Minecraft to ogólnoświatowy fenomen. Sandbox stworzony przez Markusa „Notcha” Perssona wypuszczony w wersji alpha ukazał się w 2009 roku, a już w 2014 prawa do gry przejął Microsoft za 2,5 miliarda dolarów. Minecraft jest najlepiej sprzedającą się grą w historii – ponad 300 milionów egzemplarzy, czym przebił nawet Tetrisa i GTA V. Czy fenomen tej franczyzy udało się przenieść na kinowe ekrany?
Sama jestem fanatyczką Minecraft Dungeons. Nie jestem w stanie zliczyć godzin spędzonych w grze, w której doszłam do najwyższego trybu apokalipsy. Na seans szłam bez oczekiwań – dawno temu obejrzałam pierwszy zwiastun. Od jakiegoś czasu preferuję iść do kina, nie czytając wcześniej nic o filmie, nie śledząc newsów.
I zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona. Od pierwszych minut już czułam, że to film, który zachwyci moje wewnętrzne dziecko. Mam przeczucie, że ten blockbuster to będzie wielki hit i podbije serduszka dzieci i geeków na całym świecie. Zapamiętajcie moje słowa!
Na Powierzchni możesz stworzyć wszystko co tylko chcesz, pod warunkiem, że będzie składać się z bloków
Protagonista, Steve (Jack Black), od dziecka marzył o zostaniu górnikiem. W dorosłości zapomniał jednak o swoich aspiracjach – do momentu, gdy nie przytłoczyła go proza życia.
Odpowiadając na to jedno, bardzo ważne pytanie – co chce w życiu robić – wpada na pomysł rzucenia pracy w korpo i odwiedzin lekko zapomnianej kopalni w rodzinnym mieście. Chociaż miejsce swoje lata świetności ma za sobą, kryje w sobie prawdziwy skarb. Wycieczka zaowocuje odkryciem nowego, niesamowitego świata, w którym można stworzyć wszystko. Przybysza ogranicza jedynie wyobraźnia.
Jak w każdym świecie panuje tutaj dualizm. Zielone pastwiska i spokojny świat osadników sąsiaduje z Netherem, mrocznym wymiarem opanowanym przez Jej Wieprzność Małgosię i Pigliny.
Otwarcie portalu do alternatywnego świata – Powierzchni – będzie miało wpływ na czwórkę innych mieszkańców. Pierwszym z nich jest Garett „Śmieciarzyna” Garrison (Jason Momoa), który jako nastolatek został okrzyknięty najlepszym graczem 1989 roku. Żyjąc w cieniu swojej dawnej legendy i wspomnień, prowadzi niezbyt dochodowy sklep z retro gamingiem, zawalając rzeczy w dorosłym życiu.
Kolejną mieszkanką jest Dawn (Danielle Brooks), agentka nieruchomości dorabiająca sobie, prowadząc obwoźne zoo dla leniwych – z plującą lamą na siedzeniu pasażera.
Nie można zapomnieć również o świeżo przeprowadzonym rodzeństwie – Natalie (Emma Myers) oraz Henrym (Sebastian Hansen) – którzy szukają swojego miejsca po stracie ukochanej mamy. Ta wesoła i różnorodna grupka będzie musiała nauczyć się ze sobą współpracować, żeby wrócić do domu.
Nie przypuszczałam, że będę się tak wyśmienicie bawić i śmiać do rozpuku
Minecraft: Film naprawdę mnie oczarował. Nie spodziewałam się, że będę się aż tak dobrze bawić. Sceny z dyrektorką szkoły (Jennifer Coolidge), która uzewnętrznia się każdej napotkanej osobie na temat niedawnego rozwodu, szczególnie jej interakcje z jednym z Osadników, rozbawiły mnie do łez.
Pamiętajcie, żeby obejrzeć scenę na napisach końcowych!
Duży ukłon w stronę twórców polskiego dubbingu. Jak zwykle aktorzy głosowi nie zawiedli i przygotowali wyśmienite dialogi. Maciej Maciejewski jako Steve i Marcin Piętowski jako Garett wymiatają.
Obraz nie jest ambitny. Momentami jest bardzo przerysowany – i czuć, że taki właśnie był zamiar. Jared Hess, twórca Nacho Libre czy Napoleona Wybuchowca, stworzył komedię przygodową, która rozśmieszy dzieci i dorosłych.
Pomiędzy Blackiem i Momoą czuć chemię – to dla mnie najjaśniejsze gwiazdy tej produkcji. Kupuję także resztę obsady: introwertycznego i analitycznego Henry’ego, rozumiejącą zwierzęta Dawn oraz Natalie, która chce wejść w buty rodzica i zaopiekować się młodszym bratem.
Chociaż są to klisze spotkane w wielu filmach, to tutaj sprawdzają się. Film jest opowieścią drogi, w której bohaterowie poznają lepiej siebie i wyzbywają się egoizmu. Mamy dużo emocji – często lekkich i przyjemnych. Jak dla mnie to w 100% feel good movie.
Spodobał mi się również morał tej historii: niszczyć coś jest łatwiej niż tworzyć, ale to właśnie w kreacjonizmie jest moc.
Świat Minecraft jest bardzo spójny, gracze nie powinni czuć się rozczarowani
Nie wiem, jak do adaptacji podejdą gracze Minecraft. Ja jako gracz Minecraft Dungeons mam poczucie, że twórcy mieli dużo szacunku i zrozumienia do dzieła Mojang Studio.
Świat przedstawiony jest bardzo spójny. Miejsca i postacie znane z gry osadzono tak w fabule, że ma to sens. Kto się nigdy z Endermanem nie bił, ten życia nie zna.
Bardzo pieczołowicie odtworzono postać Osadników – specyficzny sposób poruszania się i wydawane przez nich odgłosy. Co chwila łapałam się na tym, że pomyślałam: „to zupełnie jak w grze”.
Och, gdyby tylko twórcy zechcieli z okazji premiery wypuścić jakiś update do mojej ukochanej gry, która już od jakiegoś czasu nie jest wspierana… No cóż, może kiedyś doczekam się Minecraft Dungeons 2 (od razu zanotujcie sobie, że wtedy nie ma ze mną kontaktu przez minimum tydzień).
Zapomniałabym jeszcze o kwadratowych zwierzątkach – są przesłodkie i potrzebuję również uroczego merchu z nimi.
Podsumowanie
„Minecraft: Film” to zaskakująco udana ekranizacja, która z humorem i sercem przenosi magię gry na wielki ekran. Produkcja bawi zarówno młodszych widzów, jak i dorosłych fanów, oferując solidną dawkę emocji, barwnych postaci i fantastycznego świata, w którym ogranicza nas tylko wyobraźnia.
Obsada błyszczy – zwłaszcza duet Jack Black i Jason Momoa – a polski dubbing tradycyjnie nie zawodzi. Choć film nie udaje czegoś, czym nie jest, świetnie sprawdza się jako przygodowa, feel-good opowieść drogi.
Dla graczy i geeków – to obowiązkowa pozycja, która z pewnością skradnie niejedno serduszko.