REKLAMA

Techno Banter – recenzja gry. Music, Please! 

Kuba Hertel

Opublikowano: 2 marca 2025

recenzja gry techno banter
Spis treści

Techno Banter to z założenia bardzo prosty twór. Jak sam tytuł wskazuje – jesteś bramkarzem klubu techno i od Ciebie zależy, czy ktoś wjedzie, lub nie. Nie pomyślałbym wcześniej, że tak mnie to wciągnie.

Brzmi trochę jak Paper, Please? To dobrze, bo to nawet podobne produkcje. Jeśli tytuł Lucasa Pope’a przypadł Ci do gustu, to prawie na pewno odnajdziesz się jako selekcjoner w tym jakże osobliwym klubie muzyki elektronicznej. Tylko co takiego sprawia, że warto się tym tytułem zainteresować?

Techno Banter – poczuj się jak w Berghain, tak jakby

Dobra gra wideo często przyciąga czymś nieuchwytnym – czymś, co angażuje umysł, choć trudno dokładnie wskazać dlaczego. Techno Banter jest tego doskonałym przykładem. Ta narracyjna przygoda i symulator bramkarza to hołd dla legendarnej berlińskiej sceny klubowej, czerpiący inspirację z jednego z najbardziej ekskluzywnych klubów na świecie – Berghain. 

REKLAMA

Jeśli nazwa nic ci nie mówi, wystarczy wiedzieć, że to „świątynia techno”, owiana sławą ze względu na swoją ekstremalnie selektywną politykę wejścia. Ludzie ustawiają się w długich kolejkach, by stanąć twarzą w twarz z bramkarzem, który bezlitośnie odrzuca większość kandydatów. Ci, którzy przejdą tę próbę, trafiają do świata owianego tajemnicą – miejsca, gdzie robienie zdjęć i zdradzanie tego, co dzieje się w środku, jest surowo zabronione.

Od początku lat 2000. Berghain otacza aura sekretów, a wielu próbowało rozszyfrować „formułę” umożliwiającą wejście. Pojawiły się nawet eksperymenty oparte na sztucznej inteligencji, takie jak Berghain Trainer, który analizuje mimikę i ton głosu, by określić szanse na dostanie się do środka. Jednak Techno Banter nie sprawdzi, czy zasługujesz na miejsce na parkiecie. Zamiast tego odwraca role – stawiając Cię w butach bramkarza, który decyduje, kto przekroczy drzwi i zostawi swoją duszę na parkiecie. 

Ty wchodzisz, a Ciebie to własna matka się wstydzi

screenshot z gry techno banter
W kolejce przewijać się będą przeróżne typy. Większość z nich typowo do odrzutu | źródło: Screen z gry

Wcielasz się w Nila, ochroniarza pracującego na Rainbow Road – tętniącej życiem ulicy pełnej klubów i ekscentrycznych postaci, które tu pracują i imprezują. Twoim zadaniem jest pilnowanie, by do The Green Door, ekskluzywnego klubu inspirowanego Berghain, trafiali właściwi ludzie. A co to znaczy „właściwi”? To zależy od tego, jaki poziom imprezowej reputacji chce utrzymać twój szef.

Rozgrywka przypomina wcześniej wspominane Papers, Pleasemusisz oceniać każdą osobę i decydować, czy spełnia kryteria wejścia. Jednak w przeciwieństwie do gry Pope’a, odrzucenie kogoś nie kończy sprawy. Każda odmowa może prowadzić do starcia – słownego albo fizycznego, co dodaje napięcia do twojej roli bramkarza.

Odrzucenie kogoś przy wejściu zawsze wywołuje burzę – większość imprezowiczów odbiera to jako osobistą zniewagę i od razu zaczyna cię obrzucać obelgami. W tym momencie liczy się twoja riposta. Musisz dobrać najlepszą odpowiedź, która zrówna ich z ziemią i osłabi ich ego, stopniowo wyczerpując ich „pasek zdrowia”. Ale uważaj – zła odpowiedź albo zbyt długa zwłoka sprawi, że to ty zaczniesz tracić grunt pod nogami. Konfrontacja kończy się, gdy przeciwnik w końcu się poddaje i odchodzi… albo przechytrzy cię na tyle, że wślizgnie się do klubu. Niektórzy wyjątkowo agresywni goście uruchamiają bardziej dynamiczne starcie – sekwencję, w której musisz dosłownie unikać ciosów i odchylać głowę, by nie oberwać.

A gdy zgasną wszystkie światła…

Gdy noc dobiega końca, wchodzisz do klubu, żeby wyłapać tych, którzy przesadzili z zabawą. Na zakończenie zmiany dostajesz ocenę za skuteczność selekcji, atmosferę w klubie i ilość sprzedanego alkoholu. Na tej podstawie właściciel klubu przyznaje ci wypłatę i gwiazdki, które można wykorzystać na ulepszenia lokalu. Im lepiej radzisz sobie na bramce, tym więcej zarabiasz.

