„AAAA w końcu, w końcu jakaś super, wypas, ekstra, mega, gra o Avengersach pojawi się na rynku! Boże, czy Wy widzieliście zapowiedź?! Taka mroczna i ta zdezelowana tarcza kapitana! No bomba, już nie mogę się doczekać!” – tak to cytat, może trochę podkoloryzowany, ale świetnie obrazujący to, jak czułem się, kiedy na jednej z imprez dla graczy pierwszy raz pokazano zapowiedź gry o Avengersach, która roboczo nazywała się The Avengers Project. Wtedy wszystko zapowiadało się niezwykle ciekawie, wręcz można było odnieść wrażenie, że Crystal Dynamics i Eidos Montreal pod skrzydłami Squere Enix szykują dla nas coś wyjątkowego, coś czego jeszcze świat gier o superbohaterach nie widział.
Zawsze chciałem poznać Avengersów
Tak jak Kamala Khan główna bohaterka gry Marvel’s Avengers, zawsze chciałem poznać Avengersów. Wspomnianej bohaterce się to udało, mi nie. Co więcej, w trakcie Dnia A spotkała się z każdym mścicielem
w cztery oczy, a kilka lat później dzięki swojemu uporowi maniaka stała się częścią grupy Avengers i przeżyła naprawdę wiele ciekawych i mrożących krew w żyłach przygód. Może gdybym tak jak ona umiał się rozciągać i powiększać do gigantycznych rozmiarów, to moje życie potoczyłoby się inaczej… Tak w skrócie można opisać, o co chodzi w produkcji Marvel’s Avengers. Nic nieznacząca dziewczyna, po makabrycznych wydarzeniach z Dnia A (był to gwóźdź do trumny organizacji Shield oraz Avengers) zyskuje super moce, które po kilku latach postanawia wykorzystać do uratowania świata oraz odnalezienia i ponownego zgromadzenia
w jednym miejscu wszystkich mścicieli. Jak możecie się domyślić, oczywiście udaje jej się to uczynić. Jednak tego w jaki sposób, to już Wam nie będę zdradzał… w końcu jak zawsze nie chcę wam psuć zabawy
z rozgrywki.
Dodatkowo zaznaczę jeszcze, że wyprowadzenie Kamali Khan na pierwszy plan w nowej grze o Avengersach było niezwykle odważną decyzją ze strony Crystal Dynamics i Eidos Montreal. Nie ma co się oszukiwać
i trzeba otwarcie przyznać, że muzułmańska bohaterka mimo swojej ogromnej popularności wśród fanów komiksów, szerszej publiczności nie jest zbyt dobrze znana. Skąd więc taka decyzja? Co podkusiło producentów do wykonania takiego ruchu? Nie mam pojęcia. Jednak uważam, że był to strzał w dziesiątkę! Naprawdę nie wyobrażam sobie, aby ta gra powstała bez niej, ponieważ to właśnie ona jest tą postacią, która nadaje poszczególnym wątkom fabularnym fantastycznej dynamiki i nakręca praktycznie wszystkich bohaterów do podejmowania słusznych, racjonalnych, a momentami nawet ekstremalnie widowiskowych decyzji.
Ale Iron Manem też pogram, tak?
Jasne, że tak! I nie tylko nim. Na start wcielamy się w Kamale Khan, jednak wraz z ukończeniem kolejnych etapów głównego wątku fabularnego, do naszej ekipy dołączają kolejni bohaterowie. Bez wątpienia to jeden
z najmocniejszych elementów trybu sinleplayer w grze Marvel’s Avengers – możliwość wyboru. Jeżeli chcemy przejść daną misję człowiekiem z żelaza, to nie ma problemu, możemy to zrobić. Oczywiście niektóre misje mają odgórnie przypisanych bohaterów, ale jest to zawsze czymś uzasadnione, tak więc w żaden sposób
nie zabiera nam to przyjemności z rozgrywki.
Co ważne przed wyborem postaci i rozpoczęciem kolejnego etapu przygody warto zastanowić się…
no właśnie nad czym? Tak naprawdę nad niczym. Co jest przykre i momentami frustrujące. Chciałbym bardzo napisać, że „ jak najbardziej, wybór superbohatera ma wpływ na przebieg misji”, ale nie mogę. Prawdą jest, że każdy z Avengersów posiada swój unikalny styl walki oraz moce specjalne i jest to super efekciarskie, mega wciągające i sprawia naprawdę masę frajdy, lecz to nie ma kompletnie żadnego wpływu na finalne zakończenie danego rozdziału przygody, a szkoda, bo wystarczyłoby to ograć po prostu jakimiś custcenkami, czy dialogami i wtedy wszystko by się pięknie zazębiało.
