REKLAMA

Demon Slayer – The Hinokami Chronicles 2 – recenzja gry. Stylowi łowcy! 

Kuba Hertel

Opublikowano: 2 sierpnia 2025

Spis treści

Demon Slayer – The Hinokami Chronicles 2 to druga odsłona gry inspirowanej jednym z najpopularniejszych anime ostatnich lat. Sprawdźmy, czy ta kontynuacja to rzeczywista ewolucja, czy tylko odcinanie kuponów od sukcesu serii.

Nie jest sekretem to, że krytycznym okiem patrzę na arena fightery – większość tego typu produkcji jest robiona na jedno kopyto i trudno w nich szukać oryginalności. Dlatego z ogromną rezerwą podchodziłem do kontynuacji gradaptacji serii, która traktuje o Tanjiro i jego siostrze Nezuko. Nie oglądałem żadnych materiałów z nią związanych – nie narzucałem sobie żadnych oczekiwań, więc podszedłem do produkcji bez większych emocji. Jak było? Okazuje się, że…wyjątkowo pozytywnie?

Demon Slayer – The Hinokami Chronicles 2 – przeżyjmy to jeszcze raz

Zacznijmy od początku. Demon Slayer (albo Miecz Łowcy Demonów, jeśli mielibyśmy trzymać się rodzimego tłumaczenia!) to historia rodzeństwa – Tanjiro i Nezuko Kamado, których życie zostaje brutalnie zniszczone przez atak demonów. Cała ich rodzina ginie, a Nezuko sama staje się demonem. Od tej chwili Tanjiro podejmuje misję pomszczenia bliskich i znalezienia sposobu na przywrócenie siostry do ludzkiej postaci. 

REKLAMA

Pierwsza część gry The Hinokami Chronicles obejmowała wydarzenia aż do końca Mugen Train Arc. Kontynuacja, czyli The Hinokami Chronicles 2, rozwija fabułę od tego momentu. Choć gra zawiera krótkie przypomnienie fabularne w formie narracji Tanjiro, które pozwala zorientować się, kim są m.in. Inosuke i Zenitsu, to jednak twórcy zakładają, że gracz zna już wcześniejsze wydarzenia. W końcu to pełnoprawna kontynuacja.

Jeśli jednak nie znasz poprzedniej części, możesz skorzystać z trybu Path of the Demon Slayer, który w skrócie przedstawia najważniejsze wydarzenia z pierwszej gry. Słowo „skrót” nie jest tu przypadkowe – to zaledwie sześć pojedynków jeden na jednego. I to wszystko. Choć tryb ten pozwala odświeżyć sobie główne wątki fabularne, brakuje w nim efektownych starć z potężnymi bossami, które były wizytówką oryginału. Nie pojawiają się też niektóre pomniejsze walki. Co gorsza, pojedynki, które się tu znalazły, bazują na uproszczonych wersjach postaci z trybu versus, przez co bardziej przypominają zwykłe potyczki z SI niż kluczowe momenty historii. Doceniam, że twórcy w ogóle dodali ten tryb, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że jego potencjał nie został w pełni wykorzystany. Całość można przejść w mniej niż pół godziny.

Tryb fabularny – krótki, ale satysfakcjonujący 

screenshot z gry demon slayer
Przerywników jest tu mnóstwo! Idealne odświeżenie przed filmem :)!

Dla większości graczy największą atrakcją będzie zapewne tryb fabularny, który pozwala przeżyć wydarzenia z Entertainment District Arc, Swordsmith Village Arc i Hashira Training Arc. Jeśli znacie historię z oryginału lub anime – będzie to dla was świetne odświeżenie przed pierwszym z trzech ostatnich filmów. Jeśli nie – czeka was wciągająca opowieść i zdecydowanie intensywne pojedynki. Postacie, zwłaszcza wiecznie spanikowany, ale od czasu do czasu bohaterski Zenitsu, często wrzeszczą i przesadzają z emocjami, ale zwykle wypada to całkiem zabawnie. Tanjiro to uosobienie dobroci i empatii – może aż zbyt idealny, ale trudno go nie lubić.

Jak przystało na produkcję studia CyberConnect2, całość prezentuje się wizualnie zjawiskowo – animacje są płynne i efektowne, a większość scenek przerywnikowych wygląda naprawdę imponująco. A tych jest tutaj sporo, więc warto przygotować sobie popcorn. Dialogi są miejscami przegadane, a wewnętrzne monologi o tym, jak bardzo przeciwnik zaskakuje bohatera, mogą wydawać się przesadzone, jednak to raczej norma dla fanów shonenów.. Krzyków? Mnóstwo. Przesady? Owszem. Ale mimo wszystko – wciąga. To w końcu gra na podstawie anime. 

