REKLAMA

Bus Flipper Simulator – recenzja gry. Będzie wiózł nas dziś ten wóz. 

Sonia Moćko

Opublikowano: 29 września 2025

Spis treści

W życiu pewne są trzy rzeczy: śmierć, podatki i to, że zaraz zrecenzuję dla was kolejny symulator. Dzisiaj przychodzę z prawdziwą petardą. Wiem, wiem, flipper w dzisiejszych czasach przez sytuację mieszkaniową w Polsce, ma dość pejoratywny wydźwięk. Tutaj chodzi o coś innego: renowację pojazdów transportowych i ich sprzedaż z zyskiem. Zapinajcie pasy i jedziemy! 

 

Przerób mi ten bus, a powiem Ci kim jesteś! 

Bus Flipper Simulator (znany też jako Bus Flipper: Renovator Simulator), to nietypowa perełka w świecie gier symulacyjnych. Produkcja studia Project Zima, wydana przez Polden Publishing 31 lipca 2025 roku, pozwala graczom  wziąć na warsztat stare, zaniedbane autobusy i kampery, by krok po kroku przemieniać je w mobilne domy, kawiarnie albo przestrzenie kreatywne. To propozycja skierowana do tych, którzy lubią spokojne tempo rozgrywki i satysfakcję płynącą z obserwowania metamorfozy: z ruin w coś, co naprawdę błyszczy. Fani House Flippera czy miłośnicy budowania w Simsach poczują się tutaj jak w domu!

Bus Flipper Simulator – recenzja gry. Będzie wiózł nas dziś ten wóz. | Zdjęcia własne

Jeśli kiedyś wygram w totka, to zobaczycie, że kupiłam nowiutkiego, lśniącego kampera. Taka podróż po Europie (i nie tylko) to jedno z moich marzeń. Dlatego, gdy ujrzałam ten tytuł, to wiedziałam, że muszę w niego zagrać, żeby nakarmić swoje wewnętrzne pragnienie. 

REKLAMA

Kupił mnie ten amerykański klimat 

Gra kupiła mnie już na samym początku, animacją, w której bohater Sammy jeździ po Stanach Zjednoczonych, kupuje i przerabia busiki na różnorakie foodtrucki oraz inne przybytki. Czuć ten klimat amerykańskiego handlarza, od razu przypomniały mi się Wojny Magazynowe. Gra posiada świetny tutorial, który od początku daje poczucie, że obcujemy z dopracowanym produktem (co uwierzcie mi, często jest pomijane w symulatorach). 

 

Pierwsze wrażenie? Dobrze znany rytm symulatorów typu House Flipper, ale z wąską, bardzo charakterystyczną niszą. Najpierw trzeba oczyścić pojazd ze śmieci, odrdzewić metal, zająć się podłogami i ścianami, zamontować instalacje, a dopiero potem przychodzi pora na dekoracje, meble czy oświetlenie. W tle działa system postępu – zdobywając doświadczenie, odblokowujemy umiejętności, które przyspieszają czyszczenie i montaż. Dzięki temu kolejne renowacje przebiegają sprawniej, a satysfakcja rośnie.

Bus Flipper Simulator – recenzja gry. Będzie wiózł nas dziś ten wóz. | Zdjęcia własne

Efekt uboczny gry? Dwie godziny spędzone na otomoto.pl na przeglądaniu kamperów i ich wnętrz. Ma ktoś z was wolne 350 tysięcy złotych? 

Warto grać uważnie, bo można trafić na ukryte znajdźki 

Ciekawym elementem są bonusy ukryte w świecie gry. Sprzątając wraki, można natrafić na specjalne przedmioty np. niebieskie kryształy rodem z Breaking Bad czy inne smaczki dodające humoru, przy okazji urozmaicające rozgrywkę. Sama eksploracja otoczenia autobusu bywa więc nagradzana i daje powód, by nie skupiać się wyłącznie na głównych zadaniach. Ciekawostką jest możliwość prowadzenia odnowionego pojazdu, choć w praktyce, z tego co czytałam, wiele osób szybko z niej rezygnuje.

Bus Flipper Simulator – recenzja gry. Będzie wiózł nas dziś ten wóz. | Zdjęcia własne

Pod względem atmosfery gra prezentuje się znakomicie. Ścieżka dźwiękowa jest nastrojowa, postacie poboczne brzmią przyjemnie, a tempo nie narzuca presji czasu. To gra, do której można usiąść wieczorem, kliknąć kilkadziesiąt razy przy kafelkach albo wkręcić się w długie godziny czyszczenia szyb i montowania kolejnych elementów. Taka medytacyjna monotonia jest zaletą dla fanów gatunku (właśnie za to kocham symulatory!), ale jednocześnie wadą dla tych, którzy liczą na coś bardziej dynamicznego. 

