MIEJSCE DLA KAŻDEGO GRACZA

Previous slide
Next slide

Królewska przygoda? „King’s Bounty II” – recenzja gry

Legenda ze świata gier, jedna z najlepszych produkcji turowych, tytuł przełomowy… Takie pochwały na temat (podobno) kultowego King’s Bounty z 1990 roku słyszałem przez ostatnie tygodnie wiele razy. To jednak nie sprawiło, że rozpoczynając przygodę z King’s Bount II, czułem ciężar na sercu, czy strach w duchu. Ot co, kolejna produkcja z mocnym marketingiem do sprawdzenia – ilość reklam jedynie wzbudziła moją ciekawość, ale to tak delikatnie.

Można by rzec, że włączając King’s Bount II, nie miałem żadnych oczekiwań. Leżąca na stole kartka papieru była czysta, dzięki czemu mogłem zapisać na niej swoją historię, zupełnie nową, świeżą i bez emocjonalnego back story. Jednak jak zakończyła się moja opowieść? Happy endem, czy może pełnym rozczarowania potokiem łez?

Screen z gry King’s Bount II

Nostalgia uderzyła mocno

King’s Bounty to stara jak świat seria, którą ktoś gdzieś postanowił przywrócić do życia po ponad 10 latach nieobecności na rynku. Nie ma co się oszukiwać od czasu wydania King’s Bounty: Legends (w 2008 roku) wiele się zmieniło, szczególnie w umysłach graczy i ich podejściu do świata gamingu. Teraz jesteśmy bardziej wymagający. Chcemy, aby wszystko było piękne, cudne, realistyczne, emocjonujące i tanie – to ostatnie popieram akurat aż za bardzo… Zatem komu potrzebna seria, która tak naprawdę nie spełnia współczesnych wymagań? Może po to, żeby sprawdzić, czy nowe pokolenie będzie nią zainteresowane oraz, czy stare dalej darzy ją jakimś uczuciem.

W mojej ocenie tytuły takie jak King’s Bount II, czy Heroes of Might and Magic nie pasują do współczesnego modelu wirtualnej rozrywki. To jednak nie zmienia faktu, że powinny, bo to naprawdę genialne  gry! Ja rozpoczynając swoją przygodę z KBII, poczułem się znowu jak szczęśliwy i niemartwiący się niczym nastolatek, który wraca do domu po szkole i po prostu odpoczywa w fantastycznym świecie, który musi uratować. Nostalgia uderzyła mocno, ale to tak mocno, że rozgrywka przez dobry tydzień była dla mnie nie tylko przyjemnością, ale i obowiązkiem. Niepozmywane naczynia? Pusta lodówka? A co mi tam, czego nie zrobię dzisiaj, to zrobię jutro, w końcu królestwo samo się nie uratuje!

To doprawdy zadziwiające, jak łatwo jest się zatracić w świecie, który jest tak podobny do tych, które poznawałem w podstawówce i gimnazjum. Coś pięknego… na swój specyficzny sposób.

Screen z gry King’s Bount II

Nostalgia, nostalgią, ale czas wrócić do rzeczywistości

Ja wiem, że poprzedni akapit był niczym herbata z dziesięcioma kopiastymi łyżeczkami cukru. Jednak musiałem się z Wami podzielić takimi bardziej „osobistymi” przemyśleniami. Jednak wróćmy na ziemię i zamieńmy posłodzonego elgreya, na małą czarną kawę.

King’s Bounty II to gra, która faktycznie porywa i zachwyca. Mimo prostej mechaniki i półotwartego świata niczym z 2010 roku można się z tym tytułem polubić. Oczywiście to zależy od tego, jakie mamy podejście do gier. Bo jeżeli zależy nam jedynie na pięknych obrazkach i dopracowanych teksturach, to lepiej za KBII w ogóle się nie zabierać. Jeżeli jednak ważniejszą wartość ma dla was po prostu dobra zabawa, to już możecie zamknąć tę recenzję i iść do najbliższego sklepu, ponieważ produkcja od 1C Entertainment jest niczym dźwięk wentylatora z komputera z 2000 roku – przywołuje jedynie te pozytywne wspomnienia.

