REKLAMA

Campus Life – recenzja gry. Czy my jesteśmy tu za karę czyli smutek Millenialsa. 

Sonia Moćko

Opublikowano: 29 września 2025

Spis treści

Uwielbiam symulatory, obok jRPG to zdecydowanie mój ulubiony gatunek gier. Zazwyczaj w każdym z tytułów byłam w stanie zauważyć coś dobrego, co cieszyło mnie w trakcie sesji. Aż do momentu zagrania w Campus Life (pierwotnie tytuł miał brzmieć Millenials). Co poszło nie tak? 

Campus Life – założenia 

Campus Life to gra studencka w stylu symulacji życia, opracowana przez GameFormatic S.A. i wydana we wrześniu 2025 roku na platformie Steam. Twórcy postawili przed graczem zadanie przeżycia trzeciego roku na studiach, w którym trzeba pogodzić naukę, życie towarzyskie, uczestnictwo w wydarzeniach kampusowych oraz stres związany z egzaminami. Już na etapie zapowiedzi gra wzbudzała ciekawość, ponieważ rzadko pojawiają się tytuły koncentrujące się właśnie na realiach studenckiego życia. Sama wspominałam z rozrzewnieniem dodatek Studenckie życie do The Sims 2, w którym zarządzałam domem czirliderek z Kappa Pippa na Uniwersytecie Smoleńskim. Liczyłam, że Campus Life zabierze nas w świat podobny do udanego Two Point Campus, ale z większym naciskiem na pogłębienie relacji międzyludzkich. Niestety, premiery gra zbiera bardzo chłodne recenzje, a oceny użytkowników na Steam są w większości negatywne. Czy jest aż tak źle?

Campus Life – recenzja gry. Czy my jesteśmy tu za karę czyli smutek Millenialsa. | Zdjęcia wlasne

Rozgrywka i mechanika 

Na start tworzymy awatara, dostępnych opcji jest kilka, ale bez szaleństwa. Potem wypełniamy krótki kwestionariusz, który wyznaczy nasze cele na uczelni. Po formalnościach trafiamy do akademika, gdzie przypadkowo zostajemy wzięci za pierwszoroczniaka. Podstawą Campus Life jest harmonogram dnia: zajęcia, nauka do egzaminów, kontakty ze studentami, imprezy, organizacje studenckie oraz praca dorywcza. Wszystko wymaga równowagi, zaniedbanie nauki skutkuje słabymi wynikami, a ignorowanie życia społecznego zamyka dostęp do nowych możliwości. System reputacji odgrywa istotną rolę i nie pozwala ograniczyć się wyłącznie do książek, aby być kimś na uczelni, trzeba brać udział w wydarzeniach i aktywnościach grupowych.

REKLAMA
Campus Life – recenzja gry. Czy my jesteśmy tu za karę czyli smutek Millenialsa. | Zdjęcia wlasne

Na papierze brzmi to dobrze, ale w praktyce rozgrywka szybko staje się powtarzalna. Codzienność sprowadza się do odhaczania podobnych czynności, a planowanie przypomina bardziej zarządzanie kalendarzem niż pełnoprawną symulację życia. 

Oprawa wizualna i dźwiękowa 

Już na pierwszy rzut oka widać różnicę względem zapowiedzi – tam gra wyglądała na bardziej kolorową i tętniącą życiem. W rzeczywistości okienka są wyblakłe i przypominają raczej stylistykę Windowsa XP niż produkcję z 2025 roku. Największy problem? Kamera. Chaotyczna, męcząca, momentami aż przyprawiająca o oczopląs. Każdy ruch po kampusie był dla mnie źródłem przebodźcowania.

Campus Life – recenzja gry. Czy my jesteśmy tu za karę czyli smutek Millenialsa. | Zdjęcia wlasne

Campus Life korzysta z perspektywy izometrycznej, która nadaje lekko strategiczny charakter. Twórcy chcieli odwołać się do nostalgii za amerykańskimi kampusami z przełomu lat 90. i 2000., co widać w stylistyce otoczenia i postaci. Pomysł atrakcyjny, ale wykonanie rozczarowuje – lokacje szybko zaczynają się powtarzać, a animacje postaci bywają sztywne. Interfejs początkowo wydaje się przejrzysty, ale w miarę rozwoju gry nawigacja staje się coraz mniej wygodna. Warstwa audio to raczej tło niż element budujący klimat. Proste melodie i powtarzalne efekty nie wnoszą nic szczególnego. 

