Minęły cztery długie lata od oficjalnej zapowiedzi Avowed. Wielu graczy zwątpiło, czy kiedykolwiek ujrzy on światło dzienne. Przy niemal zerowej kampanii marketingowej, twórcy takich gier jak Pillars of Eternity, The Outer Worlds czy Fallout: New Vegas zapraszają nas do swojego magicznego świata. Czy kontrowersje, które pojawiają się wokół tego tytułu, znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości? Zapraszam do recenzji Avowed.
Kolorowe złego początki
Obsidian Entertainment osadził swoją najnowszą produkcję w świecie Eora,, który mieliśmy już przyjemność poznać w serii Pillars of Eternity. Po krótkim filmowym wprowadzeniu, w którym nakreślone zostaje pochodzenie naszej postaci i jej „boski” rodowód, przechodzimy do kreatora postaci. Fani tworzenia najbardziej absurdalnych postaci poczują się tutaj wniebowzięci. Aby jeszcze bardziej ukazać naszą „boską” stronę, możemy poddać naszą postać Grzybowej metamorfozie. Zawsze chciałeś grać Klikerem z The Last Of Us? Wystarczy parę chwil i będzie to możliwe. W tym miejscu gra poinformuje nas, że korzystając z takiego „upiększenia” naszej postaci, napotykani NPC nie będą pałali do nas sympatią. Cóż, bycie pięknym wymaga poświęceń.
Zadanie, jakie stoi przed nami, nie należy do najłatwiejszych. Tajemnicza plaga, zwana tutaj „Senną Zarazą” sieje spustoszenie na Żyjących Ziemiach. Jako wysłannik Imperatora Aedyru, musimy zakasać rękawy, uczesać naszą grzybnię i znaleźć rozwiązanie tego niełatwego problemu. Przy okazji wplątamy się w polityczne gierki, a lokalny ruch oporu chętnie napsuje nam trochę krwi. Dzieje się dużo, więc każdy z graczy powinien znaleźć tu coś dla siebie. Jak zwykle na naszych barkach spoczywa uratowanie świata. Nawet z pozoru proste questy potrafią się dość mocno rozgałęziać. Oczywiście znajdą się i tacy, którzy będę narzekać. Należy jednak pamiętać, że wszystkim nie można dogodzić.
Obuchem go, Obuchem!
Co powinno cechować dobrego RPG? Oprócz wciągającej fabuły, dobrych dialogów i postaci zapadających w pamięć? System walki. W przypadku Avowed jest on bardzo dynamiczny i satysfakcjonujący. Tutaj liczy się mobilność. Wrogowie atakują wściekle, jednocześnie i nie biorą jeńców. By im sprostać, twórcy oddali w nasze ręce najróżniejszy oręż. Marzyliście o potężnym wojowniku z dwuręcznym mieczem? Czy może pragniecie wykonać nieśmiertelny build z Skyrima, czyli skradający się łucznik? A co powiecie na maga z arkebuzem szarżującego na wrogów? Weterani serii Bethesdy poczują się tutaj „prawie” jak w domu. Prawie, bo jednak Obsidian Entertainment stawia tutaj na bardziej mieszany niż ten w Skyrimie styl rozgrywki. Z racji bardziej zręcznościowej walki, opłaca nam się tworzyć postać wszechstronną, która będzie mogła poradzić w każdej z napotkanych sytuacji. Taki sposób gry ułatwia nam bardzo przejrzyste drzewko rozwoju postaci. Nie napotkamy tutaj sztywnego podziału na klasy. Każdy zdobyty poziom to punkt umiejętności, którym możemy dowolnie dysponować.

