REKLAMA

Może i na figurki ponarzekam, ale nie na tę grową adaptację –  recenzja Age of Sigmar: Realms of Ruin

Mateusz Zelek

Opublikowano: 9 grudnia 2023

Spis treści

Figurkowy Age of Sigmar nie cieszy się uznaniem wśród „tradycyjnych” fanów figurek. Jak podejdą do niego gracze? Age of Sigmar: Realms of Ruin może sprawić, że nielubiane uniwersum w ich oczach zyska!

Nie bawmy się w konwenanse, przejdźmy od razu do konkretów. Od strony mechanicznej Age of Sigmar: Realms of Ruin to typowy RTS od Froniter Developments (Planet Zoo czy Jurassic World Evolution), który kładzie nacisk na wykorzystanie mocnych stron podległych nam jednostek. Widać tutaj mocne inspiracje z Company of Heroes, chociaż nie znajdziemy tutaj motywu osłon czy specjalizowania naszych wojaków pod konkretne działania. Dostajemy proste zależności pomiędzy trzema rodzajami wojsk, które nawzajem się zwalczają. Na tym tle jedynie wyróżniają się bohaterowie, którzy są całkiem uniwersalni i sklepią pyski bądź mordy każdemu rodzajowi przeciwnika… o ile ten nie będzie miał przytłaczającej przewagi liczebnej. 

Age of Sigmar_ Realms of Ruin
Age of Sigmar_ Realms of Ruin

Całość prowadzenia konfliktu opiera się na kontrolowaniu mapy oraz strategicznych punktów rozlokowanych po mapie. Dzięki nim pozyskujemy zasoby lub zapewnimy sobie punkty zwycięstwa. Posterunki można ulepszyć wyposażając je w wieżyczkę bojową, bądź zwiększając liczbę produkowanych zasobów. Można także stworzyć punkt leczenia, co jest zwłaszcza przydatne przy walce o pozycje strategiczne, bądź zapewnić sobie wsparcie przy przeprowadzaniu zwiadu.

REKLAMA

Kampania cóż… jest. Mamy nawet całkiem wciągającą historię o tajemniczym artefakcie oraz nieźle nakreślonych głównych bohaterów. Za historię odpowiedzialny jest Gava Thorpe, czyli znany autor książek w uniwersum Warhammera. Największą wadą jest to, że jeśli nie znacie uniwersum Age of Sigmar bądź ogólnie klimatu Warhammera Fantasy, to totalnie nie będziecie wiedzieć, kto jest kim. To gra od początku do końca przygotowana dla fanów figurek, którym brakuje growej adaptacji ich ulubionego bitewniaka. Dlatego nie spodziewajcie się żadnego wstępu dla „totalnych świeżaków”

Age of Sigmar_ Realms of Ruin
Age of Sigmar_ Realms of Ruin

Dlatego jeśli jesteście totalnie zieloni w świecie wykreowanym przez Games Workshop, to nie znajdziecie tutaj żadnego wprowadzenia. To na szczęście nie przeszkadza w czerpaniu jakieś satysfakcji z samej opowieści, bo jest ona typowa dla dark fantasy. Jednym słowem – nic nie jest takim, jakim się wydaje i pójście na skróty nie zawsze przynosi pozytywne skutki. A sam sposób prowadzenia kampanii jasno sugeruje, że jej celem jest przede wszystkim wdrożenie gracza w różne tryby gry, a nie skupienie się na samej narracji. Age of Sigmar: Realms of Ruin jest nastawione na walkę wieloosobową i tam znajdziemy tryb rankingowy, walkę 1 vs 1 bądź 2 vs 2. 

Jest także tryb podboju, który oferuje oryginalne wyzwanie dla fanów potyczek z komputerem. Losowo generowane bitwy sprawiają masę przyjemności. O ile nie doprowadzi was do szału sposób, w jaki twórcy podeszli do poziomu trudności (o tym nieco później). Przy okazji podbój pozwala nieco podszlifować swoje zdolności, zanim przejdziecie do walki z żywym przeciwnikiem. 

Wybierz swoje figurki!

Age of Sigmar_ Realms of Ruin
Age of Sigmar_ Realms of Ruin

Moim ulubionym patentem, który zawsze doceniam w strategiach, jest ograniczenie ilości dostępnych typów jednostek. W Age of Sigmar: Realms of Ruin rozpiętość żołnierzy jest na tyle duża, że każda frakcja ma swoich wyspecjalizowanych żołdaków, ale nie na tyle przesadzona, że większość z nich to bezużyteczne dodatki do pola bitwy. Wiele strategii cierpi na to, że dodaje zbędne jednostki, które nie znajdują żadnego zastosowania. Tutaj na szczęście tego nie ma. 