Dobra, już koniec słodzenia. Czas na łyżkę dziegciu. King’s Bounty II nie jest produkcją na miarę 2021 roku. Wiadomo, super jest wracać wspomnieniami do czasów dzieciństwa. Jednak może lepiej w tym celu odpalić Heroes of Might and Magic III, a nie świeżutkie KBII. Przecież naturalne jest, że obecnie wymagamy od gier więcej niż kilka lat temu. Dziwi mnie fakt, iż 1C Entertainment nie podjęło próby urozmaicenia samej rozgrywki, czy też upiększenia sfery wizualnej – nawet po to, żeby maruderzy mojego pokroju nie mogli im później zarzucić dosłownego zatrzymania się w czasie.

Screen z gry King’s Bount II

Wojownik, magiczka i paladynka

Swoją przygodę w King’s Bounty II zaczynamy od wyboru postaci. Dostępnych grywalnych bohaterów mamy w tej produkcji 3: wojownika, paladynkę i magiczkę – o przedziwnych imionach, których nie pamiętam – oczywiście, nie wspomniałem o tym też bez powodu. W KBII spędziłem około 20 może 25 godzin, a mimo to nie pamiętam, jak nazywał się bohater, którym grałem… Trochę to przykre, ponieważ to oznacza, że niestety w ogóle nie związałem się w żaden sposób z postacią, w którą przyszło mi się wcielić. Co prawda wiem, jakie mój heros miał tak zwane „back story” i co sprawiło, że podjął się uratowania królestwa Nostrii, ale tak naprawdę nie wpłynęło to w żaden sposób na moje postrzeganie tej historii – równie dobrze mógłbym chwilę przed rozpoczęciem gry wcielić się w bezimiennego chłopa. W sumie to może nawet i lepiej… wtedy nadałbym mu imię, cechy charakteru i motyw – przynajmniej w mojej wyobraźni.

Screen z gry King’s Bount II

Spacer od pojedynku do pojedynku

W King’s Bounty II rozgrywka podzielona jest na dwa segmenty. W pierwszym podróżujemy po krainach Nostrii, obserwując ich urok z perspektywy trzeciej osoby. W drugim toczymy pojedynki turowe w przeróżnych lokacjach, których budowa może mieć ogromny wpływ na przebieg bitwy – ukształtowanie terenu oraz budynki znajdujące się na mapie mogą wzmocnić lub osłabić potencjał militarny naszej armii.

Same starcia nie różnią się niczym od tych, które mieliśmy możliwość poznać przez ostatnich lat w wielu produkcjach podobnych do Heroes of Might and Magic. Doprecyzowując, na prostokątnej mapie ułożonej z sześciokątnych figur płaskich stają naprzeciw siebie dwie armie: nasza oraz naszego przeciwnika i… rozpoczyna się rzeź, czyli turowa bitwa, w której na przemian poruszamy jednostkami na planszy do momentu, aż jedna ze stron zostanie wyeliminowana. Jeżeli chodzi o różnorodność oddziałów dostępnych w King’s Bounty II, to w mojej ocenie jest ona niezwykle pokaźna. Do swoich szeregów możemy zrekrutować tak naprawdę, kogo sobie tylko wymarzymy. Magowie? Żaden problem! Chłopi? Na początek okej! Kusznicy, bądź łucznicy? Obowiązkowo! Golemy? Jak ktoś lubi, to tak! W trakcie rekrutowania wojowników musimy pamiętać o tym, żeby na polu bitwy potrafili oni ze sobą współpracować i uzupełniać się nawzajem… w końcu jeszcze nikt nie uratował królestwa samymi GIGANTYCZNYMI ORŁAMI, prawda?! Oczywiście to, co napisałem powyżej to jedynie kropla w morzu. W grze mamy ogrom możliwości i masę elementów, które mają pływ na przebieg każdej batalii, ale to już inna historia, którą najlepiej poznać w trakcie lektury samouczka.

