REKLAMA

South of Midnight – recenzja gry – Znalazłam perełkę tego roku!

Agnieszka Michalska

Opublikowano: 15 kwietnia 2025

South of Midnight – recenzja gry – Znalazłam perełkę tego roku!
Spis treści

Chociaż dopiero połowa kwietnia, ja już znalazłam swoją grową perełkę roku. W zeszłym zachwyciło mnie Banishers: Ghosts of New Eden, a teraz… South of Midnight, czyli najnowsze dzieło studia Compulsion Games. Gra, która nie tylko mnie zaskoczyła, ale zostawiła po sobie coś więcej niż tylko miłe wspomnienie. To opowieść, która rozgościła się w mojej głowie na dobre – trochę melancholijna, trochę magiczna, a przede wszystkim zupełnie inna niż wszystko, co ostatnio pojawiło się na rynku.

I może właśnie dlatego nie mogę przestać o niej myśleć.

Bajka opowiedziana przy ognisku

Po przejściu niszczycielskiego huraganu Hazel odkrywa, że jest Tkaczką – osobą zdolną do manipulowania magicznymi nićmi losu, łączącymi światy żywych i zmarłych. To nie brzmi jak dar, a raczej jak ciężar – zwłaszcza gdy po drugiej stronie czają się cienie przeszłości. Wyrusza w poszukiwaniu swojej zaginionej matki, ale szybko orientuje się, że stawka jest znacznie większa. Jej ścieżkę przecinają postacie wyrwane prosto z folkloru amerykańskiego Południa: przerażająca Tuląca Molly, która czai się w ciemnościach i tuli swoje ofiary do snu, czy Rougarou – bestia z obliczem sowy i głosem, który może zawrócić człowieka z obranej drogi. Każde spotkanie to nie tylko walka, ale też odkrywanie fragmentów historii, która splata się z losami Hazel.

REKLAMA

Compulsion Games zabiera nas do świata, który wydaje się odrealniony, ale jednocześnie boleśnie znajomy – świata, gdzie przeszłość nie daje o sobie zapomnieć, a magia ma swoją cenę. To nie jest klasyczna opowieść o bohaterce z nadnaturalnymi mocami. To historia dziewczyny, która nie prosiła o takie błogosławieństwo, a może raczej klątwę…

Zadziorna dziewczyna z sercem połamanym przez życie

 

South of Midnight – recenzja gry – Znalazłam perełkę tego roku!
South of Midnight – recenzja gry – Znalazłam perełkę tego roku!

 

Hazel to nie typowa protagonistka, która od początku wie, co robi i dokąd zmierza. Ona się miota, buntuje, przeklina pod nosem i czasem popełnia błędy. I to właśnie dlatego tak łatwo ją pokochać. Jest zadziorna, szczera do bólu i ma ten typ energii, który sprawia, że nawet w obliczu potworów nie traci swojego „Ja”. Nie interesuje jej ratowanie świata – przynajmniej nie na początku tej wyjątkowej opowieści. Ona chce po prostu odzyskać najkochańszą osobę na świecie. Swoją matkę. Znaleźć odpowiedzi, a może przy okazji też trochę siebie.

I to wszystko robi w glanach, z brwiami ściągniętymi gniewem i sercem, które – choć mocno pokiereszowane – dalej bije w rytmie walki z przeznaczeniem. Hazel nie jest superbohaterką wyrwaną z komiksów, ale właśnie przez to zostaje w pamięci na długo po napisach końcowych.

To historia, którą się czuje, nie tylko „przechodzi”.

South of Midnight snuje swoją opowieść jak ktoś, kto siedzi z tobą przy ognisku, opowiada ci prostą historię i nagle mówi: „a teraz posłuchaj, co wydarzyło się naprawdę”. Całość ma rytm opowieści z południa Stanów – pełnej symboliki, legend, rodzinnych tajemnic i szeptanych ostrzeżeń. Narracja jest pełna nastroju. Czasem melancholijna, czasem ironiczna, ale zawsze z duszą. Nie pędzi na łeb na szyję, tylko pozwala ci się zatopić – w historii, w miejscu, w emocjach bohaterów. Nawet gdy dzieje się coś groźnego, czujesz, że jesteś częścią większej opowieści, która zaczęła się na długo przed tobą.

