REKLAMA

Ruiny Raccoon City. Subiektywny felieton na temat „Resident Evil Requiem”

Kamil Bastrzyk

Opublikowano: 21 października 2025

Spis treści

Jestem fanem serii od małego szkraba. Swoją przygodę rozpocząłem od drugiej części z 1998 roku. Do dziś pamiętam pierwsze spotkanie z Lickerem, gdy ledwo przebrnąłem przez miasto do komisariatu. Myślałem, że moje małe serduszko wyskoczy ze mnie i ucieknie pod łóżko. Dobrze, że mama tego nie widziała. Grę dostałem od wujka – tego wariata, który jest w każdej rodzinie.

 

Od tego momentu stałem się zagorzałym fanem zombie, a każdą część przeszedłem, gdy tylko nadarzyła się taka możliwość, po kilka razy. Widziałem, jak seria się zmienia i miewa swoje wzloty i upadki. W oczekiwaniu na najnowszą część śledzę każdą informację.

 

Premiera zapowiedziana jest na 27 lutego 2026 roku. Już teraz możemy zobaczyć kilka zwiastunów, pokazujących przedsmak tego, co nas czeka. Ta odsłona jest reklamowana jako najbardziej przerażająca, pełna immersji część zamykająca dotychczasowe wątki i będąca pewnego rodzaju końcem historii zapoczątkowanej w 1996 roku. Jaki twórcy mają na to plan? 

REKLAMA

 

W tekście pojawią się spoilery dotyczące poprzednich części!

 

Nowa bohaterka

 

Przyznam, że trochę zaskoczyła mnie informacja o ponownym pojawieniu się nieznanej postaci (taka sytuacja miała już miejsce w Resident Evil 7). Jak najbardziej rozumiem podejście twórców – nowe imię oznacza brak doświadczenia, więcej emocji i możliwość wczucia się w żółtodzioba. Z drugiej strony chciałbym wcielić się w starych bohaterów, którym dawno już nie dano „czasu antenowego”. Gdy dopiero pojawiały się plotki o dziewiątej części, była mowa o Jill współpracującej z Leonem. Koncepcja mi się spodobała, bo ta dwójka widziała się jedynie w najnowszym filmie CGI, a zobaczenie ich na dłużej w akcji mogłoby być fascynujące. Ostatecznie okazało się, że to tylko fake news.

 

Leon Kennedy to chyba najbardziej wyeksploatowana postać w serii. Pojawia się w każdej pełnometrażowej animacji i ma na swoim koncie trzy gry z głównej linii. Zaraz za nim znajduje się Chris Redfield. Twórcy bardzo chętnie wybierają tych panów, pomijając płeć żeńską. Pokuszę się o stwierdzenie, że być może chodzi tu o wiek. W końcu bohaterowie nie są już młodzi, a gry są kierowane głównie do mężczyzn. W ostatnim filmie, Dead Island, poszli na łatwiznę tłumacząc młodość Jill Valentine jej infekcją podczas wydarzeń w Raccoon City. Claire Redfield i Rebecca Chambers wyglądały także na osoby poniżej trzydziestki. W tym momencie jednak zakończę ten temat, bo to nie o to chodzi w tym tekście.

Ruiny Raccoon City. Subiektywny felieton na temat „Resident Evil Requiem”

 

Nie mamy pewności, czy ktokolwiek ze starej ekipy pojawi się w dziewiątej odsłonie, ale pewne jest, że otrzymamy nową bohaterkę o imieniu Grace. Twórcy jednak zadbali o połączenie jej z historią Raccoon City. Jest córką Alyssy Ashcroft, jednej z bohaterek Resident Evil: Outbreak File 1 i 2, będących spin-offami opowiadającymi o mieszkańcach miasta w czasie wybuchu epidemii wirusa T (czyżby był planowany remake którejś z tych części?).

 

Swoją drogą, jeśli lubicie gry retro, albo jesteście fanami tej serii, to bardzo polecam te tytuły. Mają swoje mankamenty, takie jak długie ładowanie pomieszczeń i niezbyt bystre AI towarzyszy, ale historie są interesujące. Dzięki nim epidemię widzimy oczami zwykłych mieszkańców.

 

Wracając do Grace: prawdopodobnie nie będzie sama. Ponownie pojawiły się plotki o Leonie (serio?), który ma być drugą grywalną postacią. Osobiście wolałbym jedną z kobiet. Nie wiemy, co dzieje się z Jill po Dead Island, a jest to przecież jedna z najważniejszych postaci. Podobnie Claire.

