Symulatory są dla mnie jak kotlet de volaille – dobre na każdą okazję, idealna odskocznia od codziennej rutyny. Jesień to czas kiedy szczególnie mam ochotę na przesiadywanie pod kocykiem i spokojne ogrywanie czegoś lżejszego. Czy Waterpark Simulator sprawdził się w tej roli? Zapraszam do lektury.
Waterpark Simulator uruchomił nostalgiczne wspomnienia związane z Theme Park World
Waterpark Simulator, choć nadal jest w fazie wczesnego dostępu, podbił serca graczy na Twitchu i Steamie. Na Youtubie można oglądać zapisy rozgrywki u takich streamerów jak XQC czy Young Multi. Produkcja CayPlay trafiła do early accesu na Steamie 22 sierpnia 2025 roku i od razu przyciągnęła uwagę graczy, którzy marzyli o tym, by samodzielnie zbudować park wodny pełen basenów, zjeżdżalni i atrakcji.

Na pierwszy rzut oka tytuł przypomina klasyczne produkcje w stylu Theme Park World, ale zamiast kolejki górskiej mamy plastikowe rury pełne wody i gości, którzy nie zawsze zachowują się tak, jakby słyszeli o zasadach BHP. Ba, wśród wielu klientów znajdą się mocni kandydaci do nagrody Darwina. Zanim zaczęłam grać, po obejrzeniu kilku filmików wiedziałam już, że tytuł zasili Panteon moich ulubionych symulatorów. I nie myliłam się! Już pierwsze minuty serwowały mi ciarki ekscytacji, takie same, jak wtedy gdy w 1999 roku ogrywałam kupioną na Stadionie X-lecia przez mojego tatę kopię gry autorstwa Bullfrog Productions.
Waterpark Extreme Makeover czyli move that basen
Rdzeniem rozgrywki jest projektowanie perły wśród miejskich pływalni. Na terenie dawnego obiektu sportowego gracz samodzielnie dobiera baseny oraz zjeżdżalnie, by przywrócić miejscu dawny blask. Potem obserwuje, jak korzystają z nich odwiedzający, a w razie potrzeby czyści i konserwuje obiekty. Jedno wam obiecuję. Nie będzie lekko. Szybko okazuje się, że satysfakcja z udanego projektu to tylko jedna strona medalu. Drugą stanowi odpowiedzialność za sprzątanie, gastronomię, obsługę gości i ich bezpieczeństwo. Jeśli nie przypilnujemy szczegółów, chaos wybucha błyskawicznie – kolejki rosną, a niecierpliwi wbijają bez biletu, inni goście się irytują, a ktoś zalicza PTSD, stojąc na trampolinie. Część z odwiedzających porusza się po parku niczym głupie Yeti, potrafią zacząć się topić nawet gdy w basenie brakuje wody (i skakać wtedy na główkę!). Pilnuj się, bo każdy wypadek czy interwencja medyków jest równoznaczna z grzywną.. Właśnie w takich momentach Waterpark Simulator nabiera humorystycznego charakteru, bo trudno się nie roześmiać, gdy widzisz klienta zwiniętego w chińskie osiem, z głową odwróconą o 180 stopni w tył, niczym w Egzorcyście. Po pierwszym utopieniu już się uodparniasz i wiesz, że zarówno życie jak i wodny biznes płynie dalej.

