MIEJSCE DLA KAŻDEGO GRACZA

Previous slide
Next slide

Doktor Strange. Tom 2 – recenzja komiksu. Uważaj, czego sobie życzysz.

W oczekiwaniu na zbliżający się film Doktor Strange w multiwersum obłędu (ang. Doctor Strange in the Multiverse of Madness), który do kin wejdzie już na początku maja, można sięgnąć po rysunkowe przygody Czarnoksiężnika. Akurat niedawno premierę miał drugi tom komiksu Doktor Strange z linii wydawniczej Marvel Fresh. W co tym razem wpakował się nasz arogancki geniusz?

Doktor Strange. Tom 2 – recenzja komiksu. Uważaj, czego sobie życzysz.

Spełnione życzenie

Po przygodach w kosmosie, Doktor Strange zaczyna narzekać na monotonię – ciągłe walki z tymi samymi wrogami niesamowicie go nudzą. Prosi więc wszechświat o nowe wyzwanie… a ono je natychmiast spełnia. W Sanctum Sanctorum zjawia się przybysz z innej planety, wymuszając na Czarnoksiężniku pomoc w rozprawieniu się z Galactusem. Arogancja Strange’a doprowadza jednak obcego do ataku furii, co ma swoje straszliwe konsekwencje – Pożeracz światów trafia w otchłanie mistycznych krain. Teraz Doktor Strange musi powstrzymać nienasycony apetyt Galactusa, zanim doprowadzi on do katastrofy i zatarcia granicy między magią a nauką.

Świat ZNÓW zagrożony

Strange otrzymuje nowe wyzwanie, a czytelnicy są świadkami wydarzeń, które nieuchronnie prowadzą do końca wszelkiego życia. Najwyższy Czarnoksiężnik musi więc w stu procentach zaangażować się w sprawę, ale na szczęście u swego boku ma zarówno przyjaciół (w tym byłą żonę), jak i wrogów. Snuje więc na poczekaniu kolejne plany z nadzieją, że wszystko skończy się dobrze, ale nawet jego zaczynają przerastać konsekwencje własnych czynów. Akcja opiera się na sprawdzonych schematach i motywach, ale poprowadzona jest w taki sposób, że ciężko oderwać się od komiksu, póki nie pozna się jego zakończenia. Do tego nie brakuje tutaj dziwacznych zaklęć i licznych stworów z obcych planet. Na kartach pojawiają się także takie postacie jak Nightemto, Mefisto czy Dormammu.

Układ fabularny w drugim tomie prezentuje się tak samo, jak w pierwszym. Po długiej przygodzie z Galactusem dostajemy trzy krótsze epizody. Mamy więc walkę z ośmiorniczym bytem w domu typowej amerykańskiej rodziny, uzdrowienie dłoni Doktora za sprawą ryzykownego zaklęcia i w końcu halloweenowy Annual. Z wymienionych opowieści najbardziej spodobała mi się ta pierwsza przez swoją prześmiewczą i lekko groteskową w tonie historię, ale za to trzecia posiada najlepszą w tym albumie warstwę graficzną od Andy’ego MacDnonalda.

Skoro już o ilustracjach mowa, to mamy tutaj do czynienia z kilkoma rysownikami, m.in. Jesús Saiz, którego zapewne kojarzą czytelnicy Tajnego Imperium, a także Scotta Koblisha, doskonale znanego fanom Deadpoola. Ich prace są przyjemne dla oka i poniekąd realistyczne. Widać, że panowie nie silą się na eksperymentowanie, a ich rysunki składają się na interesującą całość. Nie odczułam więc jakiegoś większego przeskoku od jednego stylu do drugiego.

Poproszę więcej

Po każdych przygodach Doktora Strange’a mam niedosyt czytelniczy. Uwielbiam jego przygody ze względu na ich zróżnicowanie – wraz z bohaterem trafiamy w takie zakątki wszechświata, o jakich nam się dotąd nie śniło. Historia z Galactusem pochłonęła mnie całkowicie, także przeczytałam ją na jednym wdechu. Czekam na trzeci tom i kolejną dawkę emocjonalnego rollercoastera.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza komiksu.

Podziel się ze znajomymi:

Udostępniam
Udostępniam
Udostępniam

O NAS:

GraPodPada.pl to miejsce, gdzie przy jednym stole siedzą konsolowcy, pecetowcy, komiksiarze, serialomaniacy i filmomaniacy. Tworzymy społeczność dla wyjadaczy, jak i niedzielnych graczy, czytaczy i oglądaczy. Jesteśmy tutaj po to, aby podzielić się z Tobą naszymi przemyśleniami, ale również, aby pokazać Ci, że każda opinia ma znaczenie, a wszyscy patrzymy na współczesną popkulturę kompletnie inaczej. Zostań z nami i przekonaj się, że grapodpada.pl to miejsce dla każdego gracza.

Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl 

OBSERWUJ NAS

UDOSTĘPNIJ
UDOSTĘPNIJ