 

Choć obsadzenie w głównych rolach nowicjuszki nie jest złym pomysłem, uważam, że powinniśmy również zobaczyć kogoś ze starej obsady. W końcu zamykamy wątki, prawda? W dodatku trafiamy do Raccoon! Pojawienie się w nim kogoś nam znanego tylko spotęgowałoby sentymentalne uczucia. Już widzę tę scenę, gdy Claire wchodzi do ruin komisariatu i pokazuje się to samo ujęcie kamery, co w oryginalnej dwójce. Do komisariatu, który powinien zostać zmieciony w proch…

 

Bomba jądrowa czy termobaryczna?

 

Decyzją rządu USA Raccoon City zostało zniszczone o świcie 1 października 1998 roku. Miało to na celu unicestwienie wszelkich dowodów powiązania rządu z korporacją Umbrella, jak również wymazania dowodów na eksperymenty poprzez zniszczenie wszelkiego materiału genetycznego. Cała wina spadła na Umbrellę, co przyczyniło się do jej bankructwa i ostatecznie upadku.

 

W tym momencie w grach zaczynają się pewne niespójności. Resident Evil 3 Nemesis w zakończeniu pokazuje, iż w miasto trafia jeden pocisk. W finałowej scenie przerywnikowej dokładnie widzimy, jak wybuch zmiata wszystko z powierzchni ziemi. Możemy zobaczyć słynny komisariat rozerwany na strzępy. Po Raccoon nic nie zostało. Natomiast w Resident Evil: Outbreak File 1 w zakończeniu ostatniego scenariusza, pokazano kilka spadających bomb o znacznie mniejszej sile, ale uzyskany skutek jest podobny – wszystko jest doszczętnie zniszczone.

 

Przez kolejne lata fani byli świadomości, że miasto nie istnieje, a kompletna „sterylizacja” oznaczała, że nic nie mogło tego przeżyć. W zwiastunie najnowszej części ujawniono jednak dość dobrze zachowane ruiny miasta. Co więcej – w materiałach promocyjnych komisariat wcale nie ucierpiał tak mocno. Nawet brama na teren posterunku stoi, czekając na jej otwarcie. Jak to jest możliwe? Odpowiem prosto: nijak. 

Ruiny Raccoon City. Subiektywny felieton na temat „Resident Evil Requiem”

 

Capcom pokazał nam już, że spójność z historią gry wcale nie musi zostać zachowana. Przyznam jednak, że dotychczas były to mało znaczące elementy, które i tak ostatecznie dawały podobny główny skutek. Za przykład może posłużyć chociażby oryginalne Resident Evil 2, które różni się w kilku miejscach w zależności od tego, którą postacią rozpoczniemy przygodę. Różnic jest całkiem sporo, ale osiągnięty efekt jest ten sam. Nieco inaczej jest w remake’u, który został okrojony z tych różnic i wybór pierwszej postaci nie ma aż takiego znaczenia.

 

Według mnie twórcy po prostu chcą zagrać na nostalgii starych graczy. W mieście (a konkretnie w jego okolicach) historia miała swój początek, więc czemu tutaj nie może się zakończyć? Nieważne, że dotychczas mówili nam, że wszystko zostało unicestwione. Może media w grach pokazywały światu błędny obraz? W końcu trzeba było jakoś odstraszyć nieproszonych gości. Jestem bardzo ciekawy, czy twórcy podejmą się wyjaśnienia tych rozbieżności. Podejrzewam jednak, że nie poruszą tego tematu. Szkoda.

 

Druga sprawa, to zapewne wielu fanów zastanawia się: jak to możliwe, że po wybuchu stworzono tam jednostkę badawczą (seria Outbreak), jak również będzie można poruszać się po ruinach miasta? W grze pojawiły się sprzeczne informacje, co do rodzaju bomb(y) zrzuconej na miasto. Media w uniwersum mówiły o bombie atomowej, co też sugerował pokaźnej wielkości grzyb unoszący się nad miastem. Nie jest to prawda. Już w wywiadach przy premierze Resident Evil 3 padły słowa, że nie była to atomówka, lecz eksperymentalna bomba termobaryczna. Oznacza to, że nie było skażenia, co pozwoliło szybko rozpocząć badania na zniszczonym terenie. Ponadto nie ma mowy o specjalnych mutacjach popromiennych, bo promieniowania w ogóle nie było.

 

Tutaj znów mamy problem, bo bomby termobaryczne nie mają dostatecznej mocy, by unicestwić tak duże miasto. Cóż, należy po prostu przyjąć, że bomba była „eksperymentalna”, dlatego miała taką moc. Zresztą musimy pamiętać, że jest to tylko gra, której fabuła już dawno zatraciła wiarygodność (patrz Resident Evil 6) i na ruiny Raccoon należy spojrzeć z przymrużeniem oka.

Ruiny Raccoon City. Subiektywny felieton na temat „Resident Evil Requiem”

 

Requiem dla bohaterów

 

W mediach mówi się, że jest to ostatnia część z numerem, kończąca dotychczas znaną nam historię. Fani z pewnością zastanawiają się, jak to jest możliwe, skoro Capcom w zasadzie nie zamknął żadnego z licznie tworzonych wątków.

