W League of Legends ostatnio miałem okazję grać w gimnazjum. W sumie nie wiem, dlaczego idąc do liceum, rozstałem się z tym tytułem na dobre… Czy wynikało to z tego, że jeszcze kilka lat temu wirtualna rozrywka, a już szczególnie LOL były postrzegane przez wielu jako coś złego i zbytecznego? Możliwe. Teraz jednak mam ogromną ochotę, a nawet potrzebę przynajmniej na chwilę wrócić do świata stworzonego przez Riot Games, a to wszystko za sprawą serialu Arcane.
Nie serial, a sztuka! „Arcane” – recenzja serialu
Arcane to nic innego jak origin story dla bohaterów League of Legends. Gdybyśmy ubrali magiczne, stereotypowe buty i chcieli podejść do tematu z uprzedzeniem, to moglibyśmy uznać, że Arcane jest serialem stworzonym na kanwie bzdurnej gry dla młodzieży, który ma na celu rozwinięcie historii świata i herosów z produkcji od Riot Games, aby studio mogło wycisnąć ze swojego głównego produktu jeszcze więcej pieniędzy. Jak się okazuje, byłoby to niezwykle błędnym założeniem. Dlaczego? O tym zaraz.
Jednak zanim przejdziemy dalej, to sam się do czegoś przyznam… Nigdy nie postrzegałem LOLa jako „poważnego” tytułu. Jasne, mam pełną świadomość, że to jedna z tych gier, w którą grają profesjonalni e-sportowcy itd. Tutaj wyjdę na ignoranta – nie miało to dla mnie kompletnie żadnego znaczenia. Do 20.11, kiedy to zakończyłem seans pierwszego sezonu Arcane i uświadomiłem sobie, że w sumie to może nie taki ten LOL bzdurny, jak go malują.
W serialu Arcane wybieramy się w podróż do miasta pomyślności i przyszłości, czyli podzielonego na dwie części Piltover. W górnym dystrykcie żyją zamożni, bogaci i inteligentni (przynajmniej z założenia) ludzie, którzy każdego dnia myślą o tym, jak poprawić funkcjonowanie całej społeczności, aby wszystkim żyło się lepiej. W dolnym dystrykcie za to możemy spotkać tych w teorii biednych i często agresywnych opryszków marzących o poprawieniu swojego dobrostanu w niekoniecznie legalny sposób. W trakcie seansu wielokrotnie będziemy mogli się przekonać, że nie jest to takie proste, jak nam się może z początku wydawać, a to wszystko za sprawą głównych bohaterów takich jak: VI, Powder, Jayce, Viktor, czy Caitlyn. Oczywiście to jedne z wielu postaci, które będziemy mieli okazję poznać na przestrzeni dziewięciu odcinków. Jednak tak jak zawsze, a już w tym przypadku szczególnie, nie będę Wam ich dokładniej opisywał, ponieważ, na 100% nie zrobię tego ani lepiej, ani ciekawiej – po prostu musicie poznać ich sami oglądając Arcane!
W całym swoim życiu obejrzałem już wiele filmów i seriali rysunkowych, czy stworzonych na komputerze. Jednak takiej animacji jak Arcane jeszcze nigdy nie miałem okazji zobaczyć. Nie boję się napisać, że produkcja, z którą możemy zapoznać się na Netflixie, jest nie tyle blockbusterowym tworem, ile arcydziełem współczesnego kina animowanego. Tam wszystko gra, współgra i prezentuje się zjawiskowo. Czasami ciężko nawet opisać słowami to, co widzimy na ekranie. Istna symfonia barw, ujęć, montażu, płynności, emocji – pełen pakiet dosłownie wszystkiego.
Nie jestem specjalistą od animacji, ale coś tam o niej wiem. Jednak mimo posiadanej wiedzy naprawdę nie jestem w stanie w ogóle zrozumieć, jak udało się twórcom stworzyć tak dopracowane w każdym calu dzieło, które naprawdę nie ma wad. Dosłownie nawet pojedyncze ujęcie zachwyca, pojedyncze! Więcej, wszystko tam jest spójne – nie ma scen z przypadku, każda kolejna jest rozwinięciem poprzedniej – i to nawet kiedy na ekranie następują zmiany bohaterów, czy lokalizacji.
Co jeszcze ciekawe – to już taka luźna myśl, która pojawiła się w mojej głowie, kiedy oglądałem odcinek 5. Próbowałem dość długo dojść do tego, co mi ten serial przypomina. I w pewnym momencie pomyślałem, że Arcane graficznie jest niczym przełożenie grafiki koncepcyjnej na animację. Coś wspaniałego.
Wybaczcie mi lekką ekscytację i potok nazbyt pozytywnych słów. Jednak uwierzcie mi na słowo. Arcane zachwyca, ale co ważne przywraca również wiarę w opowiadanie ciekawych historii w niezwykle oryginalny sposób.
Arcane to nie jest serial stworzony na postawie bzdurnej gry dla młodzieży. Arcane to produkcja dla widzów, którzy potrafią skupić się na seansie przynajmniej 40 minut i odciąć się przy tym od mediów społecznościowych – multiscreening nie jest wskazany!
Dlaczego zdania powyżej ubrałem w takie, a nie inne słowa? Sam wiem po sobie, że często zabierając się za oglądanie kolejnego N-serialu na Netflixie, często nie skupiam się w pełni na tym, co dzieje się na ekranie. Coś tam sobie leci, a ja w tym czasie rozwieszę pranie, zrobię obiad, popiszę ze znajomymi na Facebooku albo Instagramie. Jednak mimo wykonywania dodatkowych czynności nadal wiem: co, gdzie, jak, kto i po co. Tak to z tymi produkcjami od amerykańskiego giganta już jest i pewnie będzie. I nagle szok… N-serial, na którym muszę się skupić i nie mogę sobie pozwolić nawet na posiłek w trakcie oglądania, bo może mi coś umknąć?!
