REKLAMA

Wiedźmin. Oficjalna księga kucharska – Recenzja Książki. Kiedy Geralt ubiera fartuszek i idzie do kuchni

Jakub Trojanowski

Opublikowano: 7 października 2025

Spis treści

Mało kto wie, ale uniwersum Wiedźmina zamieszkało w moim sercu na długo przed pojawieniem się tam chociażby Władcy Pierścieni. Mimo dość ambiwalentnego podejścia do dzieł Andrzeja Sapkowskiego i ich adaptacji w ostatnich latach, nadal staram się śledzić pojawiające się w internecie nowinki. Z tego powodu bardzo ucieszyłem się, gdy po Książce kucharskiej elfów, która trafiła do mnie jako prezent, zrządzenie losu przyniosło w moje ręce kolejną książkę kucharską, tym razem związaną z Wiedźminem.

 

Od graczy dla graczy (i nie tylko)

Za pomysłem na powyższą tytuł oraz jego wykonaniem stoją przede wszystkim Anita Sarna oraz Karolina Krupecka, które ze współpracownikami (Jakub Ryfa i Aleksandra Ratajczak) stoją za bardzo przepysznymi blogami, jakimi są Witcher Kitchen oraz Nerds’ Kitchen. To właśnie przepisy z tego pierwszego zostały umieszczone w wydanej w 2023 roku przez wydawnictwo Znak Horyzont książce pod tytułem Wiedźmin. Oficjalna księga kucharska. Drugi natomiast, jak nietrudno się domyślić, obejmuje znacznie szerszą tematykę, znajdziemy tam bowiem dania związane ze Skyrimem, Cyberpunkiem czy niedawno wydanym Indianą Jonesem i Wielkim Kręgiem.

Już w dniu premiery książka pojawiła się w wersji anglojęzycznej, a proces tłumaczenia zawartości na inne języki trwa nadal, mimo upływu prawie dwóch lat. Przy opracowaniu wersji polskiej pomagali autorkom: Marcin Batylda oraz Bartłomiej Nawrocki. Dzieło zostało wydane na 256 pięknie zdobionych stronach, wypełnionych przepisami, które oprawiono w twardą, równie piękną okładkę.

REKLAMA
Wiedźmin. Oficjalna księga kucharska – Recenzja Książki. Kiedy Geralt ubiera fartuszek i idzie do kuchni | Zdjęcia własne

Andrzej nie tylko pisać potrafi

Okazuje się, że Andrzejowi Sapkowskiemu dobrze wychodzi nie tylko pisanie. Zgodnie z tym, co twierdzi w całkiem pokaźnej przedmowie do Wiedźmina. Oficjalnej księgi kucharskiej, w przeciwieństwie choćby do G.R.R. Martina lubi czasem odłożyć metaforyczne pióro i stanąć przy garach. Ba! Nawet wymienia, jakie potrawy z Westeros już przygotował. W dalszej części nie powstrzymał się od przytyczku w stronę growych adaptacji i ich odbiorców, gdyż lwia część przepisów zawartych w książce inspirowana jest właśnie produkcjami CD Projekt Red. Oczywiście biorę drobną poprawkę na megalomanię, ale w kolejnych akapitach udowadnia on swoje kompetencje, jednocześnie wyjaśniając inspiracje dla potraw w swoich powieściach. Dość jednak pisania o panu Sapkowskim, gdyż jego przedmowa stanowi tylko przystawkę do uczty czekającej na kolejnych stronach.

Kulinarna podróż po kontynencie

W dalszej części bowiem czeka na czytelnika z zapędami kulinarnymi aż 80 propozycji kulinarnych, podzielonych na rozdziały, w zależności od miejsca, do którego pasują klimatem lub pochodzeniem. Napotkamy więc swojski bigos z Białego Sadu, pierniczki Pań Lasu czy studenckie ogórki kiszone z Oxenfurtu. Na tym jednak nie koniec, bo można pokusić się o przygotowanie pierogów Hattoriego, pożywne kanapki z Kaer Trolde, lemoniadę z Corvo Bianco czy tartę gruszkową z dodatkiem wina Est Est. 

Wszystko to przyprawiają przepisy, które wiedźmini uwielbiają najbardziej, czyli mikstury. Może nie ma ich w książce dużo, ale początkującemu kucharzowi, tak jak młodemu pogromcy potworów, na dobry początek wystarczy Jaskółka i Grom. Oczywiście w swojej karierze, niczym w grze, można pójść w stronę alchemii, stąd receptura na Białą Mewę, pozwalającą na dalsze eksperymenty, jednak do jej przyrządzenia przyda się najpierw sposób przygotowanie niemalże legendarnej Redańskiej Żołądkowej Mocnej.

Wiedźmin. Oficjalna księga kucharska – Recenzja Książki. Kiedy Geralt ubiera fartuszek i idzie do kuchni | Zdjęcia własne

Najważniejszą przyprawą jest czas

W wielu kwestiach, w tym także i w kuchni powyższa zasada Pana Lusterka znajduje swoje zastosowanie. Z tego powodu przepisy nie znajdą raczej zastosowania w pędzie pomiędzy kolejnymi zadaniami pobocznymi (pracą) i zleceniami na potwory (obowiązkami domowymi), jednak zdecydowanie nadają się do spokojnego weekendowego królowania w kuchni samodzielnie albo z bliskimi. 