Klient Twój wróg
Twórcy zadbali o perspektywę pierwszoosobową, co wyróżnia grę na tle konkurencji. Możesz przeskakiwać pomiędzy widokami i oraz randomizować swoją postać za pomocą komody. Dzięki temu można nie tylko budować, lecz także poczuć się jak menedżer, ekspedient, Brudny Harry i ratownik w jednym. Pierwsze poziomy rozrywki to niezły wycisk. Dopóki nie będziesz mógł zatrudnić dodatkowego personelu będziesz w wiecznym niedoczasie, przeklinając pod nosem na swój los. Przemierzałam alejki wycierając kałuże wody, podnosząc śmieci czyszcząc zabrudzone atrakcje. Chociaż uwijałam się jak w ukropie, goście wciąż potrzebowali mojej uwagi. Bardzo szybko ulubioną czynnością zostało szturchanie cwaniaczków wchodzących bez biletu. Jedno pchnięcie do wody i z delikwenta wypływało magicznie 20$, a zawstydzony złodziejaszek uciekał z krzykiem. Kolejnym zagrożeniem byli zawijacze hot dogów, rekordzista schował w bluzie całe zapasy ze stoiska. Wizualnie gra prezentuje się solidnie jak na wczesny dostęp, baseny i dekoracje są przyjemne dla oka. Animacje postaci bywają sztywne, a zachowania gości potrafią przywodzić na myśl slapstickowy teatrzyk. Interakcje momentami podważają zasady fizyki, co skutkuje wieloma absurdalnymi scenami.
Między kreatywnością, a odpowiedzialnością
Największym wyzwaniem w Waterpark Simulator jest utrzymanie balansu między kreatywnością, a odpowiedzialnością. Gra pozwala tworzyć niezwykłe konstrukcje i rozwijać park według własnej wizji, ale wraz z rozrostem pojawiają się problemy techniczne. Większa liczba gości oznacza nie tylko więcej pieniędzy, lecz także większe kolejki, opóźnienia w obsłudze i czasem spadki wydajności. Nagle odkrywasz, że meble są poupychane na placu niczym klocki w Tetrisie i nic więcej już się nie zmieści. Nieostrożne wrzucenie worka do kontenera potrafi skutkować ponownym rozsypaniem śmieci po placu.

Sztuczna inteligencja personelu bywa kapryśna: sprzątacze reagują z opóźnieniem, obsługa gastronomii potrafi zawiesić się w środku zmiany. Biletowy też potrafi iść na ponad godzinny lunch, w trakcie którego musisz go zastąpić, jeśli nadal chcesz być w grze o pięć gwiazdek jakości. Twórcy zlecają kolejne zadania i progi do osiągnięcia, wspierając naszą drogę do perfekcji. Wymiana zardzewiałych sprzętów na luksusowe daje niesamowitą satysfakcję. Podobnie rozwijanie drzewka umiejętności, ulepszającego mechaniki i systemy, a nawet cierpliwość klientów. Niestety, choć renoma parku rośnie, to zachowanie gości zostaje takie samo. Gdy dojdzie do pierwszego incydentu kałowego, będziesz już zahartowany Samuraju. Sama nawet nie zauważyłam, kiedy minęło mi pierwsze 8 godzin grania. Byłam zahipnotyzowana, walcząc pięć gwiazdek
Ogranicza Cię jedynie wyobraźnia (i budżet)
Największym atutem produkcji jest swoboda twórcza. Możliwość projektowania zjeżdżalni, dekorowania przestrzeni i rozwijania infrastruktury daje ogrom satysfakcji. Humor wynikający z nieprzewidywalnej fizyki sprawia, że nawet błędy potrafią bawić. Nieco gorzej wypada powtarzalność – te same gagi z poślizgnięciami czy dziwacznymi zachowaniami gości z czasem tracą świeżość. Problemem pozostają też kwestie techniczne, które w większych parkach stają się coraz bardziej widoczne, mam tutaj na myśli np. lewitujące przedmioty, czy przenikanie obiektów.

Mimo to Waterpark Simulator to przede wszystkim gra lekka i zabawna. Jej urok polega na tym, że nie traktuje siebie zbyt poważnie – nawet jeśli park działa prawie jak w zegarku, zawsze znajdzie się ktoś, kto postanowi wyskoczyć z rury w najmniej odpowiednim momencie. To produkcja, która daje wolność, śmiech i okazję do eksperymentów, ale wymaga cierpliwości wobec niedociągnięć typowych dla wczesnego dostępu.
Podsumowanie
Waterpark Simulator to świeża i pełna humoru alternatywa dla klasycznych symulatorów zarządzania. Dla jednych będzie to idealna odskocznia, gdzie można puścić wodze fantazji i zamienić park w spektakl chaosu. Dla innych – projekt, który jeszcze wymaga dopracowania, zanim stanie się pełnoprawną perełką gatunku. Jeśli jednak nie boisz się mokrej dawki absurdu, ta gra potrafi sprawić, że zarządzanie stanie się prawdziwym pluskiem radości.