REKLAMA

Coridden – Recenzja gry. Obudź w sobie bestię

Jakub Trojanowski

Opublikowano: 5 marca 2025

Coridden key Art
Spis treści

Wśród ogrywanych przeze mnie tytułów w dużej mierze dominują produkcje zawierające elementy RPG. Z tego powodu z dużą przyjemnością staram się odkrywać nowe gry starające podejść się do znanej koncepcji ze świeżym spojrzeniem. Nie inaczej było w przypadku Coridden, które nie tylko łączy ogromne skupienie na rozwoju postaci z bardzo dynamicznymi walkami, ale pozwala w sobie obudzić nie jedną, a wiele bestii.

Całkiem przyjemny debiut

 

Coridden kadr z gry
Coridden – Recenzja gry. Obudź w sobie bestię

Coridden to debiutancki projekt szwedzkiego studia Aftnareld, który zawitał w tym roku na komputery m.in. dzięki całkiem udanej kampanii crowdfundingowej na Kickstarterze. Wpisuje się on w założenia RPG akcji, jednak można doszukać się w nim delikatnego powiewu hack’n’slasha, czerpiącego inspirację z klasyków pokroju Diablo, spinoffów Baldur’s Gate czy serii Horizon od Guerilla Games.
W momencie premiery rozgrywkę obserwować mogliśmy w trójwymiarowym widoku izometrycznym z ufiksowaną kamerą, jednak w momencie pisania tej recenzji, po miesiącu obecności gry na rynku twórcy wprowadzili aktualizacją możliwość obracania jej wokół awatara w praktycznie każdym momencie rozgrywki. Dzięki uważnemu przysłuchiwaniu się opiniom graczy udało się zlikwidować jeden z największych mankamentów, który przeszkadzał wielu użytkownikom, zwłaszcza w ciasnych miejscówkach. Również i mi w pierwszych godzinach zabawy po premierze zdarzyło się kilkukrotnie wracać do punktu kontrolnego, gdy przez ściany nie byłem w stanie zobaczyć, co robi moja postać podczas walki z hordą potworów.

 

Coridden kadr z gry
Coridden – Recenzja gry. Obudź w sobie bestię

Fabuła mało skomplikowana, lecz przyjemna

Gra wrzuca nas do futurystyczno-postapokaliptycznego świata, gdzie na planecie Heera odkrywamy tajemnice upadku starożytnego miasta 200 lat wcześniej. Większość akcji gry toczy się wokół tajemniczych rękawic. Otrzymujemy je od matki jako jedno z rodzeństwa Dayal tuż przed naszą inicjacją na arenie. Bardzo szybko okazuje się, że pozwalają one na zmienianie się w okamgnieniu w różnorodne bestie, jednak związane z tym jest pewne niebezpieczeństwo. Przeciwdziałać może mu tylko lepsza znajomość technologii, dzięki której powstały, a która ukryta jest w legendarnym mieście Aasha. Oprócz zadań fabularnych napotkamy również ogrom zadań pobocznych i zleceń, które bardzo często opierają się na oklepanych mechanikach pokroju zebrania określonej liczby przedmiotów, rozmowy z odpowiednim NPC czy pokonaniu wrogów. Widać jednak pewne pole do poprawy w kolejnych tytułach, gdyż sama końcówka historii, w której brakuje dobitnego zakończenia, a po pokonaniu ostatniego antagonisty na ekran wjeżdżają po prostu napisy końcowe.

REKLAMA

 

Coridden kadr z gry
Coridden – Recenzja gry. Obudź w sobie bestię

Wypuść z kolegami wasze bestie

Jeszcze przed początkiem zabawy możemy wybrać jedną z 4 postaci, różniących się od siebie charakterem, co otwiera dostęp do innych opcji dialogowych podczas zadań. Dodatkowo rozpoczynając naszą przygodę na Heerze, otrzymujemy możliwość wyboru jednej z czterech predefiniowanych klas postaci, opartych na znanych z wielu innych tytułów archetypach. Podczas samotnej eksploracji nie ma to może aż takiego znaczenia, jednak planując sesję z kolegami, warto wcześniej ustalić podział, aby zabezpieczyć naszą drużynę pod każdym aspektem. Można również, tak jak ja, zdecydować się na stworzenie własnej klasy, dobierając umiejętności z 3 wybranych przez nas dziedzin.
Podczas przemierzania zamieszkałych przez dzikie bestie rejonów może zdarzyć się, że po wygranej potyczce odblokujemy możliwość zmiany w jeden z siedmiu gatunków. Część z nich posiada ponadto podgatunki specjalizujące się np. w danym żywiole. Gdy dodamy do tego możliwość zdobycia stworzenia na wyższym poziomie, poskutkuje to bardzo częstym wymienianiem naszej zmiennokształtnej formy. Co ciekawe, każda z naszych form (człowiek i bestia) posiada osobne drzewka umiejętności, które rozwija się niezależnie od siebie, tym bardziej że doświadczenie zdobywa tylko aktywny w danym momencie towarzysz. Warto dodać, że rozgrywka wieloosobowa nie tylko pozwala na wzajemne wspieranie się zdolnościami, ale także na ujeżdżanie kolegów. Oczywiście chodzi o sytuację, gdy jeden z graczy zamieni się w bestię.

 

Coridden kadr z gry
Coridden – Recenzja gry. Obudź w sobie bestię

Czym byłaby gra bez zbierania ton ekwipunku?

