REKLAMA

Ninja Gaiden 4 – recenzja gry – nowe twarze, nowe początki  

Alan Zygaj

Opublikowano: 21 października 2025

Spis treści

Ten rok jest zdecydowanie mocny dla fanów Ninja Gaiden. Latem tego roku ukazał się rewelacyjny Ragebound, a teraz doczekaliśmy się pełnoprawnej odsłony głównej serii. Czy mimo upływu sporej ilości czasu marka wciąż ma ten pazur? Przekonacie się tego z poniższej recenzji! 

 

Tokio w ruinie 

 

Dla wielu szokiem będzie, iż to nie legendarny Ryu Hayabusa jest głównym protagonistą tej części. To miejsce zajmuje młody ninja imieniem Yakumo, będący członkiem klanu Kruka. Jego celem jest wypełnić przeznaczenie swojego ludu, czyli zabicie raz na zawsze czarnego smoka, którego powłoka wciąż wisi nad zniszczonym już Tokio. Początkowo chce osiągnąć to poprzez zgładzenie Seori, ostatniej żyjącej kapłanki. Skonfrontowany z nią dowiaduje się jednak, że aby pozbyć się zagrożenia, musi złamać pieczęcie uniemożliwiające zmartwychwstanie smokowi, a potem go oczyścić. Niestety, znajdą się tacy, którzy za wszelką cenę będą próbować pokrzyżować mu plany…

Ninja Gaiden 4 – recenzja gry – nowe twarze, nowe początki  | Zdjęcia własne

 

Fabuła gry jest po prostu poprawna. Nie gra ona pierwszych skrzypiec w tym przedsięwzięciu, więc nie jest to dużym problemem. Postać Yakumo niestety nie wszystkim przypadnie do gustu. Jest to stereotypowy nastoletni edgelord, którego całą osobowością jest chęć wykonania zadania za wszelką cenę. O wiele lepiej pod tym względem wypadły postacie poboczne. Moją ulubienicą szybko stała się Umi – hakerka, będąca również naszym kontaktem, pomagającym nam ukończyć misję. Ma bardzo żywą i wesołą osobowość, dzięki czemu interakcje z nią zawsze cieszą. Są też miłą odskocznią od przesadnie poważnego i posępnego tonu młodego ninja. Choć muszę oddać nieco honoru młodzianowi – pod koniec gry robi się mniej nie do zniesienia.

REKLAMA
Ninja Gaiden 4 – recenzja gry – nowe twarze, nowe początki  | Zdjęcia własne

 

Determinacja? Wciąż niezłomna  

 

Pora na część, na którą czekamy wszyscy, czyli jak gra wypada od strony rozgrywki. Ninja Gaiden 4 to szybka i pełna brutalności gra akcji, przypominająca serię Devil May Cry. Przemierzając liniowe poziomy zmierzymy się z grupami przeciwników, próbujących za wszelką cenę powstrzymać nas przed wypełnieniem przeznaczenia. Poradzić sobie z nimi pomoże nam szereg broni, które zdobędziemy w trakcie podróży. Początkowo zaczynamy z Tachi, będącymi podwójnymi ostrzami mogącymi zamienić się w jeden, większy miecz. Dzieje się to za pomocą specjalnej techniki opanowanej przez naszego bohatera. Zużywa ona wskaźnik krwi, więc musimy być ostrożni, żeby nie wykorzystać go do cna. Tym bardziej, że ataki transformowaną bronią przydadzą nam się żeby przełamać blok przeciwnika, a nawet powstrzymać go przed wykonaniem ataku specjalnego. Otrzymując lub zadając ciosy ładuje się także miara szału, który aktywowany pozwoli nam na wykonanie egzekucji na adwersarzach nie będących bossami. Intensywne potyczki i płynność w rozwałce to podstawa tego typu produkcji, a tutaj stoi ona na bardzo wysokim poziomie.

