MIEJSCE DLA KAŻDEGO GRACZA

Previous slide
Next slide

A gdyby baśń była prawdziwa? „Röki” – recenzja gry

Już zapomniałam jak bardzo uwielbiam gry point-and-click. Ostatnio ogrywałam same duże produkcje (m.in Death Stranding Director’s Cut) a przecież te „pomniejsze” tytuły i niekoniecznie we wspomnianym gatunku też mają swój urok. Potrafią one wciągnąć gracza swoją zawiłą historią, oczarować go wykreowanym światem i sprawić, że jeszcze długo pozostaną nam w pamięci. Właśnie tak się czuję po ukończeniu Röki – pierwszej produkcji od brytyjskiego studia Polygon Treehouse. Muszę wyznać, że z początku nie byłam do niej pozytywnie nastawiona. Ale im dalej w las (i do dosłownie!) tym robiło się coraz ciekawej, aż ostatecznie zakończyłam całą rozgrywkę i to z platyną.

A gdyby baśń była prawdziwa? „Röki” – recenzja gry

Screen z gry Röki

Podążając tropem porwanego brata

W grze poznajemy historię nastoletniej Tove i jej niesfornego młodszego brata Larsa. Po śmierci matki rodzeństwem opiekuje się ich ojciec, który jednak nie może otrząsnąć się z rodzinnej tragedii i coraz częściej zagląda do butelki. Pewnej nocy na ich drewnianą chatkę napada olbrzymi, czarny stwór. Wybucha pożar, domek zapada się, a uwięziony pod deskami mężczyzna każe swoim dzieciom uciekać. Niestety potwór dopada rodzeństwo w lesie – porywa Larsa przez magiczny portal, a dziewczynie nie pozostaje nic innego, jak ruszyć ich tropem. Tak Tove trafia do innego wymiaru, gdzie musi wykazać się sporym sprytem i kreatywnością, aby pomóc leśnym i mitycznym stworzeniom, a także rozprawić się ze złymi mocami, których uosobieniem jest tytułowy Röki. Tylko gdzie jest chłopiec?

REKLAMA

Screen z gry Röki

Czuć tutaj skandynawski folklor

Na początku warto wspomnieć, że po raz pierwszy Röki trafił na komputery osobiste w lipcu 2020 roku za sprawą United Label. Dwa miesiące później tytuł zadebiutował na Switchu, a dopiero niedawno pojawił się na PS5 i XSX – dokładnie 28 października. Ja miałam okazję sprawdzić go na pierwszej wspomnianej konsoli. I muszę przyznać, że ten świat inspirowany skandynawskim folklorem ujął mnie swoją prostotą – nie jest rozbudowany, trafiamy zaledwie do kilkunastu lokalizacji, ale każda z nich jest na swój sposób… piękna. Groteska miesza się z uroczymi widokami (skute lodem pustkowia, ośnieżone lasy), a wszystko to jest zapakowane w baśniową grafikę, nieco przypominającą kreskówkę.

Na swoje drodze do uratowania brata spotykamy wiele stworzeń z kultury skandynawskiej zarówno tych dobrych, jak i złych (tytułowego Rökiego, trolle czy skrzaty domowe zwane „tomte”). Wchodząc z nimi w interakcje, dowiadujemy się wielu ciekawych rzeczy odnośnie otaczającego nas świata, czy pomagają nam rozwiązać zagadki logiczne. A w tej grze ich nie brakuje. Głównie polegają one na zbieraniu przedmiotów, łączeniu ich ze sobą i używaniu w odpowiednich miejscach. Zazwyczaj na pierwszy rzut oka widać, co należy zrobić. Największą przeszkodę może stanowić jedynie przegapienie jakiegoś przejścia albo zapomnienie o miejscu, z którego coś można było zabrać. Na całe szczęści Röki szanuje czas gracza i podczas rozgrywki można korzystać z odblokowywanych po drodze punktów szybkiej podróży.

Screen z gry Röki

Natomiast sama historia jest bardzo prosta, ale niesie ze sobą wiele przesłanek i życiowych mądrości. Jest to przede wszystkim opowieść o odbudowywaniu więzów rodzinnych i wybaczaniu sobie błędów z przeszłości. Krótkie i proste dialogi wyświetlane są w formie tekstowej, a postacie porozumiewają się za pomocą pomruków, w których jednak można wyczuć wiele emocji.

Niestety gra ma dużą wadę, która (niestety!) jest standardem w takich klasycznych przygodówkach – w Röki nie mamy możliwości zapisu stanu rozgrywki w dowolnym momencie. Oczywiście produkcja dość często zapisuje się sama, ale czasem po prostu nie wiemy, gdzie wylądujemy po ponownym powrocie do rozgrywki (na pewno nigdy nie zapisze się w środku rozwiązywania zagadki). Dlatego jeżeli ktoś pokusi się o wbicie platyny (tak jak ja!), to najlepiej zrobić to z poradnikiem od Łowców Trofeów – większość osiągnięć wpada sama, ale niektóre można pominąć, a po rozwiązaniu danej zagadki lub przejściu do kolejnego rozdziału nie da się wrócić do wcześniejszego zapisu. Pozostaje tylko odpalić grę od nowa.

Screen z gry Röki

Wciągający indyczek

Röki to produkcja, która naprawdę miło mnie zaskoczyła. To spokojna, relaksująca bajka z uniwersalnym przekazem. Chociaż momentami fabuła jest dojrzała, to jednak nie ma w niej żadnych treści nieodpowiednich dla młodszego odbiorcy. A na sukces samego tytułu składają się kilka elementów – klimat, muzyka, styl graficzny, małe lokalizacje i krótki czas rozgrywki (6-7 godzin). Tak jak wcześniej wspomniałam, niektóre zagadki wydają się trudne, ale wystarczy trochę pogłówkować i wszystko ułoży się w logiczną całość. I jeszcze na koniec taka ciekawostka – kościół, który odwiedzamy w grze, wzorowany jest na prawdziwym budynku – do obejrzenia tutaj.

Podziel się ze znajomymi:

Udostępniam
Udostępniam
Udostępniam

O NAS:

GraPodPada.pl to miejsce, gdzie przy jednym stole siedzą konsolowcy, pecetowcy, komiksiarze, serialomaniacy i filmomaniacy. Tworzymy społeczność dla wyjadaczy, jak i niedzielnych graczy, czytaczy i oglądaczy. Jesteśmy tutaj po to, aby podzielić się z Tobą naszymi przemyśleniami, ale również, aby pokazać Ci, że każda opinia ma znaczenie, a wszyscy patrzymy na współczesną popkulturę kompletnie inaczej. Zostań z nami i przekonaj się, że grapodpada.pl to miejsce dla każdego gracza.

Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl 

OBSERWUJ NAS

UDOSTĘPNIJ
UDOSTĘPNIJ