Goku i przyjaciele towarzyszą mi dosłownie od dziecka. Odcinki emitowane na RTL7, a późniejsze mangi oraz gry, są nieodzownym elementem mojego życia aż do dzisiaj. Dlatego, gdy tylko dowiedziałem się o nowym anime Daima, nie mogłem się doczekać. Opinie o tej serii są – grzecznie rzecz ujmując – mieszane. Fani są mocno podzieleni, lecz im więcej Goku i jego paczki, tym lepiej.
Kakarota ukończyłem kilkakrotnie. Zazwyczaj było to spowodowane DLC lub zwykłą chęcią przeżycia ponownie wydarzeń z „Zetki” – i nie inaczej było tym razem. Kolejne DLC, czyli kolejna szansa na wcielenie się w swoich ulubieńców. Tym razem w wersji dziecięcej i to w scenariuszu jakże „ukochanej” Daimy. Czy przeżycie tego na własnej skórze sprawi, że pokochacie świat demonów? Zapraszam do lektury.
Z Netflixa na Xboxa

Dragon Ball: Daima dzieje się zaraz po wydarzeniach z „Zetki”. Goku właśnie unicestwił Buu, a świat znowu mógł cieszyć się spokojem. Niestety – lub stety, zależy od życiowej postawy – na naszych bohaterów czyha kolejny złoczyńca, który pragnie zapanować nad światem. Tylko że tym razem nad światem demonów. Więc logiczne, że trzeba pozbyć się tych, którzy ratują Ziemię. Goku i spółka za pomocą Smoczych Kul zostają cofnięci do postaci dziecięcych (skąd my to znamy – co nie, GT?). Wszystko po to, aby nie stanowili zagrożenia dla Gomaha i jego panowania. Saiyanin nie czeka bezczynnie na rozwój wypadków, tylko od razu rusza do świata demonów, aby odwrócić życzenie i ponownie stać się pełną oraz najlepszą wersją siebie. Tak pokrótce wygląda fabuła najnowszego anime ze świata Dragon Balla – i w ten scenariusz wchodzimy w nowym DLC do gry Dragon Ball Z Kakarot.
Dodatek, oprócz wątku fabularnego, dodaje do gry Długokrótka – ukochany kijek naszego bohatera – oraz jadalne robaki, które dają różne bonusy. Historia z anime podzielona została na dwie części, więc aktualnie jesteśmy w stanie przeżyć jedynie połowę przygód Goku. Druga część ma pojawić się na początku 2026 roku.
Z czym przyjdzie nam się mierzyć

Zmniejszenie głównych bohaterów to zabieg, który był już wykorzystany w świecie DB, przez co wielu tak bardzo narzeka na Daimę. Ale nie o anime będzie ten tekst – dlatego ja pozwolę sobie pochwalić DLC. Jest krótkie, przejście zajmuje około 4–5 godzin, więc to dobra długość, by nie czuć znużenia. Tempo przygody jest szybkie, a walki dynamiczne – ale tutaj nie miałem żadnych obaw, bo wszystko, co trafia do Kakarota, właśnie takie jest. Świat odwzorowany został idealnie, a dodatkowo wypełniony typowymi dla serii aktywnościami pobocznymi, dzięki czemu mamy tam co robić. Rozszerzenie nie odstaje w żaden sposób od podstawowej wersji, co w moim odczuciu jest największym komplementem. Brakuje oczywiście kilku postaci, ale to już decyzja scenarzystów, którzy pozbawili historię kilku kluczowych bohaterów.
Nie wierzę, że to piszę

Dragon Ball ma minusy… a właściwie to Daima je ma – i to nie jeden. Mały Goku jest jakby „podsterowny”. Uniki działają w różnych kierunkach, bo kamera miewa momenty, w których wariuje. Przez to często zdarzało mi się wskoczyć idealnie pod atak wroga, co znacząco utrudniało walkę. Do kamery i sterowania dało się jakoś przyzwyczaić, lecz do braku możliwości latania – nie. Eksploracja została przez to mocno ograniczona. Niemożność podziwiania świata z góry zabrała sporo frajdy. W podstawce potrafiłem sobie latać bez celu, podziwiając piękny świat – tak jak wielu graczy w GTA jeździ po mieście bez sensu. Latanie gwarantowało właśnie taką rozrywkę. To jest coś, co nie pozwoliło mi w pełni cieszyć się DLC.
Animacja na najwyższym poziomie

Powtórzę się. Daima jest identyczna jak podstawka, więc piękna. Graficznie wygląda cudownie – ale nikogo, kto widział anime lub grał w Kakarota, nie powinno to dziwić. Kolory są nasycone i żywe, pozwalają cieszyć się widokami. Nawet ponury i monotematyczny świat demonów ma potężne argumenty, by się podobać. Dlatego tak bardzo ubolewam nad brakiem latania. Chciałbym zobaczyć to w pełnej krasie i móc cieszyć oczy światem pełnym surowego piękna. Postacie również są wzorowo odzwierciedlone, co chyba nie powinno być zaskoczeniem. Pod względem wizualnym mamy do czynienia z perfekcyjnym dodatkiem, który rozpieści fanów.
Nie zmieni zdania, ale zapewni zabawę
Jeżeli ktoś chciał kupić Daimę z myślą, że dzięki temu polubi anime – to odradzam. DLC w żaden sposób nie zmienia odbioru ekranizacji. Ten dodatek trafia do grupy fanów, którzy wyznają prostą zasadę: im więcej Goku, tym lepiej. Ja do nich należę, a w dodatku uważam, że Kakarot to najlepsza gra z uniwersum DB. Dzięki DLC mogę ponownie odświeżyć sobie przygody mojego ukochanego bohatera – Son Goku.