Ninja Gaiden 4 – recenzja gry – nowe twarze, nowe początki  | Zdjęcia własne

 

Moim zdaniem dobrze zbalansowano też poszczególne bronie oraz bohaterów. Tak, dobrze przeczytaliście, w liczbie mnogiej. Ryu może i nie jest gwiazdą tego show, ale wciąż odgrywa w nim rolę i to w niego wcielimy się w paru rozdziałach. Grając jako Yakumo musimy bardziej skupić się na taktycznym podejściu do walki. Za to jako doświadczony już Hayabusa tniemy zastępy demonów bez większego problemu. Podoba mi się ten zabieg, ponieważ dokładnie w ten sposób wyobrażam sobie różnicę między tymi dwoma postaciami. Wracając jeszcze na chwilę do oręża, to jego odpowiedni dobór również ma ogromne znaczenie. Przykładowo, kij sprawdza się znakomicie podczas jednoczesnego atakowania większej ilości wrogów, ale z powodu niskich obrażeń nie jest już tak efektywny w zwarciu jeden na jeden. Całość składa się w coś naprawdę wciągającego!

Ninja Gaiden 4 – recenzja gry – nowe twarze, nowe początki  | Zdjęcia własne

 

Wielki przeciwnik, wielki upadek 

 

Bossowie, którzy wystawią nasze umiejętności na próbę, definitywnie nie zawodzą. Każdy z nich ma swój unikalny motyw przewodni, arenę oraz styl walki. Wejdziemy w szranki nie tylko z humanoidami, ale również bardziej bestialskimi stworzeniami. W pamięć mocno zapadł mi demon wyglądem przypominający ogromnego rekina. Przez większość czasu walczył z nami na powierzchni, lecz czasem zanurzał się aby przeprowadzić na nas szarżę, bądź wyskoczyć i wyrzucić nas w powietrze. Niektóre jego ataki były ciężkie do przewidzenia, więc trzeba było być bardzo ostrożnym, żeby nie wpaść w combo – w tym wypadku gra często się dla mnie kończyła. Jedyny problem to recykling szefów – paru z nich pojawia się jeszcze raz w ramach retrospekcji. 

Ninja Gaiden 4 – recenzja gry – nowe twarze, nowe początki  | Zdjęcia własne

 

Graficznie i dźwiękowo gra stoi na bardzo wysokim poziomie. Modele postaci, kolory oraz animacje od razu wpadły mi w oko. Między poziomami jest bardzo duży kontrast, od miejskich poziomów do tych odbywających się na łonie natury, gracz na pewno nie znudzi się otoczeniem. Moją jedyną bolączką jest soundtrack, a raczej jego nagły spadek po pierwszym bossie. Walka z Generałem D.D.O przypomniała mi czasy grania w Metal Gear Rising i dokładnie tego spodziewałem się od czwartego Gaidena. Po tej potyczce jednak przez długi czas nie usłyszałem niczego równie epickiego, przynajmniej aż do późniejszych rozdziałów. Nierówność w utworach jest bardzo zauważalna, a szkoda, bo liczyłem na więcej PLATINUM GAMES CERTIFIED BANGERS. No trudno, nie można mieć wszystkiego.

Ninja Gaiden 4 – recenzja gry – nowe twarze, nowe początki  | Zdjęcia własne

 

Koniec fabuły to nie zawsze koniec gry 

 

