Wygląda na to, że ostatni film Quentina Tarantino doczeka się drugiej części. Kolejne źródła informują o tym, że powstanie sequel Pewnego razu… w Hollywood! Czy to na pewno nie żart na Prima Aprilis?
Oczko w głowie Quentina Tarantino
Ten news brzmi tak nieprawdopodobnie, że wydawał się kolejnym żartem na 1 kwietnia. Nic bardziej mylnego, informacja o powrocie do świata Pewnego razu… w Hollywood została już potwierdzona na wielu portalach, jak chociażby Variety, czy ScreenRant. Jest jednak mały haczyk!
Fani Quentina Tarantino wiedzą, jak bardzo stara chronić się swoje filmy i jak dużą wagę do nich przykłada. Jak powszechnie również wiadomo, QT ma zamiar zakończyć karierę, robiąc 10 solowych filmów (Kill Bill vol. 1 i 2 liczone są przez niego jako całość), dlatego dziwnym byłoby nakręcenie kolejnych przygód Cliffa Bootha i Rick Daltona.
Tutaj pojawia się kolejna zaskakująca informacja, na krzesełku reżysera bowiem usiąść miałby… David Fincher! Twórca kultowych Siedem i Podziemnego Kręgu, czy nieodżałowanego, przerwanego przez Netflix Mindhuntera. W produkcji miałby pomóc także Brad Pitt, który wcielał się we wcześniej wspomnianego Bootha. To wszystko na podstawie materiałów do scenariusza samego Tarantino.
Trudności w realizacji projektu
Sequel Pewnego razu… w Hollywood na pewno byłby na ustach całego filmowego świata. Jednak jak twierdzą eksperci, od pomysłu do samego rozpoczęcia zdjęć daleka droga. Znając osobowość Quentina Tarantino, musiałby on nie tylko dać zielone światło, ale także wspomóc Finchera i Pitta w produkcji.
Oryginał z 2019 roku odbił się także dużym echem w Polsce, nie tylko przez kultowy status samego reżysera, ale także przez jedną z ról epizodycznych. W końcu w rolę Romana Polańskiego wcielił się polski aktor Rafał Zawierucha. Czas pokaże, czy druga część Pewnego razu… w Hollywood dojdzie do skutku i czy znów pojawią się w niej rodzime akcenty.
Źródło: Screenrant
Źródło zdjęcia : Screen z filmu