Historia jak z komiksu
Wątek fabularny przedstawiony w produkcji Marvel’s Avengers to kolejny powód, dla którego warto
się zapoznać z tym tytułem. Mimo swojej dość sporej przewidywalności, momentami potrafi zaskoczyć.
Cała historia jest spójna, wciągająca i ciekawa – ma oczywiście kilka słabszych momentów, ale to chyba
jak każda gra. Mimo to finalnie po zapoznaniu się z nią dochodzę do wniosku, że jest naprawdę świetna. Przede wszystkim sposób w jaki jest prowadzona, nie powinien nas nużyc, a wręcz przeciwnie momentami
aż nie chce się przemierzać niektórych lokacji jedynie z punktu A do punktu Z bez robienia żadnych przystanków w celu poszukiwania dodatkowych elementów ekwipunku. Jako zwolennik zbieractwa, polecam Wam zaglądać w każdy możliwy kąt oraz wykonywać zadania poboczne nawet po to, żeby za szybko
nie pożegnać się z trybem singleplayer.
Niestety mimo tego, że sama historia mnie oczarowała, to nie mogę pogodzić się z faktem, że była taka krótka… I to nie jest tak, że ja uwielbiam tylko tytuły na setki godzin. Nie. Gdybym się spiął i nie dawkował sobie tej rozrywki, to przejście całej gry zajęłoby mi maksymalnie jeden weekend. Oczywiście, jak to bywa
w produkcjach, które są nastawione głównie na rozgrywkę online (tak, Marvel’s Avengers właśnie takim produktem jest), mamy możliwość wykonywania codziennych zadań, jakichś misji specjalnych i innych ekstra dodatków. Jednak po co w ogóle robić tego typu rzeczy skoro one kompletnie nie mają żadnego wpływu
na zakończenie gry ani jej przebieg?! A nie przepraszam… zapewne, gdybym pokusił się i ograł kilka takich zapychaczy, to dostałbym w prezencie jakąś super bluzkę dla Kamali, nową zbroję dla Starka, czy pasek
do spodni dla Wdowy – no a przecież właśnie mi jako graczowi najbardziej zależy na tym, żeby kończąc
grę zobaczyć jak fantastycznie i ładnie na ekranie prezentują się bohaterowie, których sam ubrałem.
Klasyka gatunku
Model rozgrywki w Marvel’s Avengers jest dość klasyczny. To po prostu taka typowa przygodówka typu TPP, gdzie biegamy, zbieramy, bijemy wrogów i lecimy dalej. Mimo wielokrotnego spadku klatek i wręcz wariującego obrazu, muszę przyznać, że sama rozgrywka była dla mnie satysfakcjonująca. Co prawda oczekiwałem więcej, ale to, co dostałem, w zupełności mi wystarczyło. Oczywiście można by ponarzekać (sam to w sumie robiłem), na to, że schemat każdej misji jest do siebie podobny, ale byłoby to dość nieuczciwe względem twórców, ponieważ tego typu gry na tym właśnie polegają. Większą radość należy tutaj czerpać z tego, że każdy level możemy ogrywać innym bohaterem, bawiąc się przy tym przeróżnymi kombinacjami ataków i umiejętności — te możemy rozwijać za pomocą drzewka rozwoju postaci, które faktycznie serwuje nam wypchany po brzegi wachlarz zdumiewających umiejętności, zmieniających sposób, w jaki możemy rozprawiać się z ogromem przeciwników czyhających na nas w każdym, nawet tym najbardziej nieoczywistym zakamarku danej mapy.
Graficzne pomieszanie z poplątaniem
Czy Marvel’s Avengers mogłoby wyglądać lepiej? Tak. Czy wygląda źle? Nie. Trochę ciężko tutaj obrać jakieś jedno konkretne stanowisko. Odnoszę wrażenie, że do pewnych elementów graficznych producenci przyłożyli się bardziej, a do innych mniej. Dodatkowo nie sposób nie zauważyć, że wielokrotnie próbują
nas oni oszukać. Z jednej strony widzimy super dopracowane i realistycznie wyglądające postacie, które zostały usytuowane na pierwszym planie i skupiają naszą całą uwagę, z drugiej za to widzimy bardzo,
ale to bardzo rysunkowe elementy wystroju lokacji – momentami wygląda to po prostu jak taki film, którego większą część budżetu postanowiono poświęcić na CGI głównych postaci. Czy to źle? No nie wiem.
Może taki był zamysł tworów, może nie starczyło im pieniędzy i czasu na dopracowanie kilku szczegółów,
a może po prostu olali temat. Tak czy inaczej, mimo tych kilku udziwnień obraz na ekranie prezentuje
się dobrze i jest naprawdę przyjemny dla oka.