Poza pracą możesz wykonywać misje poboczne, pomagając swoim kolegom. Wpływają one na twoje przyszłe zmiany, choć czasem samo ich znalezienie stanowi wyzwanie. Przykładowo, jedna misja ma się odbyć rano przy marinie, ale znalezienie właściwego miejsca nie jest takie proste. Jeśli ci się nie uda, prawdopodobnie po prostu wrócisz do domu i zaczniesz kolejny dzień od nowa. Z drugiej strony mnie np. bardzo urzekła historia kucharza z maską Spider-Mana, który stracił swoją werwę. Przepiękna opowieść – 11/10.  Swoją drogą – jednorazowe przejście fabuły, wcale nie oznacza jej koniec – dostępnych jest kilka zakończeń i to od Ciebie zależy jak potoczy się Twoja historia. Pomaganie innym z pewnością ułatwi Ci zdobycie tej „najlepszej” wersji.

Gra zawiera mechaniki RPG, pozwalając rozwijać umiejętności i punkty zdrowia, co wzmacnia twoją zdolność do odpierania trudnych klientów oraz wykorzystywania osobowościowych zagrywek do manipulowania nimi i wyrzucania ich z klubu. Techno Banter jest stosunkowo krótką grą, ale udało mi się wymaksować większość umiejętności przed zakończeniem. Postęp zależy od tego, jak dobrze radzisz sobie w konfrontacjach. Niezależnie od tego, czy wygrywasz spory, czy po prostu kończysz zmianę, doświadczenie jest przyznawane bez względu na wynik.

Hotlinepunk 2077, czyli neonowa estetyka

screen z gry techno banter
Rainbow Roads, take me home, czy jakoś tak | źródło: Screen z gry

Pod względem wizualnym Techno Banter buduje klimat neonowej surowości. To przywołuje mi na myśl Hotline Miamigrunge’owy styl graficzny i brudna estetyka tworzą unikalne wrażenie, które sprawia, że mimo intensywnego efektu bloom i świecących neonów gra ma niepowtarzalny charakter. Modele postaci w pixel-artowym stylu harmonijnie współgrają z bardziej realistycznymi (jak na porównanie) lokacjami. Całość przypomina świat pełen ludzi i antropomorficznych istot, odzwierciedlających swoje osobowości.

Świat gry sprawia wrażenie dystopijnego – apartament Nilla i ulica przed The Green Door są ponure i mroczne, co kontrastuje z czystą, sterylną galerią sztuki, w której rozpoczyna się rozgrywka. Kolejka przed klubem to prawdziwy chaos. Od przerośniętych goryli, którzy mogą nie być ani snobami, ani podejrzanymi typami, ale są zbyt agresywni, po zarozumiałych gości, którzy wręcz ociekają arogancją. Twoim zadaniem jest odsianie tych, którzy psują atmosferę. Choć sama postura nie jest decydującym czynnikiem, zbyt natarczywy imprezowicz może po prostu nie pasować do klimatu klubu.

Jak w prawdziwości

screenshot z gry techno banter
Niestety, czasem jakieś oblechy potrafią się wśliznąć do środka | źródło: Screen z gry

Biorąc pod uwagę opinię innych internautów – Techno Banter wyjątkowo dobrze oddaje realia pracy ochrony w klubie nocnym. Patrolowanie wnętrza wygląda niemal jak w rzeczywistości, choć w prawdziwych klubach zwykle jest więcej statycznych ochroniarzy na stałych pozycjach. Również sposób, w jaki napisano dialogi – pełne złośliwych docinków i ripost – powinny one brzmieć znajomo dla każdego, kto miał do czynienia z bramkarzami. Jednak w grze jest to mocno złagodzone. W rzeczywistości odrzucone osoby nie przebierają w słowach, a selekcjoner nie może eskalować sytuacji, tylko dlatego, że ktoś zakwestionował jego inteligencję.

Sercem tej gry jest jednak jej ścieżka dźwiękowa. Techno Banter nie idzie na łatwiznę, nie opierając się wyłącznie na popularnym synthwave, ale całkowicie zanurzając się w surowym pulsie kultury rave. Muzyka oddaje chaotyczną euforię undergroundowej sceny elektronicznej. Fakt, że część deweloperów z Dexai Arts dorabia jako DJ-e w berlińskich klubach, tylko dodaje autentyczności.

Absurd, goni absurd – i to jest piękne

Przez cały czas Techno Banter skutecznie sprzedawało mi swój własny absurd. Śmiałem się za każdym razem, gdy do kolejki podchodziła nowa postać, bo wiedziałem, że czeka mnie coś nieprzewidywalnego. Do środka wbić się będą próbowały najprzeróżniejsze persony. Od małej harcerki, która próbuje wcisnąć nam swoje ciastka, przez wielkiego brutala, którego boli każde słowo, po tajemniczego wędrowca z przyszłości. 

