MIEJSCE DLA KAŻDEGO GRACZA

Previous slide
Next slide

Dlaczego to sobie zrobiłam? „Encodya” – recenzja gry w wersji na Switcha

Od wielu lat trawa moda w grach na kreowanie cyberpunkowych światów. Observer: System Redux (moją recenzję znajdziecie pod tym linkiem), Cyberpunk 2077 – to tylko dwa tytuły z wielu produkcji osadzonych w tym futurystycznym klimacie. Na początku tego roku na PC (w listopadzie produkcja miała premierę na konsolach) wyszedł kolejny tytuł, który wpisuje się na tę listę. Encodya od Chaosmonger Studio (pracującego także nad platformówką Clunky Hero) i wydawcy Assemble Enterteinment (mającego na swoim koncie wiele produkcji, także dwie części przygód Larry’ego), to klasyczna przygodówka point-and-click, która zabiera nas w nie tak odległą przyszłość. I wszystko byłoby dobrze, gdym nie zdecydowała się na wersję na Switcha… Ale o tym w dalszej części recenzji.

Dlaczego to sobie zrobiłam? „Encodya” – recenzja gry w wersji na Switcha

Screen z gry Encodya

Przenieśmy się do 2062 roku

A dokładnie do mrocznej metropolii zwanej Neo Berlin. Główną bohaterką jest osierocona dziesięcioletnia Tina (mam słabość do tego imienia), która mieszka na dachu pewnego domu. To rezolutna i sprytna dziewczynka, która za towarzysza ma robota przedstawiającego się jako SAM-53. Jest on specjalnie skonstruowany w celu chronienia, pomagania i wspierania młodej damy. Jakiś czas temu Tina straciła mamę, a jej tata zniknął i słuch po nim zaginął. Dziewczynka jest więc zmuszona żyć na ulicy, próbując przeżyć na wszelkie możliwe sposoby, m.in. przeszukuje śmietniki, by znaleźć coś do jedzenia. Pewnego dnia natrafia na nagranie, dzięki któremu łapie kontakt ze swoim zaginionym ojcem. Postanawia więc go odnaleźć i dokończyć jego plan, który polegał na uwolnieniu Neo Berlina spod technicznej agresji.

Screen z gry Encodya

Gra z przesłaniem

Nicola Piovsan, główny deweloper gry Encodya, zabiera nas do fikcyjnego miasta w 2062 roku i pokazuje, co może się wydarzyć, gdy technika rozwinie się w złym kierunku, a my zbyt mocno zatopimy się w cyberprzestrzeni. Jesteśmy świadkami, jak zaawansowana technologia agresywnie wkroczyła w życie mieszkańców Neo Berlina i przejęła dużą jej część. Jest więc to opowieść o życiu w futurystycznej rzeczywistości, która wygląda jednak smutno i przerażająco. Ale to też historia o wielkiej przyjaźni między dziewczynką a robotem. Jak wspomniałam wyżej, Tina jest sierotą, a jej wierny druh jest wykonany z metalu i elektroniki, ale w pewnym momentach zachowuje się zupełnie jak człowiek. Wędrują oni wspólnie po świecie, który nie jest jednak wcale taki różowy. Władzę nad Neo Berlinem sprawuje burmistrz Rumph, a jego celem jest zniewolić wszystkich w klatkach cyber-technologii. Dodatkowo napotykamy nieprzyjazne ludziom roboty, czy dowiadujemy się o niesprawiedliwych ograniczeniach, które wydają się tylko narastać i mnożyć, aby utrudnić mieszkańcom normalne funkcjonowanie. Jednakże te osoby chyba nie do końca zdają sobie sprawę z tego, w jakiej rzeczywistości przyszło im żyć.

Screen z gry Encodya

Encodya zachwyca!

Poza tym Encodya jest rasowym przedstawicielem point-and-click. Oznacza to, że w każdej lokalizacji szukamy przedmiotów, które później połączymy z innymi bądź wykorzystamy w potrzebie. Wchodzimy także w interakcje z napotkanymi NPC-ami, a te czasami są chętne na pogawędkę (dając nam również porady, albo wyjaśniając pochodzenie niektórych zebranych przedmiotów), albo totalnie nas olewają. I tutaj wspomnę, że w grze możemy sterować dwoma bohaterami – zarówno Tiną, jak i robotem. Każdy z nich w odmienny sposób reaguje na rzeczywistość, a w pewnych sytuacjach tylko jeden z nich może wykonać konkretne zadanie lub skłonić NPC do rozmowy.