Oprócz siekania wszystkiego na swojej drodze mamy też okazję do wykonania zadań pobocznych. Te odbieramy i zdajemy z poziomu sklepiku Umi, na który co jakiś czas natkniemy się podczas postępowania do przodu. Wśród zadań są eksterminacje danych grup adwersarzy, dokonanie konkretnej ilości zabójstw daną bronią czy odnalezienie specjalnych przedmiotów ukrytych gdzieś w zakątkach mapy. Warto jest je wykonywać, ponieważ możemy dzięki nim zdobyć dwa unikalne przedmioty, które po połączeniu podnoszą na stałe nasze zdrowie. Niejednokrotnie natkniemy się też na bramy Tori, u stóp których ujrzymy fioletowe płomienie. Jest to czyściec, czyli specjalna arena na której możemy podjąć się próby przetrwania przeciw falom potworów. Nagrodę możemy zwiększyć poprzez wybranie odpowiedniego kręgu, co skutkować będzie zmniejszeniem naszego zdrowia ale zwiększeniem złota i punktów umiejętności. Za tą pierwszą walutę kupimy nie tylko przedmioty użytkowe, jak eliksiry zdrowia, ale wykupimy też nowe kombinacje i ruchy specjalne u mistrza Tyrana. Wezwiemy go poprzez wejście w interakcję z krukiem, który zawsze przebywa niedaleko sklepiku. Drugi rodzaj punktów umożliwi nam odblokowanie umiejętności przypisanych do konkretnego oręża. 

Ninja Gaiden 4 – recenzja gry – nowe twarze, nowe początki  | Zdjęcia własne

 

Po ukończeniu wątku fabularnego zabawa wcale się nie kończy. Odblokuje to dodatkowe tryby, jak chociaż challenge mode, w którym postaramy wykręcić się jak najwyższy wynik, czy opcję pozwalającą nam przejść całą grę ponownie jako Ryu, od początku aż do końca. Jest to bardzo fajny zabieg, zwłaszcza, że całość Ninja Gaiden 4 do zaledwie 18-20 godzin rozrywki.

Ninja Gaiden 4 – recenzja gry – nowe twarze, nowe początki  | Zdjęcia własne

 

Droga wojownika jest drogą samotną  

 

Najnowsza odsłona serii Ninja Gaiden nie jest bez wad, lecz to naprawdę solidna produkcja. Intensywne potyczki, szybkie tempo i ogromna ilość kombinacji sprawia, że całość chce się ograć więcej niż tylko raz. Ma w sobie to coś, za co fani serii powinni ją pokochać. Yakumo jest z początku nieco irytujący, ale da się do niego przyzwyczaić i warto jest dać mu szansę. Gra nie należy do długich, ale dzięki swojemu replay value powinna starczyć nam na o wiele więcej niż te 20 godzin. Jeżeli więc nie odtrąca was zdegradowanie Ryu do postaci pobocznej, gorąco polecam zapoznanie się z tym tytułem.

Ninja Gaiden 4 – recenzja gry – nowe twarze, nowe początki  | Zdjęcia własne

 

 

ZALETY +

WADY -

Alan Zygaj

Entuzjasta gier wymagających, w wolnym czasie pochłaniający masowo wszelaki kontent na temat branży.

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

Ruiny Raccoon City. Subiektywny felieton na temat „Resident Evil Requiem”

Ruiny Raccoon City. Subiektywny felieton na temat „Resident Evil Requiem”

Stargaze w Polsce – nowa platforma dla twórców! A wśród nich… grapodpada.pl

Stargaze w Polsce – nowa platforma dla twórców! A wśród nich… grapodpada.pl

Tolkien w XXI wieku. Co znaczy dla nas Śródziemie – recenzja książki – Tolkien w XXI wieku: między mitem a popkulturą

Tolkien w XXI wieku. Co znaczy dla nas Śródziemie – recenzja książki – Tolkien w XXI wieku: między mitem a popkulturą

Dying Light: The Beast – recenzja gry – Który mamy rok!?

Dying Light: The Beast – recenzja gry – Który mamy rok!?

W SALONACH PARYŻA I W SERCU ARTYSTY – RECENZJA FILMU CHOPIN, CHOPIN! 

W SALONACH PARYŻA I W SERCU ARTYSTY – RECENZJA FILMU CHOPIN, CHOPIN! 

CHRZCINY, KTÓRE WYMKNĘŁY SIĘ SPOD KONTROLI – RECENZJA FILMU TEŚCIOWIE 3 

CHRZCINY, KTÓRE WYMKNĘŁY SIĘ SPOD KONTROLI – RECENZJA FILMU TEŚCIOWIE 3