Screen z gry King’s Bount II

Historia cienkimi nićmi szyta

Tutaj nie do końca wiem co myśleć… Z jednej strony jak już wielokrotnie podkreślałem wcześniej – naprawdę świetnie się bawiłem w trakcie swojej przygody z King’s Bounty II. Jednak po dłuższej analizie i wewnętrznej refleksji, dochodzę do wniosku, że ta cała frajda finalnie okazała się pusta – taka trochę bez serca i wyrazu. Żadna z przeżytych historii nie została za mną do dzisiaj, żadna z postaci nie została przeze mnie zapamiętana, a i żadna misja nie wywarła na mnie piorunującego wrażenia.

Istny wewnętrzny dysonans, przez który nie jestem w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy King’s Bounty II w aspekcie fabularnym mi się podobało, czy też nie – w końcu to nie jest też tak, że po każdej przygodzie muszę przeżywać katharsis i czuć się jak młody bóg gotowy na przejście kolejnej gry.

Screen z gry King’s Bount II

2010 nadchodzę?

Nadchodzę, widzę, nie przeszkadza mi, ale wspomnieć muszę. Tak, w King’s Bounty II grafika nie powala, ale ja akurat nie mam z tym aż tak ogromnego problemu. W sensie jakby całość była bardziej realistyczna, to bym się nie obraził, ale w sumie koniem napędowym tej produkcji były starcia z przeciwnikami… wspomniane wyżej pojedynki turowe, których będę bronił jak lew. Dlaczego? Spotkałem się w sieci z różnymi opiniami. Niektórzy zarzucają KBII brak ulepszonego systemu walki. Jednak, co tam ulepszać?! Animacje są naprawdę dobre, jednostki różnorodne, rzut ekranu można dostosować do własnych preferencji. Czego chcieć więcej? Ja nie wiem, w tym przypadku naprawdę nie wiem.

Screen z gry King’s Bount II

Oj już sam nie wiem

Zupełnie szczerze. Ja nie jestem w stanie określić, czy King’s Bounty II to dobra gra. W ferworze walki w trakcie rozgrywki byłem nią zachwycony. Jednak teraz, na chłodno, tydzień po ukończeniu przygody zaczynam się zastanawiać, czy wtedy przypadkiem nie przemawiała przeze mnie miłość do turówek i nostalgia. To też nie jest tak, że ja obecnie źle ją wspominam, bo jak już pisałem ciężką do zliczenia ilość razy wcześniej… JA NAPRAWDĘ BAWIŁEM SIĘ ŚWIETNIE! Już dawno nie miałem tak, że siedziałem z padem w dłoni nawet do 1 w nocy, a to chyba coś znaczy!

Odpowiadając na pytanie z pierwszego akapitu „Jak zakończyła się moja opowieść? Happy endem, czy może pełnym rozczarowania potokiem łez?”. Ani jednym, ani drugim. Ona po prostu się zakończyła i tyle. I to chyba najgorsze co mogłem na temat tej gry napisać…

Jeżeli jesteście fanami turówek z elementami RPG, to śmiało ubierajcie się i lećcie do sklepu. Jeżeli nie to odpuście sobie, bo po prostu w King’s Bounty II nic Was nie zainteresuje. Dziękuję za uwagę i kończę pisać, bo zaraz naprawdę dojdę do wniosku, że ta gra nie jest w ogóle warta uwagi, z czym się nie zgadzam, ponieważ… NAPRAWDĘ BAWIŁEM SIĘ W TRAKCIE ROZGRYWKI WYŚMIENICIE!

Podziel się ze znajomymi:

Udostępniam
Udostępniam
Udostępniam

O NAS:

GraPodPada.pl to miejsce, gdzie przy jednym stole siedzą konsolowcy, pecetowcy, komiksiarze, serialomaniacy i filmomaniacy. Tworzymy społeczność dla wyjadaczy, jak i niedzielnych graczy, czytaczy i oglądaczy. Jesteśmy tutaj po to, aby podzielić się z Tobą naszymi przemyśleniami, ale również, aby pokazać Ci, że każda opinia ma znaczenie, a wszyscy patrzymy na współczesną popkulturę kompletnie inaczej. Zostań z nami i przekonaj się, że grapodpada.pl to miejsce dla każdego gracza.

Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl 

OBSERWUJ NAS

UDOSTĘPNIJ
UDOSTĘPNIJ