Coroczna nowa odsłona wirtualnej piłki jest tak pewna, jak to, że latem będą upały. W tym roku nie jest inaczej – zagorzali kibice dostają kolejną część piłki nożnej. Ta odsłona na pierwszy rzut oka może nie różnić się niczym względem poprzedniczki, ale czy na pewno?
Tym razem moja recenzja skupi się na odczuciach „fify” na nowej niedawno wypuszczonej konsoli Nintendo Switch 2. Tak naprawdę już rok temu bardzo chciałam zagrać w FC 24 na przenośnej konsoli od Nintendo, ale nie miałam do tego warunków, a poza tym Xbox wtedy „królował” jako wiodący sprzęt w moim gamingowym salonie.
Królowa jest jedna i jest nią Ultimate Team
Nie ukrywajmy, że 99% graczy zagrywa się w ten tryb. Ja sama po odpaleniu gry od razu popędziłam, aby wybrać wiodący klub – jak zawsze Anglię – i otworzyć powitalną paczkę z pierwszymi zawodnikami.

Uwielbiam po prostu budować skład, kupować zawodników na rynku transferowym czy otwierać paczki. Po raz kolejny w tym trybie jest po prostu co robić. Począwszy od rivals (pnięcie się powoli po szczeblach lig), squad battles (rozgrywki z klubami graczy, ale z komputerem), moments (odtworzenie kluczowych momentów w ikonicznych meczach), draft (tworzenie zespołu z wylosowanych kart) czy zupełnie nowego trybu rush – o którym więcej później.
Może i nie są to nowe tryby, poza jednym… ale są tak samo dobre i wciągające, jak w poprzedniej odsłonie.
I can’t sleep, because I play rush
Jak już raz spróbujesz trybu rush to gwarantuję, że ciężko będzie Ci się oderwać od grania. Ten tryb jest zupełną nowością w kopanej piłce. Nie było go w odsłonie FC 24.

Jest przede wszystkim rozgrywką online 5 vs 5, przy czym sterujemy tylko jednym zawodnikiem – wybranym w poczekalni. Bramkarze natomiast są sterowani przez sztuczną inteligencję.
Gra jest bardzo dynamiczna, bo gra się na mniejszym boisku, a mecz nie trwa długo, bo zaledwie 7 minut. Niekiedy dochodzi do wyników hokejowych, ale mi to nie przeszkadza. Jest po prostu interesująco i adrenalina rośnie, gdy zostaje niewiele czasu, a trzeba strzelić zwycięskiego gola.
Nie tylko online
Dla pozostałych graczy, którzy nie za bardzo lubią rozgrywki sieciowe, klasycznym trybem jest np. kariera menedżerska lub kariera jednym zawodnikiem. W tym roku, wybrałam poprowadzenie mojego ukochanego klubu, jakim jest Lech Poznań.

Co prawda, nie zagłębiłam się jeszcze we wszystkie mniejsze lub większe okienka zarządzania klubem, ale jako menadżer mamy olbrzymi wpływ na prowadzony zespół – począwszy od akademii juniorów, rozwijania własnych zawodników podczas treningów, kupowania gwiazd do klubu przez rynek transferowy czy po prostu poprowadzenie zawodników do upragnionej wygranej ligi – w tym przypadku Ekstraklasy.
Jak to jest na Switchu 2
Nie ukrywam, że graficznie nie jest to taki sam poziom, jak na konsolach od Xboxa czy PlayStation. Niemniej tu nie chodzi o to, aby gra wyciągała siódme poty ze sprzętu, ale o grywalność w trybie handheld – o to tutaj chodzi.
Graficznie mamy to samo co na dużych konsolach, ale oczywiście z lekkim downgradem (z wiadomych przyczyn), jednak jeden ze smaczków w postaci Hypermotion jest dostępny także na Switchu. Wyżej wymienone tryby gry także są dostępne na każdej małej czy dużej konsoli.
Produkcja wyciąga 30 klatek na sekundę i niestety nie jest to aż tak płynne, jak na ww. konsolach. Niemniej nie wiem jak to zrobiło Nintendo, ale wcale mi to nie przeszkadzało (może na początku), jednakże po dłuższej rozgrywce przyzwyczaiłam się i granie sprawiało mi fun.

Jedynym minusem który cały czas od premiery zauważam w graniu na tej konsoli, to wciąż lekko przycinające się menu. Niemniej ta bolączka może być łatwo załatana w przyszłych aktualizacjach.
Podsumowując, dostajemy kolejny raz solidną produkcję związaną z piłką nożną. To, co sprawdzało się w poprzedniej odsłonie jest w bardzo umiejętny sposób kontynuowane w FC 25. Nowością jest niewątpliwie tryb Rush, a gracze Nintendo mogą cieszyć się wreszcie tym samym, co EA oferuje również dla Xboxa czy PlayStation.