Każda z frakcji różni się między sobą, co rzecz jasna znajduje odbicie w ich strategii. Gromowładni stawiają na drogie, ale elitarne jednostki, orkowie na liczebność oraz wykorzystanie trucizn, umarli mają sporo różnych klątw oraz uroków, a wyznawcy kruczego boga specjalizują się w magii bitewnej oraz w walce na dystans. Rozdział jest tutaj jasny i klarowny, ale momentami widzę problem w balansie pewnych jednostek. Nie jest to jednak wada na tyle istotna, aby nie dało się jej załatać odpowiednim patentem.

Modelarze na pewno ucieszą się na kwestie edytora map oraz tryb malarza figurek. Pierwszy umożliwi nam tworzenie dowolnych map, które następnie można opublikować w sieci. Jest on świetnie zaprojektowany i banalny w użyciu. Dodatkowo gra pilnuje, czy na mapie znajdują się elementy, które są nam potrzebne do rozegrania pełnowymiarowej rozgrywki. Z kolei artyści będą mieli ogromną paletę do popisu, bo elementów do kreowania przeróżnych lokacji jest tutaj na pęczki. Dodatkowo edytor idealnie sprawdzi się dla ambitniejszych filmowców czy fotografów, bo także przewidziano tutaj możliwość kreowania takiego typu contentu.

Age of Sigmar_ Realms of Ruin
Age of Sigmar_ Realms of Ruin

Z kolei malarz figurek, jest dokładnie tym, czym zdaje się, że jest – pozwala tworzyć własne kolorystyki dla poszczególnych jednostek. Taki bajer pojawił się już w Warhammer 40k: Dawn of War, ale ten w Age of Sigmar: Realms of Ruin jest o wiele bardziej rozbudowany. Dostrzegam tutaj nie tylko miejsce dla artystów, ale także dla samych modelarzy, którzy mogą przetestować różne palety kolorystyczne na wirtualnym modelu, zamiast paćkać figurkę. Ja sam podejrzałem tutaj kilka fajnym patentów i na pewno będę wykorzystywał je przy dalszym malowaniu kolejnych figurek. 

A mogło być tak pięknie

Age of Sigmar_ Realms of Ruin
Age of Sigmar_ Realms of Ruin

To, co mocno odrzuciło mnie od Age of Sigmar: Realms of Ruin to zdecydowanie poziom trudności sztucznej inteligencji. A raczej jego brak. Jedynym z pomysłów twórców, aby utrudniać graczowi zabawę, jest zarzucanie go dziesiątkami jednostek przeciwnika, a on ledwo może wyprodukować podstawowe jednostki. 0 logicznych ruchów, 0 ciekawych prób okrążania nas bądź oskrzydlania. SI na wyższych poziomach trudności (zwłaszcza w kampanii), to tylko większa masa przeciwników i masa frustracji. Szkoda, bo liczyłem, że zbliży się do poziomu, chociażby pierwszej odsłony Dawn of War. 

Kolejnym przytykiem jest fakt, że to bardzo, ale to bardzo bezpieczny RTS. Frontier Developments nie próbuje odkryć koła na nowo, a szkoda, bo Age of Sigmar: Realms of Ruin nie ma możliwości wyróżnienia się na tle konkurencji. Jeśli lubicie RTS-y to odnajdziecie się bez problemu. Jeśli nie i inne tytuły z tego gatunku was odrzucały, to tutaj także nie znajdziecie niczego, co mogłoby wasze zdanie zmienić. 
Czuć także problemy z balansem wśród niektórych jednostek. Najgorsze w tej kwestii są maszyny oblężnicze, które potrafią totalnie zablokować wybrany punkt. Wystarczy umieścić taką balistę, wesprzeć ją jednostkami strzeleckimi oraz wsparciem ograniczającym mobilność przeciwnika i mamy po grze. Praktycznie tak okopanego punktu nie idzie zdobyć, chyba że gramy tryb 2 vs 2 i wspólnie z sojusznikiem rzucimy wszystko, aby przełamać punkt oporu. Szkoda tylko, że straty będą znacznie powyższej zysku…