 

Nie do końca tak to wygląda. Każdy z głównych bohaterów ma swoją historię, w której nie ma czego zamykać. Chris do emerytury siedzi w organizacjach zwalczających bioterror oraz zajmuje się młodą Winters, co widzimy 16 lat później po zakończeniu dodatku do Resident Evil 8. Leon pozostał agentem rządowym, a jego „romans” z Adą i tak nie miał prawa do happy endu (choć chętnie zobaczyłbym ich ostatnie spotkanie). Claire na stałe związała się z TerraSave. Jedynie Jill ma nie do końca wyjaśniony cel w życiu.

 

Patrząc na drugoplanowych bohaterów, jest podobnie. Carlos Oliveira osiedlił się gdzieś w Ameryce Południowej po tym, jak ostatecznie pożegnał się z Valentine. Billy Coen najprawdopodobniej zmienił nazwisko i rozpoczął nowe życie. Sherry Birkin została rządową agentką, a Jake Muller również zamknął swoją przeszłość i żyje dalej. Capcom nie ma czasu, by do nich wrócić, każde z nich przeżyło swój epizod w walce z wirusami i… to wszystko.

 

Jednakże jest kilka wątków, które nie pozwalają mi do końca tak myśleć. Resident Evil: Revelation 2 to gra, która w mojej opinii zmarnowała swój potencjał. Historia zapowiadała się interesująco, w dodatku powracają znane postaci. Nawet nieważne, że twórcy trochę idą na łatwiznę w formie lokalizacji (Claire zawsze coś ciągnie do jakiejś wyspy). W końcu pojawia się tajemnicza antagonistka Alex Wesker! Godna następczyni Alberta Weskera? Kobieta mogłaby jeszcze sporo namieszać. W końcu każde zakończenie pokazuje, że ciałem małej Natalii zawładnęła Alex. I co? I nic! Capcom mogło pociągnąć ten wątek i zrobić z tego coś emocjonującego. Ostatecznie pomysł ten został pogrzebany i leży gdzieś pewnie obok Steve’a Burnside’a.

 

Patrząc tak na to wszystko, zastanawiam się, co twórcy mają na myśli, że pozamykają wątki i odeślą bohaterów na zasłużony odpoczynek. Podejrzewam, że będzie to raczej symboliczne pożegnanie bez ujrzenia znajomych twarzy.

 

Jestem szczerze zaintrygowany nadchodzącą odsłoną i mam jednak nadzieję, że dziewiąta część zadowoli mnóstwo graczy.

 

Kamil Bastrzyk

Jestem 30-letnim mężem, ojcem oraz zaklinaczem kotów (i innych zwierząt). Uwielbiam grać, czytać powieści kryminalne i grozy, a także oglądać filmy wieczorową porą. Często biorę udział w dyskusjach na te tematy. Najbardziej angażuję się w wątki o grach retro. Wychowałem się na pegazusie i dorastałem z konsolami playstation. Jestem też wielbicielem planszówek. Poza tym piszę swoją pierwszą książkę. Moim ulubionym sposobem na oderwanie się od rzeczywistości jest wcielanie się w pogromców potworów, potężnych magów czy poszukiwaczy skarbów, zwłaszcza w seriach Resident Evil, Final Fantasy i Uncharted.

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

Ninja Gaiden 4 – recenzja gry – nowe twarze, nowe początki  

Ninja Gaiden 4 – recenzja gry – nowe twarze, nowe początki  

Stargaze w Polsce – nowa platforma dla twórców! A wśród nich… grapodpada.pl

Stargaze w Polsce – nowa platforma dla twórców! A wśród nich… grapodpada.pl

Tolkien w XXI wieku. Co znaczy dla nas Śródziemie – recenzja książki – Tolkien w XXI wieku: między mitem a popkulturą

Tolkien w XXI wieku. Co znaczy dla nas Śródziemie – recenzja książki – Tolkien w XXI wieku: między mitem a popkulturą

Dying Light: The Beast – recenzja gry – Który mamy rok!?

Dying Light: The Beast – recenzja gry – Który mamy rok!?

W SALONACH PARYŻA I W SERCU ARTYSTY – RECENZJA FILMU CHOPIN, CHOPIN! 

W SALONACH PARYŻA I W SERCU ARTYSTY – RECENZJA FILMU CHOPIN, CHOPIN! 

CHRZCINY, KTÓRE WYMKNĘŁY SIĘ SPOD KONTROLI – RECENZJA FILMU TEŚCIOWIE 3 

CHRZCINY, KTÓRE WYMKNĘŁY SIĘ SPOD KONTROLI – RECENZJA FILMU TEŚCIOWIE 3