W 2024 roku Super Mario Party Jamboree na Switchu udowodniło, że klasyczna formuła serii wciąż działa. To była najpełniejsza, najbardziej dopracowana odsłona od lat. Teraz gra powraca w nowej wersji na Nintendo Switch 2, ale tym razem z twistem – nie jako zwykły remaster, a jako pakiet dwóch tytułów: klasycznego Jamboree i nowego dodatku Jamboree TV.
Mysz zamiast gałki? Zaskakująco działa
Największa nowinka to tryb „myszy” – Joy-Con położony na płaskiej powierzchni działa jak wskaźnik. Dzięki temu nowe minigry zyskały świeży charakter. W Bowser Filter sortujemy maile, w Shell Hockey gramy w air hockeya, w Bob-omb Makeover malujemy bombki sprayem, a w innych łowimy ryby lub układamy domino.
Proste pomysły, ale z charakterystycznym HD Rumble i krótką formą dają mnóstwo frajdy. W dodatku można je odpalać pojedynczo w Free Play, co pozwala stworzyć własną miniimprezę.
Kamera i mikrofon – nowy poziom integracji
Nintendo w końcu sięgnęło po coś, czego w Mario Party jeszcze nie było – pełne wykorzystanie kamery i mikrofonu. Gra potrafi wstawić twarze graczy w sam środek zabawy – obok postaci, piłki czy wagonika rollercoastera. To nie wpływa bezpośrednio na wynik, ale dodaje ogromny ładunek humoru.
Tryb działa zarówno lokalnie, jak i online. W jednym pokoju wystarczy jedna konsola i szybka kalibracja twarzy, a przez sieć każdy gracz potrzebuje swojego Switcha 2 z kamerą. Połączenie jest płynne, opóźnienia praktycznie nie istnieją, a wbudowany mikrofon eliminuje potrzebę korzystania z Discorda. To nie tylko techniczny bajer – to powrót do wspólnej zabawy w najczystszej formie.
Bowser Live – koncert chaosu
Największą atrakcją dodatku jest tryb Bowser Live, w którym król Koopa organizuje własny rockowy koncert. Gracze, podzieleni na drużyny, muszą krzyczeć, ruszać się, wykonywać polecenia i machać przed kamerą, by zdobywać punkty.
To połączenie Mario Party z Kinect Sports – krótko, głośno, śmiesznie i zaskakująco angażująco. Mimo że liczba minigier jest ograniczona, na domówkach ten tryb błyszczy najbardziej.
Carnival Coaster – wspólna jazda przez świat Mario
Drugi nowy tryb, Carnival Coaster, to kooperacyjna przejażdżka rollercoasterem dla czterech osób. Po drodze zaliczacie kolejne minigry – od strzelania po zagadki logiczne – a kamera pokazuje was siedzących razem w wagoniku.
Podnoszenie rąk przyspiesza kolejkę, co sprawia, że całość łączy ruch, interakcję i czystą radość. To najbardziej „Nintendo’wski” tryb w całym dodatku – prosty, ale dopracowany i pełen ciepła.
Bez rewolucji, ale z pomysłem
Pod względem technicznym Jamboree TV nie różni się znacząco od oryginału. Obraz jest nieco płynniejszy i wyraźniejszy w 4K, ale to wciąż ta sama kolorowa stylistyka. Oprawa muzyczna stoi na wysokim poziomie – szczególnie utwory z Bowser Live, które naprawdę zachęcają, by dać z siebie wszystko.
Szkoda tylko, że Nintendo nie dodało nowych plansz i postaci, ani funkcji przyspieszania tur CPU. Długie, 90-minutowe partie wciąż potrafią znużyć.
Czy warto?
Dla posiadaczy oryginału Jamboree TV dostępne jest jako DLC. Cena może odstraszać, bo to bardziej rozbudowany dodatek niż pełnoprawna kontynuacja, ale oferuje sporo świeżych wrażeń. Nowym graczom zdecydowanie poleca się zakup pełnego zestawu – wersji zawierającej oba tytuły.
Podsumowanie
Nintendo nie wymyśla Mario Party na nowo – raczej uczy ją nowych sztuczek. Kamera, mikrofon i mysz zmieniają sposób grania, a Bowser Live i Carnival Coaster pokazują, jak wiele jeszcze można zrobić z formułą imprezowej zabawy.
Nie ma tu rewolucji, ale jest serce, pomysł i autentyczna radość z grania. Jamboree TV to dowód, że nawet po tylu latach Mario Party wciąż potrafi zaskakiwać – i sprawia, że znowu chce się usiąść z przyjaciółmi przy jednej konsoli.