Także jeśli chcecie „na szybko” odświeżyć sobie pamięć – Demon Slayer – The Hinokami Chronicles 2 powinno was usatysfakcjonować. Wydawca świetnie trafił z premierą tego tytułu, bo choć w japonii Infinity Castle już rozbiło bank – tak reszta świata film ujrzy dopiero za miesiąc. 

Widowiskowe walki i nie tak nudna eksploracja! 

Pomiędzy przerywnikami filmowymi mamy okazję wcielić się w bohaterów i eksplorować otoczenie – rozmawiać z postaciami, szukać przedmiotów czy tropić demony, wykorzystując unikalne zdolności bohaterów: węch Tanjiro, słuch Zenitsu, czy zmysł przestrzenny Inosuke. W praktyce działa to jak klasyczny „detektywistyczny tryb” znany z wielu gier – aktywujesz specjalną umiejętność, podążasz za wskazówkami i realizujesz cel. Ogólnie nic odkrywczego, ale mamy tu do czynienia z arena fighterem. W takim przypadku mowa jest o naprawdę miłym urozmaiceniu rozgrywki.

screen z gry demon slayer the Hirokami chronicles 2
Walki są bardzo widowiskowe – ale to raczej norma u CyberConnect2

Podczas zwiedzania można zbierać Memory Fragments, czyli krótkie filmiki złożone z narracji i kadrów z anime, a także zdobywać Kimetsu Points. Te ostatnie służą do odblokowywania różnych nagród: postaci, alternatywnych strojów, cytatów, naklejek, grafik profilowych, a nawet utworów z soundtracku – wiele z nich ukryto w różnych zakątkach świata gry. Szczególnie cieszą momenty, gdy znaleziony przedmiot przywołuje wspomnienia bohaterów – dodaje to emocjonalnego tła i buduje poczucie historii. To też jeden z tych elementów, dzięki któremu można odświeżyć sobie pamięć z anime. 

Gracze skarżyli się, że w jedynce biegało się z punktu A do B. Tu jednak sytuacja wygląda lepiej z kilku powodów. Po pierwsze, lokacje są mniej korytarzowe i dają większą swobodę poruszania się. Po drugie, w końcu można biegać – przynajmniej na zewnątrz. Po trzecie, dodano zadania poboczne, które uprzyjemniają rozgrywkę – od pomocy nieśmiałemu służącemu w miłosnym wyznaniu, po wspólną walkę z demonem u boku Hashiry. Te misje są różnorodne i nagradzane wspomnianymi wcześniej bonusami. Dla urozmaicenia pojawiają się też minigry, jak choćby Demon Slayerowy odpowiednik Guitar Hero, albo wspólne rozciąganie z Filarem Miłości – zabawne dodatki, które pozytywnie wpływają na tempo zabawy.

Nie tylko arenowe pojedynki

screenshot z gry demon slayer 2
Znalazło się nawet miejsce na mini gierkę a’la Guitar Hero

Kiedy akurat nie eksplorujesz świata gry, czeka cię to, co Demon Slayer robi najlepiej – emocjonujące walki z demonami. Podobnie jak w pierwszej części, starcia są dynamiczne, efektowne i pełne akcji. Czasem zmierzysz się z innymi bohaterami znanymi z serii, a innym razem z wyjątkowymi przeciwnikami, których trudno sobie wyobrazić w trybie versus – jak choćby gigantyczna ryba-demon, przeciwnik zbudowany z pasów materiału czy potyczka w układzie 3 na 1. Są też fragmenty, które poniekąd przypominają produkcje z gatunku musou, które tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że taka slasherowa odsłona świetnie by się sprawdziła. 

Nawet jeśli pewne starcia się powtarzają – jak te z Daki czy Gyutaro – twórcy zadbali o różnorodność. Za każdym razem walczysz inną postacią lub w zmienionych warunkach, na przykład będąc pod wpływem trucizny albo używając alternatywnej wersji bohatera. Walki z bossami są bez dwóch zdań jednym z najmocniejszych punktów The Hinokami Chronicles 2 – widowiskowe, pomysłowe i świetnie zrealizowane. To właśnie one sprawiają, że tryb fabularny naprawdę błyszczy.

Jak system walki wypada od strony technicznej?

System walki w The Hinokami Chronicles 2 nie przeszedł rewolucji. Trzon rozgrywki pozostał taki sam jak w pierwszej odsłonie. Zwykłe ataki przypisano do jednego przycisku, a ciosy specjalne do drugiego. Różnicę robi to, w jakim kierunku skierujesz gałkę analogową – pozwala to wykonywać różne wersje ataków specjalnych lub jedną z trzech charakterystycznych kombinacji: wynoszącą przeciwnika w powietrze, utrzymującą go na ziemi albo powalającą na dystans.

