W obliczu wielu wysokobudżetowych premier na konsolach nowej jak i starej generacji zapragnęłam zagrać w coś… mniejszego i relaksującego. Na pomoc przyszła mi mała, urocza wróżka na miotle, która chętnie dostarczy każdą paczkę.
Pewnie zastanawiacie się, dlaczego w tytule przytoczyłam grę Death Stranding? A to dlatego, że nasza tytułowa bohaterka jest „wróżkowym kurierem”, a tytuł kładzie duży nacisk na dostarczanie przesyłek i eksploracje sporej mapy – zupełnie jak we wspomnianej produkcji.
Miała być najpotężniejszą wróżką, została kurierem
Twórcy gry Chibig oddali nam tytuł, w którym główne skrzypce gra Mika. Dziewczynka o posturze małego dziecka, ale z jakże wielkim sercem i niewyobrażalną siłą (no bo jakoś musi dostarczyć spore paczki, tak?). Fabuła nie jest zbyt skomplikowana. Nasza bohaterka marzyła o tym, aby zostać najpotężniejszą wróżką, lecz w wyniku pewnych wydarzeń została… kurierem. Dlatego też w grze po prostu dostarczamy przeróżne rzeczy dla poszczególnych mieszkańców wyspy.
Podczas doręczania paczki musimy często uważać, aby nie wpaść do wody i nie zmoczyć pakunku lub nie uderzyć w ogromne góry – tym samym uszkadzając, np. drona. Podczas latania możemy też wpaść w wietrzne wiry, które albo nadają nam prędkości, albo wręcz przeciwnie, sprawiają, że z impetem możemy uderzyć w budynek.
Zerknij na to : Nobody Wants to Die [PS5] – recenzja gry – Polski kandydat do najlepszej gry roku?
Każda doręczana rzecz ma określoną ilość serduszek i po stracie wszystkich sprzęt staje się po prostu bezużyteczny. Wtedy musimy wrócić się z powrotem do nadawcy i cała trasa zaczyna się od nowa. Często też na gracza czekają wyzwania czasowe. W tym przypadku trzeba dolecieć z przesyłką, np. w 45 sekund do odbiorcy. Nie sprawiło mi to żadnej trudności, a na końcu czułam po prostu satysfakcję z dobrze wykonanej roboty.
Mała, urocza wyspa i ja na miotle
Szybowanie nad małą urokliwą wyspą to niewątpliwie duży plus tej produkcji. Sterowanie nie jest trudne, wręcz intuicyjne. Możemy wzbijać się do góry, latać na miotle w górę, dół, w lewo i prawo, a jak znudzi nam się szybowanie, to możemy resztę trasy przejść po prostu na nogach. Polecam ten tytuł dla osób, które po ciężkim dniu w pracy, szkole czy na studiach – chcą po prostu się zrelaksować. To niewątpliwie cozy game przez duże C!
Latanie na miotle i eksploracja jest naprawdę przyjemna. Często też w taki sposób można odnaleźć ukryte znajdźki, czy wejść w interakcję z otoczeniem. Głaskanie i mizianie pieska? Dla mnie indyczek roku!
Zerknij na to : Funko Fusion – Recenzja gry – Chciałem być…..
Oprócz swobodnego zwiedzania, tak, jak wspomniałam wyżej, musimy przede wszystkim dostarczać paczki. Na początku gry mamy słabą miotłę, ale wraz z postępem w grze i zarobionymi pieniędzmi – możemy upgrade’ować nasz magiczny sprzęt. Ponadto nasza bohaterka również może zmieniać ciuszki. Takie małe detale, które bardzo lubię w grach.
Kanciaste widoki i pełnowartościowi bohaterowie
Graficznie na Nintendo Switch OLED jest ładnie, naprawdę ładnie. Nieraz stanęłam sobie gdzieś na górce, aby podziwiać otaczający mnie świat, albo żeby po prostu zrobić screena na pamiątkę.
Dopełnieniem tego niewątpliwie urokliwego tytułu jest udźwiękowienie. W tle z reguły wydobywają się relaksujące melodie, które idealnie wpasowują się w klimat wróżkowej krainy. Nic tylko latać i latać!
Każda z mijanych postaci również jest dobrze odwzorowana i ma swoją własną historię. Oczywiście ta produkcja nie jest tylko pustym światem, ale wypełniona też smutną rzeczywistością nad panowaniem bogaczy nad biednymi. Jest tytułem, w którym możemy wyciągnąć pewne wnioski, jak szanować i doceniać drugiego człowieka.
Podsumowując, ja bawiłam się świetnie. Gra pozwoliła mi odciąć się od świata zewnętrznego, odpocząć i złapać oddech od codziennej gonitwy. Latałam na miotle i z przyjemnością doręczałam paczki dla mieszkańców góry Gaun.