Jedną z bolączek jest tutaj odczuwanie broni. Najprościej rzecz ujmując, nie czuć siły posiadanego przez nas oręża. Kradnie to satysfakcję z walki bronią białą czy łukami. Z drugiej strony mamy do dyzpozycji także różdżki i wszelkiego rodzaju czary. Animacje im towarzyszące wyglądają obłędnie. Gdy tylko rzuciłem swoje pierwsze zaklęcie, po prostu wiedziałem, że walczyć będę głównie przy pomocy magii.
Duży nacisk położono tutaj na eksplorację. Nasza postać nie posiada limitu wytrzymałości, więc może biegać bez końca nawet w ciężkiej zbroi. Nie łapiąc nawet zadyszki. Limit ten jednak nie dotyczy walki, więc wyprowadzając serię ciosów, postać zmęczy się i będzie potrzebowała chwili na regenerację. Możemy skakać po skałach, dachach, wspinać się bez utraty tchu na latarnię morską, ale seria 5 ciosów z rzędu to już za wiele. Dość zabawne.
Caribbean blue
Avowed stworzone zostało na Unreal Engine 5. Początkowe lokacje przytłaczają nas ilością detali, a ich morski klimat pełen kolorów jest bardzo przyjemny dla oka. Portowe miasto, po którym przyjdzie nam kierować swoje pierwsze kroki, ma swój urok. Ilość NPC-ów nie powala i widać, że postacie zostały wrzucone na zasadzie kopiuj-wklej. Podobnie jest z ich „życiem”. Niektórzy z nich są responsywni, odpowiadają na nasze zaczepki. Zdecydowana większość jednak stoi w jednym miejscu. Próby zagadania do nich nic nie dadzą, bo po prostu będą stali i spoglądali na nas. Poza powyższymi bolączkami, na plus wypada na naturalnie wykonana mimika twarzy oraz dobrze nagrane dialogi.
Zauważyłem błąd z wszechobecną fauną, którą napotkamy. Nie chodzi mi tutaj o jej wygląd, bo wszystkie modele są wspaniale wykonane, ale coś nie tak dzieje się z animacjami. Ich sposób poruszania wydaje się spowolniony, niczym w animacji poklatkowej. Wygląda to dość komicznie. Miejmy nadzieję, że zostanie to naprawione wraz z pierwszą łatką.
Graficznie Avowed czaruje. Początkowe lokacje onieśmielają paletą barw i kolorami. Im dalej w las tym trochę gorzej, ale to z uwagi na zmianę scenerii, w której rozgrywa się gra. Twórcy zastosowali tu rozwiązanie znane z The Outer Worlds; Nie otrzymujemy tutaj jednej wielkiej mapy, lecz udostępniono nam 4 pomniejsze regiony, które znacząco się od siebie różnią. Od morskich klimatów, po wulkaniczne, jałowe ziemie. Każdy znajdzie coś dla siebie. Zastosowanie takiego podziału ma sens, gdy chcemy maksymalnie wypchać go treścią. Twórcy najwyraźniej o tym zapomnieli, bo momentami świat wydaje się dość pusty.
I choć momentami możemy narzekać na niewykorzystany potencjał tego świata, to otrzymujemy rekompensatę w postaci świetnego udźwiękowienia produkcji. Ludzie odpowiedzialny za ten element gry wykonali swoją robotę w 100%. Ogrywając ją, zatrzymajcie się przy nadmorskich klifach i pozwólcie się oczarować muzyce wydobywającej się z głośników.

Przy tym wszystkim nie sposób wspomnieć o optymalizacji, która wypada bardzo dobrze! Avowed powstał na tym samym silniku co Stalker 2, ale chodzi o niebo lepiej i jest mniej zasobożerny. Ogrywając go na Ryzen 7 9800X3D wraz z 4080, gra chodziła bez najmniejszego zacięcia w 165 kl/s w 2k. Nawet gdy na ekranie pojawiała się większa grupa przeciwników.
Podsumowanie
Czego by nie mówić o Obsidian Entertainment, udało im się stworzyć dobrego RPG-a. Zdecydowanie nie będzie on walczyć o miano gry roku, ale jako przyjemny średniak myślę, że wciągnie niejedną osobę na wiele godzin. A ja? Bawię się z Avowed dobrze, pomimo błędów czy niedociągnięć technicznych. Graficznie tytuł oczarowuje. Widać dużo serca włożonego w tę produkcję i mam nadzieję, że i ty dacie jej szansę. Grę możecie ograć w Xbox Game Pass.

Ps.
Grę oceniam na podstawie przyjemności, którą wyciągnąłem z grania. Wszelkie kontrowersje związane z zaimkami, czy wypowiedziami jednego z twórców nie wpływają na mój odbiór z gry. I wam też radzę po prostu spróbować, a nie słuchać wszechobecnych ludologów.