Każda postać potrafi także rzucać przeciwnikiem, wykonywać szybkie uniki, mocne ciosy, a także używać potężnego finishera, czyli Ultimate Art. Kluczem do bardziej zaawansowanej rozgrywki są jednak dwa wzmocnienia: Boost i Surge. Pierwsze zwiększa siłę ataków i otwiera nowe ścieżki combo, drugie natomiast zapewnia nielimitowaną energię specjalną przez krótki czas.

Choć sterowanie jest proste i przystępne, system walki ma całkiem sporo głębi. Satysfakcję sprawiało mi eksperymentowanie z różnymi postaciami – odkrywanie zaawansowanych technik jak Quick Dodge, utrzymywanie ciągłości combo czy znajdowanie najlepszych momentów na parowanie ciosów rywali. Dla tych, którzy chcą wejść głębiej w mechanikę, jest tu naprawdę dużo do odkrycia. To nie jest bezmyślne klepanie w jeden przycisk, co niestety często jest bolączką arena fighterów. 

Jednak mam jeden zarzut – brakuje mi jakiejś mechaniki, która pozwalałaby się wyrwać z combosów oponentów. Coś jak np. teleportacja w Dragon Ball: Sparking Zero! Czasem, gdy przeciwnik w Ciebie wleci z serią, trudno jest się z niej wyrwać. 

Ty druha we mnie masz

screen z nowej gry cyberconnect2
Tryb „Path of the Demon Slayer” to dobry pomysł, ale można byłoby go nieco rozbudować

Choć w trybie fabularnym często walczymy solo, Demon Slayer – Hinokami Chronicles 2 to przede wszystkim gra zespołowa. W dwuosobowych pojedynkach możesz wezwać partnera do pomocy – albo użyć jednej z jego specjalnych umiejętności (kosztem połowy paska asysty), albo całkowicie się uratować przed nadchodzącą kombinacją, wykorzystując cały pasek. Jeśli masz wystarczająco energii, możesz też przełączyć się na drugą postać. Obie dzielą jeden pasek zdrowia, więc nie musisz się martwić o balans między nimi – walka zawsze trwa w duecie.

Ciekawym urozmaiceniem są teraz postacie, które grają według własnych zasad. Nezuko w swojej zaawansowanej formie demona nie może korzystać z pomocy partnera, a bohaterki takie jak Hinatsuru, Makio i Suma pojawiają się jako zgrany zespół. Niektóre duety mają też unikalne Dual Ultimate Arts, które zachęcają do łączenia postaci powiązanych fabularnie – np. Tanjiro i Nezuko.

Jak zawsze, siłą tego systemu jest mobilność i pozycjonowanie. Odpowiedni dystans – na tyle bezpieczny, by uniknąć ciosu, i wystarczająco bliski, by skutecznie zaatakować – jest równie ważny co sam combo. Gdy kończysz wszystko potężnym Ultimate Artem, satysfakcja jest gwarantowana.

Czy jest tu co robić poza fabułą?

Po ukończeniu trybu fabularnego The Hinokami Chronicles 2 wciąż oferuje coś dla samotnych graczy. Najciekawszą opcją jest Hashira Training – tryb roguelike, w którym prowadzisz swój zespół po planszy, podejmując decyzje o kolejnych starciach, bonusach lub leczeniu. Każda walka ma inne warunki zwycięstwa, np. wygrana z określoną ilością zdrowia, wymuszona zmiana postaci czy pokonanie przeciwnika w określonym czasie. 

Życie nie odnawia się między potyczkami, chyba że wybierzesz pole z leczeniem, ale w zamian zdobywasz różne wzmocnienia przydatne w kolejnych rundach. Celem jest dotarcie do trenującego cię Hashiry i wyjście z tej walki zwycięsko. Prosty tryb, ale bardzo angażujący – i świetny sposób na zdobywanie nagród do Archiwum oraz rozwijanie Character Mastery, które także odblokowuje nowe przedmioty.

Tu też jest RPG?

screen z gry kimetsu no naiba
Pomiędzy walkami wędrujemy po dobrze znanych fanom serii miejscówkach

Jednak nie wszystko przypadło mi tu do gustu – głównie nowy system ekwipunku. Czemu każda gra musi nagle być RPG? Nie mam pojęcia. Można wyposażyć do trzech przedmiotów o różnych efektach – jedne zwiększają siłę ataku, inne regenerują zdrowie w określonych warunkach. Działa to poprawnie, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że to niepotrzebny dodatek. Ot, kolejna zakładka w menu, kiedy człowiek po prostu chce walczyć.