 

South of Midnight screen z gry
South of Midnight – recenzja gry – Znalazłam perełkę tego roku!

 

Gra nie prowadzi cię za rękę. Nie wszystko jest powiedziane wprost i całe szczęście! Fabuła odkrywa się powoli, warstwa po warstwie, jak stare zdjęcie wyciągane z zakurzonego pudełka. Sporo dowiadujemy się z dialogów, które są świetnie napisane – pełne charakteru i lokalnego kolorytu. Równie ważna jest także eksploracja. Każdy dom, każdy mural na ścianie, każdy przedmiot, który znajduje Hazel, opowiada coś więcej niż tylko „co tu się wydarzyło”. To świat, który mówi do ciebie szeptem przez detale, symbole, obrazy.

Nawet potwory mają swoją historię – nie są tylko „złe”, są zagubione, poranione, czasem bardziej ludzkie niż człowiek. To sprawia, że spotkania z nimi niosą emocjonalny ładunek, a Ty jako gracz, zamiast odhaczać kolejne questy, zaczynasz naprawdę chcieć wiedzieć więcej. To nie jest gra, która krzyczy. To produkcja, która szepcze ci do ucha, gdy ucichnie wszystko inne.

Zabawa równie wyborna, jak sama opowieść?

Z punktu widzenia stricte rozgrywki, to South of Midnight jest przedstawicielem gier akcji TPP z elementami eksploracji, platformówki i walki. Hazel korzysta z magicznych zdolności do walki z istotami nadprzyrodzonymi poprzez miotanie zaklęć czy tworzenie magicznych konstruktów. Walka jest dynamiczna i opiera się na łączeniu czarów z unikami i atakami fizycznymi. Nie jest ona przesadnie rozbudowana, ale nie jest też na tyle prostacka, aby stawała się monotonna. Co prawda szybko zaczynamy dostrzegać schematy, ale osobiście nie czułam się znudzona.

 

South of Midnight screen z gry
South of Midnight – recenzja gry – Znalazłam perełkę tego roku!

 

Sama responsywność sterowania oraz kwestie techniczne także są w porządku i nie spotkałam się z większymi problemami. Czasami kamera uwielbiała robić „psikusa” i potrafiła dziwnie nawigować, ale były to raczej drobne niedogodności. Samo poruszanie się w tym wyjątkowym świecie jest bardzo przyjemne oraz dobrze przemyślane. Z kolei rozwój postaci gdzieś tam jest, ale nie ma on wybitnie wielkiego wpływu – momentami wręcz o nim zapominałam. Myślę, że twórcy dodali go tutaj w imię zasad.

W trakcie rozgrywki nie brakuje eksploracji, segmentów platformowych czy prostych zagadek – ot co, standard, który daje złapać oddech pomiędzy kolejnymi starciami. Określiłabym całą produkcję jako całkiem „bezpieczną” pod tym kątem, iż deweloperzy nie próbowali wymyślać „koła na nowo” i skupili się na kwestiach narracyjnych.

Stop-motionowy sen (albo koszmar) – czyli styl, który chwyta za oko i serce

To, co od razu rzuca się w oczy w South of Midnight, to styl graficzny – nietypowy, hipnotyzujący, jak wyciągnięty z sennego filmu animowanego. Inspiracja techniką stop-motion jest tu aż nazbyt wyraźna, ale w najlepszym możliwym sensie. Ruchy postaci mają w sobie coś niedoskonałego, lekko „szarpanego”, jakby były wycięte z papieru i wprawione w ruch ręką artysty. To nadaje całej grze dziwnego uroku – trochę jakby oglądało się ożywioną bajkę z duszą. Nie wszystko jest wygładzone do perfekcji i właśnie to sprawia, że świat gry wydaje się… bardziej prawdziwy. Brudny, krzywy, ale autentyczny. Jak stare marzenia, które trochę straszą, a trochę fascynują. Ten styl graficzny to nie tylko wybór estetyczny – to sposób opowiadania historii. Każdy kadr wygląd, a jak mógłby być ilustracją z książki, którą kiedyś baliśmy się czytać przed snem.