Oczywiście jak na przygodówkę przystało, przygotowano również wiele zagadek. W większości są one banalnie proste, co nie przeszkadza w dobrej zabawie. Ale zdarzało się, że utknęłam gdzieś na dłuższy czas. Niektóre zagwostki są po prostu nielogiczne, ale gdy już wpadłam na rozwiązanie, to wszystko na raz zdało się takie proste i sensowne. Próżno też szukać podpowiedzi w internecie (tak, szukałam!) – spora część zagadek jest losowa, czyli inna dla każdej rozgrywki. A więc graczu, powodzenia!

Screen z gry Encodya

Najbardziej ujęło mnie również przedstawienie świata w 2062 roku. Gra została stworzona w przepięknym, urokliwym, klasycznym stylu przygodowym. Poszczególne lokalizacje są zróżnicowane z dbałością o szczegóły. Mamy do czynienia z rysunkowym, ręcznie malowanym 2D, z przecudnymi pastelowymi tłami i domieszką 3D (chodzi o postacie). Dodatkowo pojazdy, które poruszają się nad głowami bohaterów, prezentują się zjawiskowo! A całość dopełnia klimatyczny soundtrack oraz dubbing w języku angielskim (ale tylko w wersji na PC, PS i XBOX – zaraz to wyjaśnię).

Screen z gry Encodya

Zapomnijcie o wersji na Switcha

I na tym kończą się moje pochwały, bo na Switchu ten tytuł jest po prostu… niegrywalny. Już od samego początku miałam wrażenie, że coś jest nie tak. Dlatego odpaliłam gameplay wersji na PC… i, o rany! Jak ona się różni (i to w pozytywnym sensie!). Rozumiem, że studio musiało okroić grę na przenośną konsolę ze względu na jej ograniczenia, ale finalny produkt wypada po prostu słabo. Już po kilku minutach miałam ochotę zrezygnować z dalszej rozgrywki. Ale zagryzłam zęby. Co więc poszło nie tak?

Grafika, której wiadomo, że jakość i tak musiała otrzymać downgrade, jeszcze jakoś nie rzucała się mocno w oczy. Brak świetnego dubbingu z wersji na inne sprzęty także przeżyłam – zamiast tego dialogi pojawiają się w formie napisów nad postaciami, ale nie zawsze… I tutaj ogromny zarzut z mojej strony. Widzimy, jak bohater porusza przez długi czas ustami, ale ktoś zapomniał o wklejeniu w to miejsce tekstu. To nie jest jednorazowy przypadek, bo miałam takich aż nazbyt dużo. Kolejny minus – w wersji na Switcha loading trwa całe wieki. Może trochę przesadzam, ale zdążyłam zalać sobie herbatę, nim załadowała się kolejna plansza. Nie zapominając już o podnoszeniu przedmiotów. To jest point-and-click, więc tutaj ta mechanika odgrywa najważniejszą rolę. Na konsoli przenośnej jest to po prostu udręka. Zamiast wskaźnika, musimy podchodzić w odpowiednie miejsce, aby kliknąć lub zobaczyć daną rzecz, albo z kimś porozmawiać. Nie zawsze łatwo je wychwycić, co jeszcze bardziej irytuje. A już łącznie ze sobą przedmiotów w ekwipunku albo „użyciu” ich na otoczeniu bądź NPC-ach to … PRAWDZIWA MĘKA!

Screen z gry Encodya

Jestem zła na siebie!

Chyba nie wybaczę sobie, że wzięłam wersję na Switcha zamiast na PS, a miałam taką możliwość. I przyznaję – nie przeszłam tej gry do końca. Skończyłam gdzieś w połowie i nie mam ochoty do niej wracać, przynajmniej na tej konsoli. Pomimo że fabuła jest świetna, a cyberpunkowy świat wciąga bez reszty, to jednak miałam dość irytowania się na brak napisów, czy szukanie odpowiedniego miejsca, aby podnieść lub zobaczyć dany przedmiot. Dlatego odradzam zakup tej gry na przenośną konsolę. Osobiście zamierzam w najbliższym czasie nabyć wersję na PC lub PS i poznać tę historię do końca.

Podziel się ze znajomymi:

Udostępniam
Udostępniam
Udostępniam

O NAS:

GraPodPada.pl to miejsce, gdzie przy jednym stole siedzą konsolowcy, pecetowcy, komiksiarze, serialomaniacy i filmomaniacy. Tworzymy społeczność dla wyjadaczy, jak i niedzielnych graczy, czytaczy i oglądaczy. Jesteśmy tutaj po to, aby podzielić się z Tobą naszymi przemyśleniami, ale również, aby pokazać Ci, że każda opinia ma znaczenie, a wszyscy patrzymy na współczesną popkulturę kompletnie inaczej. Zostań z nami i przekonaj się, że grapodpada.pl to miejsce dla każdego gracza.

Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl 

OBSERWUJ NAS

UDOSTĘPNIJ
UDOSTĘPNIJ