W czasach, gdy gry komputerowe zazwyczaj rzucają gracza w wir strzelanin, post apokaliptycznych survival horrorów albo epickich fantasy, pojawia się Road Craft – produkcja, która postanowiła zignorować te wszystkie boom-boom i zombie-zombie, by dać nam coś znacznie bardziej przyziemnego (dosłownie!). Budowa, piach, błoto, ciężarówki i walce drogowe – oto nowy świat cyfrowej rozrywki. I muszę przyznać, z mojej, kobiecej perspektywy – było to doświadczenie absolutnie niespodziewane, ale niesamowicie satysfakcjonujące.
Ciężkie maszyny, lekka dusza – wciągająca rozgrywka spod znaku betoniarki
Możliwość operowania żurawiem, wożenia piachu wywrotką czy prowadzenia walca drogowego to coś, co wywołuje u mnie niespodziewaną euforię. Serio. Nie spodziewałam się, że uczucie towarzyszące ustawieniu rury kanalizacyjnej na właściwym miejscu może dać większe emocje niż wygrany mecz w Fortnite. Z mojej kobiecej perspektywy, to totalnie nowy wymiar rozgrywki. Uczysz się, jak działa świat, którego wcześniej nawet nie zauważałaś. Oglądam wiadomości i w tle pokazują ładunki cargo, a ja już się czuję jak szef wszystkich szefów, wspominając jak przekładałam kontenery, by uprzątnąć jedną z naszych baz.

Saber Interactive dowiozło niesamowity tytuł, w którym nie ma rutyny, gdzie podczas jednej misji przełączasz się pomiędzy różnorodnymi maszynami. Progres jest przyjemny, dość szybko zebrane punkty pozwalają na zakup kolejnych aut. W moim przypadku różowy Hummer Invictus.
Pad, który wie więcej niż Ty
Immersja w Road Craft stoi na bardzo wysokim poziomie. Gdy twój walec zaczyna grzęznąć w piachu, a kontroler wibruje jak szalony – masz wrażenie, że naprawdę siedzisz w tej kabinie. Czuć ciężar pojazdu, opór terenu i napięcie związane z manewrowaniem w ciasnych warunkach. To nie jest po prostu symulacja – to doświadczenie fizyczne.

Tryb kooperacji – razem zbudujmy lepszą przyszłość
To właśnie w trybie co-op gra Road Craft nabiera pełnego wymiaru. Wspólna realizacja celów, od usuwania gruzu po odbudowę zniszczonego mostu to nie tylko świetna zabawa, ale i doświadczenie prawdziwie… budujące (nomen omen). Kiedy ty manewrujesz dźwigiem, a partner organizuje transport i logistykę, zaczynacie działać jak zgrany zespół projektowy. I to naprawdę zbliża, nie tylko do celu, ale też do siebie nawzajem. Miła odmiana po festiwalu gorzkich żali w Split Fiction, gdy moje emocje sięgały zenitu.
Sprawdź także: Hotel Owner Simulator – recenzja gry. Sonisia Hotel, czyli jak zostałam królową worków na śmieci i terrorystką odcienia beżowego.
Różnorodność środowisk
Osiem zróżnicowanych map (każda o powierzchni 4 km²) to nie przelewki. Góry, lasy tropikalne, pustynie i tereny miejskie – każda lokacja wymaga innego podejścia. To sprawia, że gra nigdy nie staje się monotonna, a każde nowe zlecenie jest szansą na poznanie nowej techniki czy maszyny. Odkrywanie mapy daje ogrom satysfakcji. Jedynie mogłabym się przyczepić do braku mapki z GPS podczas jazdy, czasami musimy poruszać się po trasie z pamięci, co bywa upierdliwe.

Wydajność na komputerze pod obciążeniem, na PS5 wszystko chodzi idealnie
Na średnich i słabszych komputerach gra może szarpać. A nie ma nic gorszego niż lagi przy wylewaniu betonu. Z tego co słyszałam optymalizacja, wymaga jeszcze dopracowania, szczególnie w bardziej złożonych misjach z dużą liczbą obiektów. Ja akurat miałam przyjemność ogrywać gierkę na PS5 i nie mam żadnych powodów do narzekań. Grafika i lokacje wyglądają bajecznie kolorowo. Trochę taka Forza Horizon, która idzie na kurs survivalu.

Sztuczna inteligencja bez matury
Choć maszyny zachowują się realistycznie, to sterowane przez AI ciężarówki potrafią wjechać w przeszkodę i pozostać tam w wiecznym zawieszeniu. Nie raz napsuły mi krwi, bezpardonowo we mnie wjeżdżając, co kończyło się wywrotką pojazdu i koniecznością odrodzenia w bazie. Tutaj nie ma miękkiej gry, jeżeli zakopiesz się pojazdem na ostatniej prostej i wywrócisz się z załadunkiem, musisz powtarzać kurs od początku.

Podsumowanie
Road Craft to coś więcej niż symulator. To cyfrowa opowieść o tym, jak wiele frajdy może dać dobrze wykonana robota – dosłownie. Dla mnie, jako kobiety, która nie miała wcześniej styczności z ciężkim sprzętem (ani tym cyfrowym, ani rzeczywistym), to było odkrycie. Odkrycie, że potrafię, że chcę i że naprawdę to lubię. Gra prowadzi niewprawionych za rękę w postaci uroczej pani spedytorki.

Ale prawdziwa magia zaczyna się wtedy, gdy gramy razem. Co-op w Road Craft to przykład tego, jak gry mogą łączyć ludzi wokół wspólnych celów. Kiedy planujemy, budujemy i odbudowujemy razem – naprawdę czuć, że robimy coś ważnego. Nawet jeśli to tylko wirtualna, asfaltowa droga w Afryce.
Road Craft nie jest grą, która spodoba się każdemu. Ale jeśli szukasz czegoś, co da ci realną satysfakcję z pracy zespołowej, wciągającą symulację i poczucie kontroli nad chaosem, to może być jedna z najlepszych cyfrowych przygód tego roku. A jeśli jesteś kobietą i masz ochotę na coś innego, daj tej grze szansę. Bo siedzenie w żurawia jest dokładnie tak wspaniałe, jak brzmi.

Trailer: