REKLAMA

Ghost of Yotei – recenzja gry. Ale że baba z kataną?!

Damian Daszek

Opublikowano: 25 września 2025

Spis treści

Ghost of Yotei to zdecydowanie jeden z najbardziej wyczekiwanych tytułów tego roku. Jednak czy Sucker Punch stanęli na wysokości zadania i stworzyli tytuł, który udźwignie schedę po – dla wielu już legendarnym – Ghost of Tsushima? Sprawdźmy!

Na starcie szczerze napiszę, że razem z Atsu w Ghost of Yotei spędziłem około 20 godzin. Nie przeszedłem jeszcze całej gry i raczej szybko się to nie wydarzy. A dlaczego?

Bo podobnie jak w poprzedniej odsłonie serii – ta gra nie pozwala nam się spieszyć. To naprawdę zdumiewające, że w czasach ciągłego pędu, scrollowania i stałego czerpania informacji dostajemy tytuł, który (mimo naprawdę wielu dynamicznych momentów!) potrafi wyciszyć i zachęcić do spokojnej eksploracji malowniczych japońskich łąk i pól.

REKLAMA

Dla mnie to zdecydowanie największy plus tej produkcji – mogłem przecież „przelecieć” fabułę w 20–30 godzin i odhaczyć główny wątek. Ale wtedy w żaden sposób nie zatraciłbym się w tym świecie tak, jak chciałem.

Dlatego w tej recenzji nie znajdziecie szczegółowych opisów broni, misji czy kombinacji ataków głównej bohaterki. Zamiast tego dam Wam szczerą opinię opartą na emocjach.


Ghost of Yotei i powrót do pięknej Japonii

Ghost of Yotei to najnowsza produkcja od studia Sucker Punch, odpowiedzialnego za takie tytuły jak Ghost of Tsushima czy seria inFamous. Tak jak pięć lat temu, tak i teraz Amerykanie zabierają nas do Japonii – ale już nie tej feudalnej, a troszeczkę bardziej nowoczesnej.

Wydarzenia rozgrywają się w roku 1603, czyli około 300 lat później niż te, których doświadczaliśmy razem z Jinem Sakai.

Nasza przygoda zaczyna się od powrotu głównej bohaterki do rodzinnych stron – konkretnie do domu położonego w okolicach góry Yotei. „Samurajka” wraca tam w pełni świadomie, bo to właśnie w tym miejscu „Szóstka z Yotei” zamordowała jej rodzinę i obudziła w niej prawdziwego ducha zemsty.

Jak można się domyślić, Atsu ponownie stawia stopę w Ezo, by odszukać wspomnianych bandziorów i… rozprawić się z nimi raz na zawsze.


Zemsta Atsu – motyw przewodni Ghost of Yotei

Tam w Sony ktoś ewidentnie ma słabość do tematu zemsty. Ghost of Yotei to kolejny tytuł, w którym głównym motywem jest właśnie ona. Ile można się mścić? No ile?!

Atsu odpowiada krótko: do skutku. Do końca. Dopóki „Szóstka z Yotei” nie zostanie unicestwiona. I trudno jej się dziwić – bandyci zabili jej rodzinę, zostawili ją ranną obok ciał rodziców i pewnie sądzili, że zginie w pożarze, który sami wywołali. Jak widać, bardzo się pomylili.

Opisuję to może w lekko komediowy i lakoniczny sposób, żeby nie sypać spoilerami, ale musicie wiedzieć jedno – Ghost of Yotei to kawał porządnej, dobrze przemyślanej historii. Misja po misji odkrywa kolejne karty, przedstawia sytuacje z różnych perspektyw, a przy tym mocno trzyma się głównego wątku zemsty.

Schemat wydaje się oklepany, ale gdy zaczyna się zgłębiać historię Atsu, trudno pozostać obojętnym. Mimo pewnego zmęczenia podobnymi narracjami – wciągnąłem się maksymalnie. Do tego stopnia, że sam zacząłem nienawidzić „Szóstki z Yotei”.


Ezo pełne życia – nie samym zabijaniem człowiek żyje

Żeby nie było – Ghost of Yotei to nie tylko bieganie i wybijanie obozów. Owszem, główna fabuła mieli temat „Szóstki z Yotei”, ale w trakcie podróży przez przepiękne Ezo spotkamy wielu bohaterów niezależnych – jedni pomogą, inni doradzą, a niektórzy zlecą ciekawe zadania.

Kraina pogrążona jest w konflikcie między bandytami a klanem Matsumae. Jak to bywa, największą cenę płacą zwykli ludzie. Dlatego w trakcie rozgrywki nie raz można wyciągnąć pomocną dłoń i wesprzeć tych, którzy najbardziej tej pomocy potrzebują. To buduje obraz Atsu nie tylko jako wojowniczki żądnej zemsty, ale i bohaterki prawej, gotowej do bezinteresownej pomocy.