 

South of Midnight – recenzja gry – Znalazłam perełkę tego roku!
South of Midnight – recenzja gry – Znalazłam perełkę tego roku!

 

Pod względem audio ta gra to po prostu majstersztyk. Ścieżka dźwiękowa miesza elementy bluesa, muzyki ludowej z Południa i ambientowego niepokoju. Gitary jęczą leniwie w tle, a wokale (czasem czyste, czasem zniekształcone) brzmią jak echo starych duchów. Dźwięki otoczenia nie są tu tylko tłem. Są nośnikiem nastroju. Szeleszczące liście, trzaskające deski pod stopami Hazel, dalekie pohukiwania, wszystko to sprawia, że czujesz się nie tyle w grze, ile w miejscu, które żyje i oddycha. A kiedy trzeba – gra potrafi uciszyć wszystko. I wtedy słychać tylko oddech protagonistki. I coś jeszcze… coś, co czai się w ciemności. To jeden z tych tytułów, gdzie dźwięk nie tylko towarzyszy – on buduje, pogłębia, opowiada. W słuchawkach? Obowiązkowo.

Na południe od codzienności

South of Midnight to gra, która nie próbuje być wszystkim naraz. Nie musi krzyczeć, żeby zostać zauważona. Ona po prostu jest – trochę cicha, trochę dziwna, pełna melancholii, magii i dusznych tajemnic, które zostają z tobą jeszcze długo po zakończeniu. To opowieść o stracie, o rodzinie, o tym, jak trudno pogodzić się z przeszłością. Ale też o tym, że czasem wystarczy jeden zadziorny krok naprzód, by zacząć wszystko od nowa. Czy ta gra ma wady? Pewnie. Ale w moich oczach są one tylko częścią większej całości – tej złożonej, nieidealnej historii, którą pokochałam od pierwszej sceny.

 

South of Midnight screen z gry
South of Midnight – recenzja gry – Znalazłam perełkę tego roku!

 

South of Midnight nie będzie grą dla każdego. Ale jeśli dasz się jej porwać – wciągnie cię głębiej, niż myślisz. I zostawi po sobie ślad. A przecież właśnie o to chodzi, prawda?

ZALETY +

WADY -

Agnieszka Michalska

Jestem Agnieszka Pierwsza Tego Imienia, Władczyni Konsoli, Mistrzyni Padów, Najwyższa Bibliotekarka oraz Baronessa Kolekcji Figurek Funko POP! Obok gier na konsole od Sony i Nintendo Switch, uwielbiam także dobre książki fantasy, które pochłaniam z zawrotną prędkością. Prywatnie jestem pasjonatką czarnej kawy i białej czekolady.

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

Jak The Last of Us Part II Remastered działa na Steam Decku?

Jak The Last of Us Part II Remastered działa na Steam Decku?

Folk Hero – recenzja – Zostań bohaterem w swoim magicznym lesie! 

Folk Hero – recenzja – Zostań bohaterem w swoim magicznym lesie! 

Snowglobe — recenzja książki — Dystopijny deser po Igrzyskach śmierci. Ale czy równie smaczny?

Snowglobe — recenzja książki — Dystopijny deser po Igrzyskach śmierci. Ale czy równie smaczny?

Star Wars Wielka Republika: Na skraju równowagi. Tom 3 – recenzja komiksu – Wróg mojego wroga jest… moim sojusznikiem?

Star Wars Wielka Republika: Na skraju równowagi. Tom 3 – recenzja komiksu – Wróg mojego wroga jest… moim sojusznikiem?

Star Wars Wielka Republika: Cienie Gwiezdnego Blasku – recenzja komiksu – Kto zginął, kto przeżył?

Star Wars Wielka Republika: Cienie Gwiezdnego Blasku – recenzja komiksu – Kto zginął, kto przeżył?

Screamboat. Krwawa mysz [RANT] – recenzja filmu – Walt Disney przewraca się w grobie

Screamboat. Krwawa mysz [RANT] – recenzja filmu – Walt Disney przewraca się w grobie