Na szczęście w trybie versus można całkowicie wyłączyć cały ten „gear”, choć jeśli ktoś chce – jest dostępny. Gra oferuje zarówno lokalny, jak i sieciowy multiplayer, a także klasyczny tryb treningowy oraz Endurance Mode, gdzie możesz sprawdzić swoje umiejętności w serii nieustannych pojedynków. Pierwsza część gry cierpiała z powodu skromnej listy postaci. Tylko 18 bohaterów na start, z czego część to szkolne wersje tych samych postaci z zabawnymi atakami specjalnymi. Tym razem jest ich ponad 40, co znacznie zwiększa różnorodność i wartość trybu wieloosobowego. To ogromna zaleta tej odsłony.

W trybie online spędziłem na ten moment niewiele czasu. Jednak nie mogę narzekać na jakość sieciowych pojedynków – ale skoro pierwsza część działała stabilnie nawet przy połączeniach na dużą odległość, nie spodziewałem się większych problemów tym razem. 

Czy warto zagrać w Demon Slayer – The Hinokami Chronicles 2?

Demon Slayer – The Hinokami Chronicles 2 to solidna bijatyka arenowa i zauważalny krok naprzód względem poprzedniczki – choć nie rewolucja. Nie jestem fanem systemu ekwipunku, brakuje mi też lepszych narzędzi do nauki gry, a Path of the Demon Slayer aż prosi się o rozwinięcie. Mimo to, tryb fabularny wciąga. Walka nadal sprawia satysfakcję, a rozszerzona lista postaci, przemyślane zmiany w systemie i ciekawy tryb Hashira Training robią swoje. To godna kontynuacja udanej gry i sama w sobie również bardzo dobra produkcja. Na następną odsłonę zapewne przyjdzie nam jednak trochę poczekać. Dopiero co w Japonii odbyła się pierwszego z trzech filmów zwieńczających serię. Niemniej, kiedy wyjdzie „trójka” – sięgnę po nią na pewno. 

 

ZALETY +

WADY -

logo firmy cenega
Za dostarczenie egzemplarza do recenzji dziękujemy CENEGA !
Kuba Hertel

Geek w najlepszym tego słowa znaczeniu! Miłośnik gier, komiksów, kinematografii oraz technologii - pochłania wszystko! Z zawodu logistyk, a grafik (obecnie dziergający z Netflixem!) i redaktor z wyboru. Jego serce zdaje się barwy niebieskiej, bo najbardziej oddany jest Sony i DC, jednak z chęcią także zasiada przy Xboxie, a Switch w ruchu jest cały czas! Wszakże dobrodziejstw popkulltury nigdy za wiele, prawda?

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

The Sims 4: Czar Natury – recenzja gry – Daniel i Natalia Magiczni są toksyczni na łonie natury

The Sims 4: Czar Natury – recenzja gry – Daniel i Natalia Magiczni są toksyczni na łonie natury
BENZYNA WE KRWI, KAMERA NA ZDERZAKU – RECENZJA PRODUKCJI F1: FILM

Benzyna we krwi, kamera na zderzaku – recenzja produkcji F1: film

Benzyna we krwi, kamera na zderzaku – recenzja produkcji F1: film

Tytani. Świat bestii. Tom 1 – recenzja komiksu – Nowa era, nowi liderzy

Tytani. Świat bestii. Tom 1 – recenzja komiksu – Nowa era, nowi liderzy
Spirit City: Lofi Sessions – recenzja gry. Cyfrowy kokon skupienia dla niespokojnego umysłu z ADHD (i nie tylko).

Spirit City: Lofi Sessions – recenzja gry. Cyfrowy kokon skupienia dla niespokojnego umysłu z ADHD (i nie tylko).

Spirit City: Lofi Sessions – recenzja gry. Cyfrowy kokon skupienia dla niespokojnego umysłu z ADHD (i nie tylko).
Superman kontra Fantastyczna Czwórka: bitwa o nasze geekowskie serca

Fantastyczna Czwórka: Pierwsze kroki – recenzja filmu. Gra w ciuciubabkę z galaktycznym Rumpelstiltskinem. 

Fantastyczna Czwórka: Pierwsze kroki – recenzja filmu. Gra w ciuciubabkę z galaktycznym Rumpelstiltskinem. 

Crime Simulator – recenzja gry. Jak zostałam przestępcą, by spłacić swój dług.

Crime Simulator – recenzja gry. Jak zostałam przestępcą, by spłacić swój dług.