Balans rozrywki 

Jednym z kluczowych problemów Campus Life jest balans. Gra oferuje wiele aktywności, ale nie wszystkie są równie opłacalne. Rozwój postaci jest powolny, a zaspokajanie podstawowych potrzeb trwa wieki i podnosi statystyki tylko minimalnie. 

Poziom trudności można określić jako umiarkowany, trzeba planować czas, energię i relacje, ale w praktyce sprowadza się to do powtarzalnego cyklu. Brakuje świeżych wydarzeń i wyzwań, więc monotonia wkrada się bardzo szybko.

Campus Life – recenzja gry. Czy my jesteśmy tu za karę czyli smutek Millenialsa. | Zdjęcia wlasne

Choć pomysł był interesujący, wykonanie rozczarowuje. Rozgrywce brakuje głębi, oprawa wizualna i mechaniki są niedopracowane. Twórcy chcieli uniknąć generycznego symulatora i nadać grze własny charakter, ale efekt końcowy przypomina produkcje z początku lat 2000. 

 

Mocne i słabe strony 

Do mocnych stron gry należy oryginalny temat, życie studenckie w ujęciu symulacyjnym to nadal nisza, a aspekt reputacji i uczestnictwa w wydarzeniach społecznych nadaje rozgrywce ciekawy wymiar. Wolność wyboru ścieżki, naukowej lub towarzyskiej daje graczowi pewien poziom swobody, a klimat amerykańskiego kampusu ma szansę przyciągnąć fanów tego typu estetyki. 

Znacznie dłuższa jest lista słabości. Kamera jest fatalna, jak jeszcze wsiądziemy na rower albo sprintujemy shiftem to jest jeszcze bardziej chaotycznie. Rozgrywka okazuje się powtarzalna, animacje i lokacje są ograniczone, a interfejs w dalszej części gry traci na czytelności. Interakcje są dość płytkie, brakuje im głębi, można również odnieść poczucie, że wiele pomysłów zrealizowano jedynie powierzchownie. Gra odstaje od wydawanych obecnie tytułów. 

Podsumowanie 

Campus Life to projekt z dużą ambicją i ciekawym pomysłem, który jednak nie został w pełni zrealizowany. Symulacja studenckiego życia, oparta na balansie między nauką, relacjami i reputacją, brzmi jak świeże podejście do gatunku, ale w praktyce szybko okazuje się ograniczona i monotonna. Oprawa audiowizualna nie przyciąga na dłużej, a brak różnorodności w wydarzeniach i lokacjach dodatkowo potęguje poczucie niedosytu. Na ten moment to gra o ciekawym koncepcie, ale niewystarczająco satysfakcjonującym wykonaniu. 

ZALETY +

WADY -

Sonia Moćko

Dziennikarka z wykształcenia, kinomanka z zamiłowania odkąd mając kilka lat, trafiłam na niedzielny cykl "Kocham kino" na kanale drugim Telewizji Polskiej. Oceniłam na filmwebie ponad 4 tysiące filmów, 600 seriali i prawie 200 gier. Paragracz. Byłam normalna 3 koty temu. Ubóstwiam Baby Yodę i Sailor Moon. Ulubione platformy to Nintendo Switch i Xbox. Kolekcjonuje retro Barbie. Na Instagramie jako @matkapraskaodkotow.

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

Helldivers 2 – recenzja gry na Xbox Series X|S. Zielona demokracja w akcji!

Helldivers 2 – recenzja gry na Xbox Series X|S. Zielona demokracja w akcji!

Venom. Tom 1 – recenzja komiksu – Początek nowej ery! Ojciec, syn i mroczne dziedzictwo

Venom. Tom 1 – recenzja komiksu – Początek nowej ery! Ojciec, syn i mroczne dziedzictwo

Jedna bitwa po drugiej – recenzja filmu – Echo dawnych decyzji

Jedna bitwa po drugiej – recenzja filmu – Echo dawnych decyzji

Together – recenzja filmu – Scaleni w strachu

Together – recenzja filmu – Scaleni w strachu

Czarodziejki W.I.T.C.H. księga 17 – recenzja komiksu – Życie, życie jest nowelą, czyli 100% W.I.T.C.H. 

Czarodziejki W.I.T.C.H. księga 17 – recenzja komiksu – Życie, życie jest nowelą, czyli 100% W.I.T.C.H. 

Waterpark Simulator – recenzja gry. Wakacyjne zamoczenie gości na basenie (na basenieeee).   

Waterpark Simulator – recenzja gry. Wakacyjne zamoczenie gości na basenie (na basenieeee).