W zalewie symulatorów zarządzania, które szturmem podbijają rynek niezależnych gier, Shopping Mall: Manager Simulator próbuje wybić się unikalną tematyką. Zamiast kolejnego hotelu, farmy czy stacji kosmicznej, tym razem stajesz na czele centrum handlowego. Czy to tylko ciekawostka, czy rzeczywiście wartościowy tytuł dla fanów strategii ekonomicznej? Zapraszam do recenzji.
Rozpoczynasz od pustej przestrzeni i kilku dostępnych lokali. Twoim celem jest stopniowo rozbudowywać centrum handlowe, podpisywać umowy z najemcami, zarządzać finansami i walczyć o zadowolenie klientów. Oprócz planowania i budowy musisz także samodzielnie dbać o czystość, usuwać śmieci, naprawiać usterki i uzupełniać papier toaletowy. Tak, dosłownie. Gra łączy klasyczne elementy strategii z symulatorem codziennych obowiązków, co jednych wciągnie, a innych może szybko zmęczyć.
Niektóre z tych czynności można zautomatyzować dopiero po dłuższym czasie, co bywa frustrujące. Gra daje ci kontrolę nad wszystkim, ale przez długi czas nie chce się nią dzielić.
Interfejs: tablet jako centrum dowodzenia
Wszystkim zarządzasz przez interfejs przypominający nowoczesny tablet. Jest to ten sam interfejs, co w Real Estate Simulator, więc poruszanie się po nim było dla mnie czysto intuicyjne. Z jego poziomu planujesz rozbudowę, monitorujesz raporty sprzedaży, podpisujesz kontrakty i analizujesz potrzeby klientów. Interfejs jest czytelny i logicznie zaprojektowany, choć z czasem zaczyna brakować bardziej zaawansowanych opcji filtrowania, sortowania i automatyzacji.

Na początku rozgrywki moim oczom ukazał się pustynny krajobraz z zardzewiałymi beczkami, połamanymi paletami i betonowymi odpadami. Musiałam dobyć młota i zniszczyć wszędobylskie śmieci. Potem dopiero mogłam sobie postawić betonowy kwadrat bez drzwi, który miał zostać moim biurem. W środku wstawiłam komputer i śpiwór. Taki sam, jak ten, który robił za umeblowanie moich fliperskich namiotów w Real Estate Simulator.
Tak, to właśnie kolejny bliźniaczy symulator, prawdziwa uczta dla zagorzałych miłośników gatunku, tytuł idealny do streamowania. Podobieństwo nie jest przypadkowe, za dystrybucją obu tytułów stoi Midnight Games.
Po stworzeniu przestrzeni roboczej przyszedł czas na wybudowanie powierzchni handlowej do wynajęcia. Miałam ambitny plan od razu stworzyć elegancką i estetyczną przestrzeń. Niestety, z pustego i Salomon nie naleje, a na betonowe płyty na moje targowisko musiałam wziąć wysoko oprocentowaną lichwę. Pieniędzy starczyło na ściany i dach. Jak się okazało niepotrzebnie, bo na betonie stanął kontener Amadeusza Dywani, sprytnego cwaniaka handlującego perskimi precjozami.

Uroczyste otwarcie wiaty przyciągnęło cały okoliczny element, który zamiast uczciwie zapłacić za towar, postanowił przeszmuglować go w kartonie na okoliczny przystanek. I tutaj cała na biało, z bejsbolem w ręku, wkraczam ja. Tak moi mili, większość czasu spędzicie na wyrzucaniu śmieci do kosza i przepędzaniu złodziei swoją pałką. Wasza skuteczność odbije się na reputacji obiektu. Im większa satysfakcja najemców, tym wyższe czynsze za mkw. Gdy wasze centrum się rozbuduje i przychody będą systematycznie rosły, będziecie mogli zatrudnić dodatkową parę rąk, która odciąży was od codziennych obowiązków. Zajmie to jednak sporo czasu, do którego pozostanie wam grind i chybione inwestycje jak np. kosze, które (miałam nadzieję) sprawią, że odwiedzający klienci będą śmiecić mniej. O słodka naiwności! Liczba śmieci nie zmalała, za to pojawiły się większe gabaryty. Wkrótce jednak moja reputacja powoli rosła, proporcjonalnie do liczby nowych najemców.
Monotonia czy realizm?
Wysoki poziom szczegółowości sprawia, że gra stara się być realistyczna. Każdy klient, każdy najemca, każdy problem, wszystko to musisz ogarniać na bieżąco. Ale w pewnym momencie zaczynasz się zastanawiać, czy to jeszcze zarządzanie centrum handlowym, czy raczej symulator pracownika technicznego. Brakuje tu balansu, na początku wszystko musisz robić samodzielnie, co daje poczucie kontroli, ale później staje się uciążliwe.

Ekonomia: zbyt bezpieczna
System ekonomiczny jest prosty, ale funkcjonalny. Negocjujesz czynsze, analizujesz statystyki sprzedaży, wprowadzasz promocje. Niestety gra nie oferuje większych zawirowań – nie ma sezonowości, kryzysów finansowych, dynamicznych zmian na rynku czy trudnych decyzji inwestycyjnych. Kiedy raz znajdziesz dochodowy model biznesowy, właściwie możesz tylko powielać go w nieskończoność. W przypadku negocjacji czynszu, jeżeli nie zgodzisz się na pierwotną propozycję, to o jego wysokości zadecyduje twój refleks. Musisz zatrzymać kursor na pasku na interesującej cię kwocie. Mnie się kilka razy udało.

Grafika i dźwięk: miło, ale bez wow
Wizualnie gra przypomina kolorowy świat z katalogu IKEA – wszystko na miejscu, ale bez fajerwerków. Klienci są jak klony – chodzą, jedzą, narzekają. Podobnie jest ze sprzedawcami. Warzywniaki, chociaż nazwę mają odmienną, to oba stoiska niczym się nie różnią, a ekspedientki nie tylko wygląd, ale i ubiór mają taki sam. Muzyka? Będzie nią handlowy gwar i krzyki, że znowu ktoś kradnie towar ze stoiska.

Podsumowanie
Shopping Mall: Manager Simulator to gra z dużym potencjałem i ciekawym pomysłem, ale nie do końca wykorzystanym. Dobrze odnajdą się w niej gracze ceniący sobie spokojną, powtarzalną rozgrywkę i mikrozarządzanie. Jeśli jednak oczekujesz dynamicznego, rozbudowanego tycoona z zaskakującymi wyzwaniami, możesz poczuć niedosyt. To solidna baza, która z odpowiednimi aktualizacjami mogłaby stać się czymś więcej, niż tylko symulatorem chodzenia z mopem po centrum handlowym.
Trailer: