Podczas Fan Expo Philadelphia 2025 Andy Serkis – reżyser Venom: Let There Be Carnage – zdradził, jak dużą rolę w kształtowaniu filmowego Venoma odegrał sam Tom Hardy. Serkis opowiedział o tym, jak Hardy sam nagrywał kwestie Venoma i określał, gdzie w scenie powinien znajdować się symbiot, zanim rozpoczęto zdjęcia. Dzięki temu procesowi możliwe było kreatywne ustawienie kamery i dostosowanie choreografii pod nietypowe ruchy symbiota. Jak mówi Serkis, Hardy miał „niesamowitą swobodę” w prowadzeniu tej drugiej postaci.
Tom Hardy – aktor i współreżyser Venoma?
Choć Venom to postać generowana komputerowo, Hardy nie był tylko aktorem grającym Eddiego Brocka – miał też wpływ na grę symbiota, jego głos, a nawet pozycjonowanie go w przestrzeni sceny. W pierwszym filmie Hardy współpracował z aktorem głosowym Bradem Venable’em, ale w kolejnych produkcjach sam wcielił się w obie postacie. Jego zaangażowanie i kreatywność sprawiły, że relacja Eddie’ego i Venoma zyskała autentyczność, jakiej trudno byłoby się spodziewać po duecie CGI–aktor.
Andy Serkis – sam będący mistrzem motion capture – potrafił docenić techniczne wyczucie i zaangażowanie Hardy’ego. To właśnie ich współpraca pozwoliła stworzyć dynamiczne i wiarygodne interakcje między człowiekiem a symbiotem, mimo że jeden z nich istniał tylko w komputerze.
Andy Serkis opisał proces twórczy Toma Hardy’ego jako wyjątkowo kreatywny i przemyślany:
„Tom [Hardy] jest niesamowicie pomysłowy, a jego sposób pracy nad Venomem polegał na tym, że najpierw nagrywał kwestie dialogowe Venoma, a następnie mógł umieścić go w przestrzeni dokładnie tam, gdzie chciał – ponieważ symbiot oczywiście może pojawiać się wszędzie i poruszać się swobodnie. Dzięki temu mógł ustalić linię spojrzenia, a moim zadaniem było współpracować z nim nad tym, gdzie w ujęciach powinien teoretycznie znajdować się Venom. Tom miał ogromną swobodę w odgrywaniu tej drugiej części samego siebie.”
Niewykorzystany potencjał Hardy’ego w roli Venoma?
Mimo że trylogia Venom od Sony zarobiła miliardy dolarów i była jednym z filarów tzw. Sony’s Spider-Man Universe, wielu fanów czuje niedosyt. Przede wszystkim dlatego, że Venom Hardy’ego nigdy nie spotkał filmowego Spider-Mana granego przez Toma Hollanda. Pojawił się jedynie na moment w scenie po napisach w Spider-Man: No Way Home, po czym… zniknął.
Teraz, gdy Venom: The Last Dance zamknął trylogię, a Kraven the Hunter ma być symbolicznym końcem tego filmowego uniwersum, wydaje się, że Hardy definitywnie pożegnał się z tą rolą. Tym bardziej szkoda, bo jego wkład w postać Venoma był unikalny i, jak podkreślają fani i twórcy, zasługiwał na więcej.
Źródło: Fan Expo Philadelphia / ScreenRant
Źródło zdjęcia: Sony Pictures