Irytujące są jeszcze dwie sprawy – brak powiadomień na minimapie oraz głupota jednostek. W przypadku pierwszego problemu gra w żaden sposób nie informuje nas, co dzieje się na polu bitwy. Ktoś ostrzeliwuje ci jednostki? Spoko, narrator powie ci o tym w momencie, gdy zostaną one zlikwidowane. Tracisz punkt kontrolny? Owszem, narrator to zauważy, ale już nie powie, o który punkt chodzi. Dlatego nerwowo przeklikujesz mapę, próbując go znaleźć. Z kolei nasi wojacy wykazują się istnym stoicyzmem, gdy umierają. Poważnie, jednostki nie reagują, gdy są atakowane z dystansu. Po prostu stoją i czekają, aż łucznicy przeciwnika ich zlikwidują. Gdy połączymy to z pierwszym punktem, dostajemy cudowną dawkę frustracji, gdy tracimy drogie jednostki, których zastąpienie zajmuje czas oraz zasoby.  

For Sigmar!

Age of Sigmar_ Realms of Ruin
Age of Sigmar_ Realms of Ruin

Na koniec nie sposób nie napisać paru słów o grafice, bo ta jest ładna. Momentami widać, że nie jest to produkcja AAA, ale styl graficzny oraz liczne szczegóły jednostek skutecznie nadrabiają pewne braki. Same lokacje są klimatyczne i perfekcyjnie pasują do całego uniwersum. Z kolei muzyka uderza w pompatyczne nuty, idealnie oddająca krainy objęte wiecznym konfliktem. Idealnie wpasowują się także w liczne monologi o tym, że służba nigdy się nie kończy, a życie śmiertelników jest niczym w obliczu nieskończoności Sigmara czy samego Chaosu. Od strony audiowizualnej nie tylko nie ma się do czego doczepić, ale można zachwalać liczne aspekty! 

Obiektywnie Age of Sigmar: Realms of Ruin to kawał porządnego RTS-a. Mnie jednak nie wciągnął na tyle, aby móc zagrywać się przez setki godzin w trybie wieloosobowym, albo żebym chciał męczyć się ze sztuczną inteligencją na najwyższych poziomach trudności. Najnowsza produkcja Frontier Developments trafi przede wszystkim do fanów uniwersum Warhammera, którym brakuje gier sygnowanych marką Games Workshop. Żałuję, że twórcy nie postawili na bardziej odważne rozwiązania albo nie próbowali podejść do gatunku w inny sposób.

Z drugiej strony szanuję taką podstawę, bo już raz dostaliśmy plugastwo chaosu pod postacią Warhammer 40,000: Dawn of War 3, które próbowano ratować aktualizacjami, a finalnie porzucono to obrzydlistwo. Jeśli malujecie Gromowładnych bądź Orruków, to pewnie znajdziecie w Age of Sigmar: Realms of Ruin masę radości oraz inspiracji do kolejnych modelarskich projektów. 

Age of Sigmar_ Realms of Ruin

ZALETY +

WADY -

Mateusz Zelek

Nazywam się Mateusz i z wykształcenia jestem dziennikarzem. Jestem fanatykiem dinozaurów i wszystkiego, co z nimi związane, a o grach pisze od lat. Uwielbiam strategie oraz cRPG, a moją ulubioną serią jest The Elder Scrolls. Przy Skyrimie spędziłem dziesiątki godzin (z czego połowa na wgrywaniu modów). W wolnym czasie nie pogardzę także dobrą lekturą oraz odkryłem nową pasję — malowanie figurek.

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

Tales of Graces f Remastered – recenzja gry. Nowa stara gra.

Tales of Graces f Remastered – recenzja gry. Nowa stara gra.

Undisputed – The Problem Child pack – recenzja DLC. Dokąd zmierza Undisputed?

Undisputed – The Problem Child pack – recenzja DLC. Dokąd zmierza Undisputed?

Strach, który przetrwał stulecia – recenzja filmu Nosferatu

Strach, który przetrwał stulecia – recenzja filmu Nosferatu

Fairy Tail 2 – recenzja gry. No tak średnio bym powiedział.

Fairy Tail 2 – recenzja gry. No tak średnio bym powiedział.
recenzja gry eternal strands

Eternal Strands – recenzja gry. Przepiękna, lecz nierówna baśń

Eternal Strands – recenzja gry. Przepiękna, lecz nierówna baśń

Tails of Iron 2: Whiskers of Winter – recenzja gry – Zemsta jest chłodna

Tails of Iron 2: Whiskers of Winter – recenzja gry – Zemsta jest chłodna