Gra chociaż świetna ma swoje problemy 

Niestety, Bus Flipper Simulator nie jest wolny od wad. Niektóre zadania bywają zbyt monotonne, co może odstraszyć część graczy, zwłaszcza gdy trzeba mozolnie obrabiać każdy fragment powierzchni. Bywa też, że ciasnota wnętrza utrudnia wygodne manewrowanie myszką, a czasem gra płata psikusy techniczne np. można na przykład przypadkiem zamknąć się w środku autobusu, jeśli źle chwyci się za drzwi otwierane tylko w jedną stronę. Nie przypadła mi również do gustu mechanika układania desek na podłodze pojazdów, często doprowadzał mnie do szewskiej pasji. 

Negocjacje cenowe z klientami również wypadają nieco sztucznie, bo sprowadzają się do prostego minigierkowego paska szczęścia, zamiast faktycznej rozmowy o wartości projektu. Oczywiście mój refleks woła o pomstę do nieba i najlepsze deale uciekały mi sprzed nos…palca! Ale i tak wychodziłam na swoje. 

W grze czuć pasję i tkwiący ogromny potencjał! 

Mimo tych potknięć widać w produkcji ogromny potencjał. Do odrestaurowania jest całe bogactwo autobusów: od szkolnych, przez piętrowe, po niecodzienne RV czy nawet japońskie modele. To daje naprawdę szerokie pole do popisu. Aranżacje wnętrz można kształtować w detalach, od mebli po oświetlenie. Gra podsuwa gotowe sugestie, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by bawić się we własne eksperymenty. U mnie wszystko zależało od tego, czy dany autobus mi podpasował, jeżeli tak to zaszalałam, największa frajda płynęła właśnie z twórczej wolności. Jeśli nie czułam projektu, chciałam szybko go przerobić i puścić dalej w świat. 

Bus Flipper Simulator – recenzja gry. Będzie wiózł nas dziś ten wóz. | Zdjęcia własne

Warto też wspomnieć o społeczności wokół gry. Twórcy są aktywni na Reddicie, odpowiadają na pytania i zapowiadają kolejne aktualizacje. W planach są nowe pojazdy, dodatkowe misje, a nawet bardziej rozbudowane elementy biznesowe.  

Podsumowanie 

Bus Flipper Simulator to gra, która nie próbuje nikogo oszukać: jeśli kochasz symulatory remontów, jeśli lubisz powtarzalne, uspokajające czynności i satysfakcję z efektu przed i po, będziesz naprawdę zadowolony. Jeśli jednak liczysz na przełomowe pomysły, porywającą akcję czy perfekcyjną mechanikę to możesz poczuć delikatny niedosyt. Za około 24 złote (tyle gra kosztuje, gdy piszę ten tekst) dostajemy jednak solidną, wciągającą zabawę, która ma szansę jeszcze urosnąć wraz z kolejnymi aktualizacjami, naprawdę warto! Ja bym się nie zastanawiała ani chwili. Polecam wszystkim fanom tego gatunku, bo naprawdę warto. 

ZALETY +

WADY -

Sonia Moćko

Dziennikarka z wykształcenia, kinomanka z zamiłowania odkąd mając kilka lat, trafiłam na niedzielny cykl "Kocham kino" na kanale drugim Telewizji Polskiej. Oceniłam na filmwebie ponad 4 tysiące filmów, 600 seriali i prawie 200 gier. Paragracz. Byłam normalna 3 koty temu. Ubóstwiam Baby Yodę i Sailor Moon. Ulubione platformy to Nintendo Switch i Xbox. Kolekcjonuje retro Barbie. Na Instagramie jako @matkapraskaodkotow.

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

Helldivers 2 – recenzja gry na Xbox Series X|S. Zielona demokracja w akcji!

Helldivers 2 – recenzja gry na Xbox Series X|S. Zielona demokracja w akcji!

Venom. Tom 1 – recenzja komiksu – Początek nowej ery! Ojciec, syn i mroczne dziedzictwo

Venom. Tom 1 – recenzja komiksu – Początek nowej ery! Ojciec, syn i mroczne dziedzictwo

Jedna bitwa po drugiej – recenzja filmu – Echo dawnych decyzji

Jedna bitwa po drugiej – recenzja filmu – Echo dawnych decyzji

Together – recenzja filmu – Scaleni w strachu

Together – recenzja filmu – Scaleni w strachu

Czarodziejki W.I.T.C.H. księga 17 – recenzja komiksu – Życie, życie jest nowelą, czyli 100% W.I.T.C.H. 

Czarodziejki W.I.T.C.H. księga 17 – recenzja komiksu – Życie, życie jest nowelą, czyli 100% W.I.T.C.H. 

Campus Life – recenzja gry. Czy my jesteśmy tu za karę czyli smutek Millenialsa. 

Campus Life – recenzja gry. Czy my jesteśmy tu za karę czyli smutek Millenialsa.