Spider-Man jest chyba jednym z najbardziej rozpoznawalnych superbohaterów występujących w komiksach spod szyldu Marvel Comics. W przeciwieństwie do innych trykociarzy preferuje jednak ochronę sąsiedztwa ponad starcia o wysoką stawkę z zagrożeniami z kosmosu. I właśnie takie przygody mogliśmy śledzić w Marvel’s Spider-Man z 2018 roku oraz pobocznej odsłonie Marvel’s Spider-Man: Miles Morales wydanej dwa lata później. Czy oznacza to jednak, że czeka nas mało oryginalna powtórka z rozrywki? O tym postaram się opowiedzieć w poniższym tekście.

Koniec z ekskluzywnością tytułów na konsolach
Druga pełnoprawna odsłona cyklu ukazała się w październiku 2023 roku na najnowszej konsoli od Sony. Gracze pecetowi na możliwość poznania historii poczekać musieli aż do końca stycznia bieżącego roku. Wygląda na to, że było na co czekać, gdyż tym razem otrzymali możliwość bujania się na sieci pomiędzy zabudowaniami Nowego Jorku, nie tylko w skórze Milesa Moralesa, ale także jego mentora – Petera Parkera (czyli oryginalnego Spider-Mana). Choć z zaciekawieniem śledziłem dwa poprzednie tytuły z serii (niestety nie przyszło mi jeszcze w nie zagrać) to całkiem świadomie odpuściłem sobie śledzenie premiery trzeciej produkcji. Liczyłem bowiem, że prędzej czy później będę mógł eksplorować ulice Wielkiego Jabłka bez potrzeby wyposażania się w konsolę. Dzięki temu mogłem z czystą głową i bez żadnych uprzedzeń cieszyć się produkcją studia Insomniac Games znanego z takich kultowych serii jak Spyro czy Ratchet & Clank.

Superbohater walczy nie tylko z przestępcami
W poprzednim akapicie zdążyłem już wspomnieć, że tym razem gra daje nam szansę śledzić fabułę z dwóch punktów widzenia. Milesa Moralesa, który oprócz ratowania miasta zmaga się z trudnościami pokroju rekrutacji na studia czy zaproszenia dziewczyny na randkę oraz mentorującego mu Petera Parkera, który stawia czoła nieco dojrzalszym problemom, jakim jest utrzymanie związku z MJ czy odnalezienie pracy, z której nie wyleci po pierwszym dniu.
Najwięcej problemów po superbohaterskiej stronie ich życia wywołuje przede wszystkim przybycie do miasta Kravena Łowcy, który pragnie zapolować na największych złoli w okolicy. Nie cofnie się on nawet przed odbiciem ich ze strzeżonego więziennego transportu tylko po to, by jego łowy doszły do skutku. Za jego celem kryje się jednak tajemnica, którą poznamy razem z bohaterami podczas prowadzonego przez nich śledztwa. Co ciekawe wątek ten stanowi tylko przystawkę do głównego dania, którym stanie się obcowanie z pewnym kosmicznym przybyszem, którego przygody robiły w ostatnich latach furorę na wielkim ekranie. Obie strony osobistości głównych bohaterów nieustannie przeplatają się, tworząc wielką opowieść o trudach łączenia dwóch odmiennych światów. W końcu, jak to mawiał wujek Ben: Z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność. Przyznam się, że podejmując się recenzowania tego tytułu w dość intensywnym miesiącu na studiach, zaczynałem domyślać się, co mogła czuć dwójka tytułowych Pajączków.

Całkiem poprawny port, któremu dadzą radę nawet słabsze sprzęty
Swoją przygodę z Marvel’s Spider-Man 2 przyszło mi zacząć i obecnie kontynuować na nieco już leciwym laptopie z kartą NVIDIA GeForce GTX 1650, procesorem Intel i5 10. generacji oraz 16 GB RAM, czyli konfiguracji oscylującej przy dolnej granicy wymagań sprzętowych zaproponowanych przez wydawcę. Nie znaczy to jednak, że gra działa topornie i niemożliwe jest czerpanie radości z rozgrywki. Oczywiście nie zakładałem, że doświadczę tu 60 FPS w rozdzielczości 4K ani tym bardziej fotorealistycznej grafiki.
Podczas bujania się po Nowym Jorku napotkałem jednak efekty starcia wymagającej gry z niekoniecznie najnowszymi podzespołami. Przejawiały się one przede wszystkim w detalach budynków ładujących się nieco wolniej od przemieszczającego się głównego bohatera. Było to szczególnie zauważalne w bardzo widowiskowych kilkudziesięciu początkowych minutach rozgrywki, które z założenia miały zapewne wycisnąć siódme poty z komputerów, by podkreślić ich wydajność. Po premierze komputerowego portu tego tytułu w internecie pojawiło się wiele skarg ze strony posiadaczy bardzo mocnych komputerów. Dotyczyły one błędów wyrzucających gracza do pulpitu, jednakże przez kilkanaście godzin rozrywki doświadczyłem tylko jednego zacięcia, które zmusiło do samodzielnego zamknięcia gry. Na szczęście gęste rozmieszczenie punktów kontrolnych pozwoliło na bardzo szybki powrót do walki z bandytami.