Wiedźmin. Oficjalna księga kucharska właściwie można potraktować jako swego rodzaju powieść. Autorki postawiły bowiem na wplecenie przepisów w podróż młodej kartografki, która reprezentując rodzinny biznes wyruszyła z Lan Exeter, aż do samego Beauclair. Jak nietrudno zauważyć, podczas swojej podróży skupiła się na mapie od strony kulinarnej, ochoczo zbierając pomysły na potrawy, rozpieszczające kubki smakowe, z którymi dane jej było się spotkać. Owocem tak oryginalnego podejścia autorek jest nie tylko krótki opis każdej z krain, odwiedzonych podczas wyprawy. Każde z dań poprzedza fabularyzowany opis pochodzenia i sposobu, w jaki znalazło się w notatniku młodej podróżniczki. Dodatkowo na samym początku pomysłodawczynie dzielą się różnymi możliwościami adaptowania treści książki do możliwości swojej kuchni oraz ogromem podpowiedzi logistycznych.

Wiedźmin. Oficjalna księga kucharska – Recenzja Książki. Kiedy Geralt ubiera fartuszek i idzie do kuchni | Zdjęcia własne

Moje przygody w kuchni + easter eggi

Nie nazwałbym siebie mistrzem kuchni, ale kto wie, może nim w bliżej nieokreślonej przyszłości zostanę. W przypadku gdy tak się stanie, to jako jeden z przepisów na sukces na pewno będę podawał powyższą książkę. A tak na poważnie to receptury zawarte w Wiedźminie. Oficjalnej księdze kucharskiej są przeznaczone dla kucharzy na różnym poziomie wtajemniczenia. Mój własny umiejscowiłbym raczej w połowie drogi od początkującego do średnio zaawansowanego. Z tego powodu nie porwałem się z motyką na słońce i na potrzeby recenzji postawiłem na raczej proste przysmaki. Na pierwszą kulinarną potyczkę wybrałem potrawę, o której w przedmowie marzył pan Andrzej, czyli smażoną kaszankę z jajkiem. Połączenie może nie należy do ortodoksyjnych, ale za to smakuje nieziemsko. W kolejce natomiast czekał równie prosty w przyrządzeniu omlet Geralta dla Yennefer. Po drobnych poprawkach względem zawartości lodówki na talerzu znalazło się coś równie przyjemnego dla moich kubków smakowych. Już w tym momencie wiem, że wzorem Białego Wilka upichcę to mojej Najdroższej Przyjaciółce.

Mało brakowało, a zapomniałbym o przyprawach. Jakich znowu przyprawach? Nawiązaniach do fabuły książek i gier. Przyznam, że wielokrotnie zdarzało mi się parsknąć podczas pierwszej lektury, gdy w ciemno poznawałem kolejne przykłady. Jak inaczej można bowiem zareagować na wspomnienie o legendarnej zupie elfowo-cebulowej. Kwintesencją jest chyba jednak przepis na Portowego sandacza w tymianku. Rybę zwaną Królem Pontaru, która jak się okazuje, nie smakuje jak sami-wiecie-co w mydlinach.

Wiedźmin. Oficjalna księga kucharska – Recenzja Książki. Kiedy Geralt ubiera fartuszek i idzie do kuchni | Zdjęcia własne

Coś się kończy, coś się zaczyna…

Wiedźmin. Oficjalna księga kucharska to pozycja, która łączy w sobie kulinarną pasję z miłością do uniwersum stworzonego przez Andrzeja Sapkowskiego i rozbudowanego przez CD Projekt Red. To nie tylko zbiór przepisów, ale też pięknie ilustrowana podróż po Kontynencie, pełna klimatu, humoru i smaczków dla fanów serii. Książka udowadnia, że świat Wiedźmina można smakować dosłownie – zarówno poprzez fabularne wstawki, jak i pomysłowe, różnorodne potrawy. Choć nie jest to pozycja na szybkie codzienne gotowanie, stanowi świetny pomysł na prezent i inspirację dla każdego, kto lubi łączyć fandom z pasją kulinarną.

 

ZALETY +

WADY -

Jakub Trojanowski

Student medycyny, prywatnie wielki fan papierowego wydania Gwinta. Od dziecka pochłaniam książki i filmy o różnorodnej tematyce. W wolnych chwilach, przy pracy lub nauce zawsze w tle wybrzmiewa klasyczną i filmową. Zarówno w grach, jak i w życiu lubię nieszablonowo podchodzić do problemów. Nie mam ścisłej czołówki ulubionych uniwersów, ale podium zajmują Władca Pierścieni, Wiedźmin i Mass Effect. Co nie znaczy, że z chęcią nie podyskutuję, chociażby o Asasynach goniących po dachach Szturmowców Imperium Galaktycznego.

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

Cronos: New Dawn – recenzja gry. Jakoś inaczej zapamiętałam Nową Hutę

Cronos: New Dawn – recenzja gry. Jakoś inaczej zapamiętałam Nową Hutę

Cronos: New Dawn – recenzja gry. Jakoś inaczej zapamiętałam Nową Hutę

Karma: The Dark World – recenzja gry. Duszny świat, który wciąga i męczy jednocześnie

Karma: The Dark World – recenzja gry. Duszny świat, który wciąga i męczy jednocześnie

Ninja Gaiden Ragebound – recenzja gry – retro w najczystszej postaci! 

Ninja Gaiden Ragebound – recenzja gry – retro w najczystszej postaci! 

Pingwin. Wszystko, co złe. Tom 2 – recenzja komiksu – Powrót na szczyt

Pingwin. Wszystko, co złe. Tom 2 – recenzja komiksu – Powrót na szczyt

Jaśmina i ziemniakożercy, tom 1 — recenzja komiksu — Pyszna przygoda!

Jaśmina i ziemniakożercy, tom 1 — recenzja komiksu — Pyszna przygoda!

Castle of Heart: Retold – recenzja gry. Czy warto było opowiadać tę historię na nowo?  

Castle of Heart: Retold – recenzja gry. Czy warto było opowiadać tę historię na nowo?