Coridden męczy ta sama przypadłość, na którą choruje wiele gier RPG, czyli nadmierną ilość łupu, który zdobywamy podczas naszych wędrówek. Oczywiście większość z nich zostanie bardzo szybko zamieniona na walutę, jednak samo poszukiwanie lepszego ekwipunku czy mocniejszego ataku dla naszej bestii sprawi, że kolejne godziny spędzone na Heerze będą mijały niezauważone. W zakładce ekwipunku znajdziemy bowiem miejsce na dwie bronie białe, łuk lub kuszę, pancerz, hełm i naszyjnik. Również same przyzywane potwory i ich ataki dystansowe dostępne są w postaci przedmiotów wypadających z pokonanych wrogów. Podobnie rzecz ma się z samą eksploracją, gdyż pewne bariery środowiskowe jak silny nurt rzeki czy skały zagradzające przejście możemy pokonać dopiero przemienieniu się w odpowiedni gatunek gada. W moim przypadku powodowało to częste powroty do poprzednich lokacji, w których część mapy pozostawała z wiadomych względów nieodkryta.

 

Coridden kadr z gry
Coridden – Recenzja gry. Obudź w sobie bestię

Walka nie jest dla leniwych

Przynajmniej ja miałem taki jej odbiór, gdyż postanowiłem się specjalizować w walce na dystans, ogniu i przyzywaniu bestii. Moje potyczki polegały więc zwyczajowo na wysłaniu przyzwanego potwora do walki, zaszarżowaniu w mojej dzikszej postaci i szpikowaniu wrogów strzałami z bezpiecznej odległości. Oczywiście przy większych grupach lub silniejszych wrogach taki cykl trzeba było powtarzać kilkukrotnie, jednak sprawdzał się on nader dobrze. Dopiero na późniejszych etapach rozgrywki mogłem odblokować stworzenia, które z rozpędu otwierały atak potężną szarżą lub uderzeniem w środek hordy przeciwników. W ludzkiej formie natomiast każdy z rodzajów broni posiada inny zasięg i animację, co oprócz płynności i niepowtarzalności walk daje wiele radości z wypracowywania własnego podejścia do starć.
Nie sposób nie wspomnieć tu również o tym, jak istotna jest zmiennokształtność. Człowiek i bestia posiadają bowiem osobne paski wytrzymałości (staminy), co prowadzi do wyróżniającego elementu rozgrywki, jakim jest płynna zmiana postaci. Pozwala ona na ciągłe prowadzenie walki w momencie, gdy wykorzystamy całą energię i umiejętności jednej z naszych form. Niemal w każdym starciu zdarzało mi się właśnie na chwilę odbiegać od centrum potyczki i szpikować potwory strzałami tylko po to, by przez te kilkanaście sekund naładował się odpowiedni atak mojego towarzysza.

 

Coridden kadr z gry
Coridden – Recenzja gry. Obudź w sobie bestię

Fabuła nie powala, ale rozgrywka i zabawa przednia

Tak jak wspomniałem wcześniej historia, którą mamy okazję doświadczyć w Coridden nie należy do oryginalnych, jednak wydaje się ona tylko pretekstem do godzin spędzonych na wyzwalaniu swojej wewnętrznej bestii. W przypadku wielu bossów łatwo zauważyć, że choć tę grę da się przejść indywidualnie, to została ona zaprojektowana do wspólnej zabawy z maksymalnie trójką innych towarzyszy. Myślę jednak, że z czystym sumieniem mogę ją zakwalifikować do grupy niezależnych tytułów, które jak najbardziej powinny zaznać nieco sławy.

ZALETY +

WADY -

Jakub Trojanowski

Student medycyny, prywatnie wielki fan papierowego wydania Gwinta. Od dziecka pochłaniam książki i filmy o różnorodnej tematyce. W wolnych chwilach, przy pracy lub nauce zawsze w tle wybrzmiewa klasyczną i filmową. Zarówno w grach, jak i w życiu lubię nieszablonowo podchodzić do problemów. Nie mam ścisłej czołówki ulubionych uniwersów, ale podium zajmują Władca Pierścieni, Wiedźmin i Mass Effect. Co nie znaczy, że z chęcią nie podyskutuję, chociażby o Asasynach goniących po dachach Szturmowców Imperium Galaktycznego.

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

Rogue Waters – recenzja gry – Złoto czy zatopiony skarb?

Rogue Waters – recenzja gry – Złoto czy zatopiony skarb?

Pingwin: Długa droga do domu – recenzja komiksu – Intrygujący powrót do Gotham

Pingwin: Długa droga do domu – recenzja komiksu – Intrygujący powrót do Gotham

Bitwa pod Maldon. Powrót Beorhtnotha – Recenzja książki. Tolkien to nie tylko Śródziemie

Bitwa pod Maldon. Powrót Beorhtnotha – Recenzja książki. Tolkien to nie tylko Śródziemie
avowed key art

„Avowed” – recenzja gry. Miecz, magia i moralne dylematy, czyli dzień jak co dzień

„Avowed” – recenzja gry. Miecz, magia i moralne dylematy, czyli dzień jak co dzień
recenzja gry techno banter

Techno Banter – recenzja gry. Music, Please! 

Techno Banter – recenzja gry. Music, Please! 
Chocolate Factory Simulator

Chocolate Factory Simulator – recenzja gry. Zawsze chciałam być jak Willy Wonka

Chocolate Factory Simulator – recenzja gry. Zawsze chciałam być jak Willy Wonka