David Harbour, znany z roli szefa Jima Hoppera w serialu Stranger Things, wciela się w tę postać już od dekady. Teraz jednak wydaje się gotowy, by zakończyć ten rozdział swojej kariery.
„To już trwa za długo”
W rozmowie z Scarlett Johansson dla Interview Magazine, aktor przyznał:
– Dochodzisz do momentu, w którym zadajesz sobie pytanie: „Ile jeszcze można opowiedzieć historii?” Grasz wciąż na tych samych nutach. Pojawia się pragnienie, by spróbować czegoś nowego, zaryzykować, zaskoczyć widzów czymś nieoczywistym. Po 10 latach myślę sobie: „W porządku, czas ruszyć dalej”.
Na początku jednak udział w serialu był dla niego bardzo ekscytujący. „Gdy zaczynałem, byłem tym zachwycony”– wspomina Harbour. Moi znajomi, którzy długo pracowali przy serialach, mówili: „Zobaczysz, w trzecim czy czwartym sezonie będziesz mieć dość”. A ja im odpowiadałem: „Nigdy! Przecież ja uwielbiam tę ekipę”.
Rozmowa z Johansson nieprzypadkowa
To, że taką rozmowę Harbour prowadził właśnie z Johansson, nie jest przypadkiem – oboje są związani z wielkimi franczyzami. Aktor od początku był częścią uniwersum Stranger Things, ale pojawił się też w Marvelu jako Red Guardian w Czarnej Wdowie i nadchodzącym filmie Thunderbolts. Scarlett zauważyła, że jej tożsamość przez wiele lat była tak mocno związana z Marvelem, że utrudniało jej to nawet wprowadzanie zmian w wyglądzie.
Harbour potwierdził, że czuł podobnie: – W niektórych sezonach myślałem: „Może czas pójść w innym kierunku”. Ale – tak jak mówisz – część mnie była już na stałe związana z tą historią i tymi ludźmi. Co prawda nie maluję paznokci, ale mam momenty, gdy myślę: „Nie mogę obciąć włosów” albo „Muszę zostawić ten przeklęty wąs”.
Finał serialu coraz bliżej
Piąty sezon Stranger Things, który będzie ostatnim, zadebiutuje na Netfliksie 26 listopada. Będzie podzielony na dwie części: pierwsza, składająca się z czterech odcinków, pojawi się jesienią, a trzy kolejne – w Boże Narodzenie. Wielki finał zostanie pokazany w Sylwestra.
Źródło: IGN