Mapa gry jest oczywiście otwarta, więc samo zwiedzanie, jeżdżenie i podziwianie krajobrazów potrafi zająć długie godziny. Pięć lat temu zachwycałem się grafiką w Ghost of Tsushima. Tutaj mam dokładnie to samo – tylko lepiej. Powolne przemierzanie łąk, lasów, gór i wiosek w rytmie spokojnej muzyki jest prawdziwą ucztą.

Dla kogoś tak przebodźcowanego codziennym tempem życia jak ja, ta eksploracja to najlepsza forma cyfrowego SPA.


Atsu, czyli baba z kataną!

Muszę to rozwinąć, bo to temat kluczowy. W sieci pojawiła się fala krytyki wobec Sucker Punch za wybór kobiety na główną bohaterkę. Krzyczano „WOKE!”, „no znowu baba!”, „ale jaka brzydka!”.

Nie ukrywam – sam na początku pomyślałem „okej, znowu kobieta w takim świecie”. Ale serio – żeby takie głupoty pisać, jeszcze odnosząc się do wyglądu postaci? To żenujące.

Na szczęście wystarczyło kilka godzin gry, żebym przekonał się, że Atsu to fantastycznie napisana bohaterka. Twarda, zdeterminowana, ale rozwijająca się. Nie ucieka od przeszłości – wręcz przeciwnie, wraca do niej, by jeszcze bardziej podsycić w sobie ogień nienawiści.

Jednocześnie, dzięki naszym decyzjom, zawsze znajdzie czas na pomaganie innym, rozwiązywanie zagadek czy zwykłe przejażdżki konne. To sprawia, że jest postacią wielowymiarową, z krwi i kości.

I tak – fakt, że to kobieta, „baba z kataną”, jest ogromnym plusem rozbudowującym świat gry, a nie minusem.


Ghost of Yotei – walka, rozwój postaci i eksploracja

Na koniec dnia to wciąż gra akcji, więc walki nie brakuje. Przeciwnicy pojawiają się regularnie – jedni działają dla „Szóstki z Yotei”, inni próbują zdobyć nagrodę za naszą głowę. Obozy do wyczyszczenia, surowce do zdobycia, rozwój broni i kosmetyka rynsztunku – brzmi znajomo, ale wciąga.

Rozwój postaci odbywa się zarówno manualnie, jak i duchowo. Doświadczenie zdobywamy w kapliczkach, wilczych jamach, stoiskach bambusowych czy podczas misji pobocznych. Każdy wybór – np. szybsze parowanie czy pomoc wilczego towarzysza – zmusza do zastanowienia się nad stylem gry.

To ciekawy system, który daje poczucie progresu, ale i pewnej refleksji nad tym, kim chcemy, by była Atsu.

Duchowa podróż przez Japonię

Choć walka jest kluczowa, to równie ważne są rozmowy z postaciami pobocznymi. W przeciwieństwie do wielu gier, tutaj nawet najmniejsze questy mają swoje znaczenie. Nie ma w nich pustki czy sztucznego zapychacza – każda historia coś wnosi.

Dzięki temu Ghost of Yotei to nie tylko gra akcji, ale też podróż duchowa przez Japonię, która daje więcej, jeśli tylko pozwolimy sobie zwolnić i wsłuchać się w świat.

Ghost of Yotei – czy to gra roku?

Czy Ghost of Yotei to gra roku? Trudno powiedzieć. Zdecydowanie jest to kolejna mocna pozycja od PlayStation i Sucker Punch.

Jednak mimo ogromu plusów i fantastycznego klimatu, to wciąż gra przewidywalna i prosta fabularnie. Nie przeszkadza to w zabawie, ale trudno powiedzieć, że przełamuje schematy.

Nie zmienia to faktu, że bawiłem się świetnie i autentycznie zatraciłem w tym świecie. Ghost of Yotei to tytuł, który był nam – graczom – naprawdę potrzebny.

👉 Przy okazji zapraszam na nasz redakcyjny podcast Stargaze: https://stargaze.com/grapodpada

 

ZALETY +

WADY -

PlayStation 5 Sony
Za klucz do recenzji dziękujemy PlayStation Polska!
Damian Daszek

Gram, czytam, piszę i gadam, mogę też coś zaśpiewać, ale na pewno nie będę tańczyć, bo nie chcę nikomu zrobić krzywdy... Jestem przyjacielem z sąsiedztwa, z rodu Targaryenów, który nosi na plecach dwa miecze, a za paskiem jeden świecący. Na głowie mam za to kowbojski kapelusz, a na szyi łańcuszek z pierścieniem władzy – innymi słowy niezły ze mnie geek!

REKLAMA

Rekomendowane artykuły

Prezent dla kinomaniaków 2023 — najlepsze prezenty na święta

Prezent dla kinomaniaków 2023 — najlepsze prezenty na święta