Multi, ale jeszcze nie player
Jak już wspomniałem Marvel’s Avengers to tytuł online, który w ramach dodatku daje nam możliwość ogrania przygody fabularnej. Okej, taka była decyzja twórców, woleli pójść w takim, a nie innym kierunku. Ja to totalnie rozumiem, ponieważ dzięki temu, dali sobie ogromne pole do dalszego rozwoju. Kto wie, może niedługo z sześciu grywalnych postaci, zrobi się dziesięć, a potem dwadzieścia, a finalnie wszyscy ważniejsi bohaterowie Marvela dołączą do ratowania świata. Zastanawia mnie jedynie, czy będą oni dodani do gry w ramach jakichś misji fabularnych, paczek bohaterskich, czy po prostu płatnych DLC.. Poczekamy, zobaczymy. Jeżeli chodzi o misje online, to są one nijakie, powtarzalne, niby związane z fabułą gry, a jednak nie, teoretycznie coś wnoszą do gry, ale nie do końca. Przed twórcami jeszcze bardzooooo długa droga i masa pracy. Jeżeli już postanowili zrobić z tej gry multiplayer, to niech go dopracują do perfekcji, bo jeżeli tego nie zrobią, to gra niestety umrze śmiercią naturalną i to szybciej niżbyśmy się mogli tego spodziewać.
Ta muzyka to taka superbohaterska
Często po zakończeniu jakieś gry co jakiś czas mimowolnie nucę sobie jej główny motyw muzyczny.
W przypadku Avengers również tak miałem, co zabawne, zamiast utworu z gry odtwarzałem ten z filmu.
To taki trochę automat, w końcu melodię Mścicieli pochodzącą z MCU można już śmiało zaliczyć do tych kultowych. Co nie zmienia faktu, że ogromnie mnie to zasmuci, ponieważ jest to dowodem na to, iż żaden utwór skomponowany przez Bobbyego Tahouriego na potrzeby gry nie zachował się w mojej pamięci.
Innymi słowy, muzyka w grze nie powala.
Obrońca polskiego dubbingu
Czasami odnoszę wrażenie, że ja chyba sobie za jakiś dziwny punkt honoru obrałem obronę polskiego dubbingu. Tak będzie i tym razem. Mimo całej lawiny hejtu, która wylewa się w sieci i sugeruje, żeby
grę przechodzić jedynie na angielskiej wersji językowej z polskimi napisami, ponieważ ta polska to taka słaba, taka bez emocji, taka bez wyrazu… ja polecam Wam włączyć nasz ojczysty dubbing. Dlaczego? A no dlatego, że Marta Dobecka (Kamala Khan), Tomasz Borkowski (Tony Stark), Artur Kaczmarski (Bruce Banner), Justyna Orzechowska (Natasza Romanoff), Piotr Grabowski (Thor Odinson) i Paweł Ciołkosz (Steve Rogers), naprawdę odwalali kawał dobrej i solidnej roboty, której aż szkoda nie posłuchać.
Tutaj jeszcze taka uwaga – w grze czasami mieszają się ścieżki dźwiękowe, co jak dla mnie jest potwornym niedopracowaniem i za to należy się producentom ogromny minus. Mam nadzieję, że z najbliższą aktualizacją zostanie to naprawione.
Upadek czy wzlot?
Sam nie wiem, dla mnie to taki trochę wzlot na niską wysokość. Może to kwestia tego, że ta gra za szybko została wypuszczona do sprzedaży, a może tego, że za dużo od niej oczekiwałem… Chociaż w sumie
to nie ma znaczenia, produkt niedopracowany to produkt niedopracowany. Kiedy wprowadza
się do gry za dużo elementów, chce się za dobrze, zbyt epicko, to finalnie tworzy się tytuł napakowany wieloma modułami, z których żaden nie jest doszlifowany do perfekcji – nie wyróżnia się niczym szczególnym. Przykre to jest, ponieważ z tego, co zobaczyłem na ekranie, jestem w stanie założyć,
że Marvel’s Avengers było projektem ambitnym, i wybitnym w pewnym sensie, a wyszło, jak wyszło… taka o gierka na jesienne wieczory. Żeby nie było, gra się w nią naprawdę super, w trybie fabularnym to dobre kilka godzin świetnej z zabawy z bohaterami Marvela robiącymi niesamowitą rozwałkę na każdym kroku. Plus
kto wie, może jak tryb multiplayer zostanie dopracowany, to te kilka godzin zamieni się w kilkaset? Czas pokaże, ja mimo wszystko jestem dobrej myśli i mocno trzymam kciuki za Crystal Dynamics i Eidos Montreal.