Jeszcze niedawno zaczytywałam się w historii opowiedzianej z perspektywy Belli. Mangowa reinterpretacja klasycznej baśni rozbudziła mój apetyt na więcej. I nareszcie mogłam zapoznać się z historią miłości naszych bohaterów opowiedzianą przez pryzmat Bestii. Czy okazała się równie dobra?
Nieznośna lekkość bytu
Druga część wnosi powiew świeżości do dobrze nam znanego kanonu Pięknej i Bestii. Kapryśnego księcia spotykamy w trakcie jednego z wystawnych, francuskim bali, rodem z filmu Maria Antonina. Bujna peruka loków, pełny makijaż, filuterny pieprzyk na arystokratycznym licu panicza i nasz bohater jest nie do poznania! Pomimo zamiłowania do rautów i dworu przepełnionego schlebiających libertynów, następca tronu czuje się bardzo samotny. Chociaż może żyć, jak chce, dochodzi do wniosku, że nie wie, co czynić, by być szczęśliwym tu i teraz. Rozległy majątek, bankiety, wpatrzone w niego dworki jawią się niczym przekleństwo arystokracji. Wszystko zmienia się, gdy na dworze pojawia się nędzarka prosząca magnata o pomoc. Incydent okazuje się próbą, której pyszny książę nie przechodzi zwycięsko, sprowadzając na siebie i dworzan okropną klątwę. Zamieniony w Bestię musi sprawić, by ktoś pokochał go za piękne wnętrze.
Szekspirowski dramat
Największą siłą, tak jak w przypadku poprzedniej części, są wewnętrzne monologi postaci. Bestia przechadza się po zamku niczym postać tragiczna z Szekspirowskiego dramatu. Czytelnik z zaintrygowaniem, ale również przyjemnością może obserwować metamorfozę bohatera. Mój ulubiony moment opowieści rozpoczyna się, gdy Bella postanawia przetransportować rannego księcia do pałacu. Dynamika ich relacji nagle się zmienia – ona zaczyna widzieć w nim człowieka, on dostrzega, że jest kimś więcej niż córką pospolitego złodzieja. Romantyczna miłość rodzi się powoli ku silnemu wsparciu podwładnych liczących na przełamanie klątwy.
Nowy wizerunek księcia
Opracowanie nowego wizerunku stanowiło nie lada wyzwanie dla japońskich rysowników ze studia Dice. Bazowali oni na szkicach i szczegółowych notatkach przekazanych przez Walt Disney Studios. Szczególnie przypadł mi do gustu wizerunek zblazowanego arystokraty z pierwszych kart komiksu. Książę ma permanentnie zdegustowaną minę, przy czym zachowuje wygląd mangowego, cukierkowego Villaina. Prawdziwą ucztą dla oka są szkice koncepcyjne zamieszczone na końcu tomu.
Podsumowanie
Co mogę powiedzieć jako fanka zarówno mangi jak i Pięknej i Bestii? Jestem zachwycona! Znowu mogłam przeżyć ukochaną historię, przy okazji zapoznając się z uduchowioną stroną Bestii. Ten intymny portret świetnie odwzorował emocje targające bohaterem. Oczywiście pomimo tego, że zapoznałam się z zakończeniem tej historii wiele razy to i tak, po raz kolejny wzruszyłam się pod koniec. Należy pochwalić również tłumaczenie Mateusza Lisa. Jego słowa wraz z pięknymi ilustracjami sprawiają, że lektura jest prawdziwą przyjemnością. Ja swój tomik po prostu pochłonęłam od razu! Bardzo polecam obie części, to świetny pomysł na gwiazdkowy prezent dla jakiejś niepoprawnej niczym Bella romantyczki albo fana Pięknej i Bestii, niezależnie od ich wieku.
Mam nadzieję, że doczekam się mangowej adaptacji Małej Syrenki!
Sprawdź też poprzednie tomy:
– Piękna i Bestia. Opowieść Belli – recenzja komiksu – Uwielbiana historia opowiedziana z nowej perspektywy