W trakcie seansu Arcane należy w 100% poświęcić się treści widocznej na ekranie. Strasznie to brzmi, co nie? Jednak jest wręcz przeciwnie, to niezwykle wyzwalający serial, w którym śmiało możemy się zatracić, ponieważ jak wspomniałem w poprzednim akapicie ma on wstęp z fantastycznym przedstawieniem postaci, rozwinięcie z genialną prezentacją ich rozwoju oraz zakończenie, w którym każdy bohater w pewnym sensie przypieczętowuje swój los.
Arcane to emocjonalna podróż kolejką górską, w której trakcie będziemy się wzruszać, śmiać, denerwować, przywiązywać do bohaterów, a następnie kompletnie nie rozumieć ich poczynań. Twórcy przygotowali dla nas solidną historię, w której nie ma miejsca na bezcelowość, czy bezsensowne wątki. Fabuła tak jak i sama animacja – gra i współgra, co sprawia, że seans może być dla nas pewnego rodzaju wizualno-fabularną ucztą, której jeszcze nigdy wcześniej nie doświadczyliśmy.
Udało nam się już ustalić, że Arcane to piękna animacja i idealna historia. Może zatem będziemy mogli przyczepić się do dubbingu albo muzyki? Niestety… nie! Jeżeli chodzi o dubbing, to tym razem porzuciłem nasz rodzimy na rzecz angielskiego. Wiem, wiem, to nie w moim stylu. Jednak podjąłem taką decyzję po obejrzeniu 20 minut pierwszego odcinka w obu ścieżkach dźwiękowych. Po tym mini eksperymencie okazało się, że Piltover jest miejscem różnych akcentów i kultur tylko w obcym języku. Co oczywiście w ogóle nie zmienia faktu, że polscy aktorzy jak zawsze wykonali kawał dobrej roboty.
Jeżeli zaś chodzi o muzykę, to jest ona tak świetna, jak sam kawałek promujący serial – Enemy od Imagine Dragons, czyli świetna. Ścieżka dźwiękowa to kolejna część tej układanki, która sprawia, że Arcane jest produkcją kompleksową, której każdy element jest dopracowany i współgra ze sobą. Rzeczywiście, głosy i odgłosy wydobywające się z głośników oddają to, co dzieje się na ekranie i potęgują emocje związane z samym seansem.
Wyjściowo można założyć, że Arcane to taka przyjemna opowiastka dla młodzieży, która powstała na bazie League of Legends. Serial dla dzieci! Tyle że nie do końca… Produkcja na podstawie gry od Riot Games, jest na tyle mroczna i momentami brutalna, że nie wiem, czy widzowie poniżej 14 (może nawet 16) roku życia powinni się z nią zaznajamiać.
Jednak już abstrahując od przemocy i ilości krwi wylewającej się na ekranie. W Arcane poruszane jest też wiele wątków związanych z popadaniem w obłęd, politycznymi gierkami, śmiercią i żałobą. Wydaje mi się, że młody odbiorca, może nie do końca zrozumieć, dlaczego jego ulubieni bohaterowie z gry komputerowej, którzy w trakcie rozgrywki rzucają raz na jakiś czas śmiesznymi tekstami, raptem wygłaszają monologi, które śmiało da się omówić na zajęciach z języka polskiego.
Hmm… TAK! Jak bardzo bym chciał, czy jak długo bym próbował, to w Arcane nie ma nic, do czego mógłbym się przyczepić. To produkcja, której każdy element jest dopracowany i stworzony z pasji – przynajmniej ja odniosłem takie wrażenie. Serial bez wad!
Więcej! W trakcie seansu przestałem postrzegać Arcane jako serial, bo odniosłem wrażenie, że naprawdę oglądam coś przełomowego – pewnego rodzaju dzieło sztuki w swojej kategorii. To wszystko bardzo mocne słowa, ale tutaj na całe szczęście mogę je z czystym sumieniem napisać.
Polecam Wam z całego serca zapoznać się z Arcane na Netflixie. Nawet jak nie znacie League of Legends. Ja sam już w 90% nie pamiętam, o co w tym świecie gry chodziło, ani jacy bohaterowie byli w niej dostępni, a mimo to w trakcie seansu bawiłem się wybitnie dobrze.
GraPodPada.pl to miejsce, gdzie przy jednym stole siedzą konsolowcy, pecetowcy, komiksiarze, serialomaniacy i filmomaniacy. Tworzymy społeczność dla wyjadaczy, jak i niedzielnych graczy, czytaczy i oglądaczy. Jesteśmy tutaj po to, aby podzielić się z Tobą naszymi przemyśleniami, ale również, aby pokazać Ci, że każda opinia ma znaczenie, a wszyscy patrzymy na współczesną popkulturę kompletnie inaczej. Zostań z nami i przekonaj się, że grapodpada.pl to miejsce dla każdego gracza.
Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl
Cookie | Duration | Description |
---|---|---|
cookielawinfo-checkbox-analytics | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Analytics". |
cookielawinfo-checkbox-functional | 11 months | The cookie is set by GDPR cookie consent to record the user consent for the cookies in the category "Functional". |
cookielawinfo-checkbox-necessary | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookies is used to store the user consent for the cookies in the category "Necessary". |
cookielawinfo-checkbox-others | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Other. |
cookielawinfo-checkbox-performance | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Performance". |
viewed_cookie_policy | 11 months | The cookie is set by the GDPR Cookie Consent plugin and is used to store whether or not user has consented to the use of cookies. It does not store any personal data. |