Gdyby Techno Banter było tylko lekko dziwne, zamiast w pełni oddać się chaosowi i zabawie konwencjami, straciłoby swój charakter. Największą siłą Dexai Arts jest to, że popychają narrację do granic możliwości, prowadząc jednocześnie kilka wątków naraz. 

zadania poboczne w grze o bramkarzu techno klubu
Historia kucharza skradła moje serducho | źródło: Screen z gry

Pierwsza noc pracy Nilla kończy się w sposób, który można określić jako surrealistyczną interpretację przemocy. Co tu się właściwie dzieje? – to pytanie pojawia się naturalnie i przez jakiś czas odpowiedź pozostaje celowo niejasna. W jednej z cichych chwil barmanka The Green Door rzuca zdaniem sugerującym, że miasto zostało spustoszone przez wojnę. Takie drobne elementy rozrzucone po dialogach tworzą wrażenie, że pod powierzchnią tej absurdalnej komedii kryje się coś znacznie głębszego.

To inteligentna, pełna czarnego humoru i nieoczekiwanej szczerości gra. Techno Banter ma cię rozśmieszyć. Oczywiście, humor to rzecz subiektywna – ale jeśli choć raz nie parskniesz śmiechem, to szczerze nie wiem, co jest z tobą nie tak. Nawet wątek dziwacznego kultu jest tu jednocześnie wyśmiewany i brany na poważnie! To, jak bardzo go potraktujesz emocjonalnie, zależy wyłącznie od twojej wrażliwości.

Czy warto zagrać w Techno Banter?

Przed i po każdej zmianie będziesz przechodzić przez Rainbow Road, chłonąc jej pulsującą energię. Zwłaszcza na początku nocy, gdy ulica tętni życiem i ekscytacją. Twórcy z Dexai Arts, jako berlińczycy, mieli bezpośredni kontakt z legendarną sceną klubową miasta. To pozwoliło im autentycznie oddać ten klimat w Techno Banter. Połączenie dwuwymiarowych postaci z trójwymiarowym światem tworzy wyrazisty kontrast, który sprawia, że oba style artystyczne mogą błyszczeć na własnych warunkach. 

Ogromną rolę w budowaniu atmosfery odgrywa także muzyka. Ta skomponowana jest przez prawdziwych DJ-ów z Berlina – niektórych z nich można nawet zobaczyć grających w The Green Room. Wszystko to składa się na wyjątkowo dziwaczną, brudną, ale jednocześnie fascynującą lokalizację, pełną ekscentryków w najlepszym tego słowa znaczeniu.

Gra doskonale oddaje stan półprzytomnego uniesienia po całonocnej imprezie. Pomiędzy szalonymi zadaniami, laserami przebijającymi gęsty dym na parkiecie i neonowym zamętem kryje się rytm, który popycha wszystko naprzód. Techno Banter to coś więcej niż tylko gra – to pełnoprawne, zmysłowe doświadczenie. Jej mechaniki są jedynie środkiem do celu, jakim jest wciągnięcie gracza w błyskotliwą, zabawną, ale i zaskakująco szczerą narrację. A podobnie jak po wyjściu z klubu o czwartej nad ranem, jej klimat i wrażenia zostaną z tobą jeszcze długo po zakończeniu rozgrywki. 


ZALETY +

WADY -

Kuba Hertel

Geek w najlepszym tego słowa znaczeniu! Miłośnik gier, komiksów, kinematografii oraz technologii - pochłania wszystko! Z zawodu logistyk, a grafik (obecnie dziergający z Netflixem!) i redaktor z wyboru. Jego serce zdaje się barwy niebieskiej, bo najbardziej oddany jest Sony i DC, jednak z chęcią także zasiada przy Xboxie, a Switch w ruchu jest cały czas! Wszakże dobrodziejstw popkulltury nigdy za wiele, prawda?

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

Rogue Waters – recenzja gry – Złoto czy zatopiony skarb?

Rogue Waters – recenzja gry – Złoto czy zatopiony skarb?

Pingwin: Długa droga do domu – recenzja komiksu – Intrygujący powrót do Gotham

Pingwin: Długa droga do domu – recenzja komiksu – Intrygujący powrót do Gotham
Coridden key Art

Coridden – Recenzja gry. Obudź w sobie bestię

Coridden – Recenzja gry. Obudź w sobie bestię

Bitwa pod Maldon. Powrót Beorhtnotha – Recenzja książki. Tolkien to nie tylko Śródziemie

Bitwa pod Maldon. Powrót Beorhtnotha – Recenzja książki. Tolkien to nie tylko Śródziemie
avowed key art

„Avowed” – recenzja gry. Miecz, magia i moralne dylematy, czyli dzień jak co dzień

„Avowed” – recenzja gry. Miecz, magia i moralne dylematy, czyli dzień jak co dzień
Chocolate Factory Simulator

Chocolate Factory Simulator – recenzja gry. Zawsze chciałam być jak Willy Wonka

Chocolate Factory Simulator – recenzja gry. Zawsze chciałam być jak Willy Wonka