Dwóch ich jest, mistrz i uczeń
Gdybym miał zdecydować się na wymienienie tylko jednej zalety tej produkcji, to bez wątpienia postawiłbym na obecność dwójki głównych bohaterów. Pomysł ten został zaimplementowany o niebo lepiej niż w przypadku niesławnego AC Syndiacte i rodzeństwa Frye. Tutaj bowiem gracz może przełączać się między Peterem a Miles dosłownie w locie, jednak na tym pochwały się nie kończą. Tak jak w poprzednich dwóch odsłonach podczas patrolu w mieście, które nigdy nie śpi, bohater dostaje powiadomienie o przestępstwach i innych burdach, które pojawiają się w jego okolicy. Tym razem jednak odpowiadając na wezwanie, możemy spotkać drugiego Spider-Mana, który pomoże nam w walce, po której umówi się na pogadance przy pizzy. Czasem przydarzy się też, że panowie na parę sekund odtworzą mema, przeżywającego drugą młodość w okolicach premiery filmu Spider-Man: Bez drogi do domu.
Peter spotyka Milesa również poza trykotami. Już na samym początku fabuły zdarzy mu się zacząć lekcje fizyki w klasie swojego podopiecznego, jednak bardzo szybko wezwą ich obowiązki i obaj uciekną ze szkoły. Nietrudno się domyślić, że zerwanie się z pracy już pierwszego dnia raczej nie upiecze się początkującemu nauczycielowi. Na szczęście Parkerowi przyjdzie z pomocą dawny przyjaciel, który otwiera fundację, mająca na celu uzdrowienie świata. To właśnie z nim wiąże się jeden z najciekawszych zwrotów akcji podczas wizyty w parku rozrywki w Coney Island. Wraz z młodszym z bohaterów pojawia się tam jego przyjaciel Ganke, podczas gdy starszy udaje się tam ze swoją dziewczyną MJ oraz Harrym Osbornem, który wrócił do Nowego Jorku po ratującej życie terapii. Jego uzdrowienie skrywa jednak tajemnicę, choć zdradzę wam, że tym razem jest ona odmienna od tej, którą znamy z filmów od Sony Pictures.

Tak właśnie powinno się to robić
Łatwo zauważyć, że pod względem rozgrywki Marvel’s Spider-Man 2 łączy w sobie najlepsze elementy poprzednich odsłon, jednak do tego wszystkiego dorzucono nieco nowości. Przede wszystkim okolicę, którą możemy eksplorować, rozszerzono z samego Manhattanu o fragmenty Brooklynu i Queens. Na szczęście z większą mapą powiązano też sposób na szybsze przemieszczanie się, dzięki czemu podróże między misjami i aktywnościami nie zdążą się nudzić. Stroje obu bohaterów zostały wyposażone w siecioskrzydła, które przy wykorzystaniu tuneli i kominów powietrznych pozwalają na dynamiczną podróż, którą w każdej chwili możemy jednak przerwać, gdy np. otrzymamy powiadomienie o przestępstwie mającym miejsce w pobliżu. Ponownie możemy inwestować zebrane podczas gry surowce w rozwój gadżetów czy technologii kostiumów, ale również w skórki kosmetyczne nawiązujące do kultowych komiksów i filmów.
Ciekawiej rzecz ma się przy drzewkach umiejętności, które w tej odsłonie występują w liczbie trzech: dla Petera, dla Milesa oraz wspólne dla obu bohaterów. Podczas mojej rozgrywki odruchowo zacząłem rozdawanie punktów od ostatniego z nich, by dopiero później skupić się na doszkalaniu poszczególnych bohaterów z zależności od sytuacji. Okazało się to całkiem mądrym podejściem, pozwalającym całkiem sprawnie rozprawiać się z wrogami. Warto też dodać, że panowie specjalizują się w nieco odmiennym podejściu do walki, czego wyraz deweloperzy dali, przygotowując aktywności i misje poboczne skierowane wyłącznie do jednego z Pająków. Sam system walki natomiast nie pozwala na nudę. Nie starczy samo bierne stanie i rozprawianie się z oponentami, lecz wskazane jest ciągłe pozostawanie w ruchu i walka w powietrzu, gdyż na początku gry często kilka otrzymanych ciosów cofa nas do punktu kontrolnego.

Wielkie Jabłko naprawdę nigdy nie śpi
Razem z większą mapą twórcy przygotowali wiele aktywności pobocznych, które całkiem gęsto wypełniają ją odpowiednimi ikonkami. Czasem przyjdzie nam walczyć z piaskowymi ludźmi, by chwilę później złapać oddech, rozwiązując prostą łamigłówkę, dającą dostęp do skrytki ze sprzętem byłego mściciela. Ponadto zarówno podczas aktywności pobocznych, jak i misji otrzymamy okazję na rozgrzanie naszych szarych komórek, tworząc rośliny o wybranych cechach genetycznych lub też niszcząc defektywne atomy w cząsteczce. W trakcie jednego z zadań będziemy mogli stanąć nawet za stołem DJ-a i zadbać o rytmiczne klepanie przycisków, opiewane przez imprezowe wykonanie motywu muzycznego towarzyszącego głównemu bohaterowi.

Poproszę więcej takiej rozgrywki
Przyznam, że na początku mojej przygody ze Marvel’s Spider-Man 2 uważałem, że choć gra została przeniesiona na PC, to nadal to pełnego cieszenia się rozgrywką konieczny jest pad. Z mijającymi godzinami, kolejnymi zapamiętanymi kombinacjami i palcami bezbłędnie odnajdującymi odpowiednie klawisze, przekonałem się jednak, że tytuł opowiadający o przygodach dwóch Spider-Manów jak najbardziej da się ogrywać przy użyciu klasycznego zestawu w postaci klawiatury i myszki. Oficjalnie nie wiadomo jeszcze nic o trzeciej dużej odsłonie cyklu, jednakże zamierzam jej cierpliwie wyczekiwać, a przerwę wykorzystać na ogranie poprzednich tytułów. Jak się bowiem okazuje, Insomniac Games po prostu potrafi w Marvela, czemu mam nadzieję, dadzą po raz kolejny wyraz, nie tylko w ewentualnym Marvel’s Spider-Man 3, ale również wstępnie zapowiedzianym Marvel’s Wolverine.