MIEJSCE DLA KAŻDEGO GRACZA

Uważaj, czego sobie życzysz – omówienie zwiastuna No Way Home

Mamy to! Pierwsza oficjalna zapowiedź trzeciego Spider-Hollanda trafiła do sieci i to równo pół roku po ostatnim materiale w kwestii tego filmu – klipu ujawniającego tytuł produkcji. Przypadek?! Sądzę, że tak. Bowiem materiał, który możemy zobaczyć, jest nienaturalnej (jak na warunki marketingowe) długości i najprawdopodobniej w takiej formie był przygotowany na trwający właśnie CinemaCon. Impreza miała się odbyć za zamkniętymi drzwiami i tam też powinny zostać pokazane nań materiały. Sony zostało jednak zmuszone do gaszenia wizerunkowego pożaru, który rozpętał się w całym internecie, gdy dzień wcześniej doszło do wycieku materiałów wewnętrznych studia. Gotowa już zajawka, bez nałożonych efektów specjalnych, przetoczyła się przez łącza, osiągając kosmiczne wyniki oglądalności. Klip został oczywiście usunięty, jednak to nie przeszkodziło fanom w upowszechnianiu kolejnych jego kopii, w coraz gorszej jakości (nagrania, na którym widać ekran telefonu, na którym widać nagranie tego nagrania!). Należało więc szybko odwrócić uwagę fanów od tego PRowego koszmaru i skierować ich fanowski głód na dużo pożywniejsze danie. A skoro podano już do stołu, to aż nie wypada narzekać, że tyle przyszło nam czekać z pustym żołądkiem i możemy brać się do degustacji.

Za maską człowiek

Finał Far From Home wywrócił świat Petera do góry nogami. Mysterio ujawnił światu jego sekretną tożsamość, co dla nastolatka pod kostiumem oznacza koniec życia, które wiódł do tej pory. Nie mówiąc już o tym, że był jedynym herosem w MCU działającym incognito. To już niestety nieaktualne, a jako, że maska nie chroni tylko tego, który ją nosi, konsekwencje tego wydarzenia poniosą także wszyscy z najbliższego otoczenia Parkera. Pierwszą minutę zwiastunu Sony poświęciło na przybliżenie nam kontekstu tamtych wydarzeń, a kilka scen sugeruje, że No Way Home zacznie się dokładnie w tym momencie, w którym skończył się poprzedni film. Spider-Man w swoim czarno-czerwonym kostiumie przelatuje przez miasto z MJ u boku, J.J.Jameson wykrzykuje światu rozsadzające głowe rewelacje, telebimy ukazują twarz Petera z dopiskiem „Public Enemy #1”, a dosłownie wszyscy są święcie przekonani, że to on odpowiada za śmierć Mysterio.

W takiej rzeczywistości przyjdzie się odnaleźć naszemu nastoletniemu herosowi, a widok Hollanda w kajdankach na komisariacie nie jest tym, do czego przywykliśmy. Szczególnie, że trafią tam też Ned i ciocia May. Rzeczywistość szkolna także do najłatwiejszych należeć nie będzie, zwłaszacza w czasach świetności social mediów, co też zwiastun nam zapowiada (swoją drogą, czekam niecierpliwie na scenę, gdzie Flash Tompson dowiaduje się, że jego pajęczy idol i nerd, którego dręczył, to ta sama osoba). Cała sytuacja wystawiła na szwank świeżą przecież relację Petera i MJ, ale już pierwsza scena, gdzie leżąca na dachu para nabija się z tabloidowych rewelacji o hipnotycznych pajęczych mocach, pokazuje, że dziewczyna całkiem nieźle znosi nowe stasus quo ich związku. Peterowi jednak wyraźnie ciąży wystawienie najbliższych na celownik publicznej krytyki i decyduje się zwrócić o pomoc do parającego się magią znajomego, z którym niejedną planetę już odwiedzili.

Zaczyna się robić dziwnie

Wizyta w Sanctum Sanctorum będzie kołem zamachowym dla fabuły całego filmu                          i podobnie dzieje się w przypadku tej zapowiedzi. Muszę przyznać, że nie spodziewałem się aż tak mocnego nacisku na team-up z Doktorem. Ma to oczywiście sens marketingowy, wszak Benedict Cumberbatch przyciągnie swoją magiczną personą do kin także te osoby, które tęsknią za crossoverami – domeną MCU. Widać, że narracja jest budowana organicznie, panowie znają się z pola bitwy i nie ma tu miejsca na sztuczną zależność na linii mentor-uczeń, czego, mówiąc szczerze, się obawiałem. Małe cameo zalicza też Wong, niezmienie robiąc za niańkę ekscentrycznego magika. Na szczęście wybiera się w podróż (być może walczyć w turnieju z Abomination?), bo gdyby nie to, Doktorowi nie udałoby się podjąć niebezpiecznej w skutkach magicznej ingerencji w tkaninę rzeczywistości, a my nie mielibyśmy filmu z ciekawą fabułą. Dziekujemy, panie Wong.

 

Strange zgadza się pomóc Peterowi i rzuca zaklęcie, które usunie wspomnienie o tożsamości Spider-Mana. To, czego nie udało się herosom uzgodnić wcześniej, to fakt, że czar zadziała na wszystkich ludzi, z najbliższymi Parkera włącznie. To nie do końca mu się podoba, bo jednak fajnie, że pozbędzie się kłopotów z prawem i mediami, ale z drugiej strony tak zgrabnie udawało mu się dzielić życie prywatne z trykotowym… Sekwencja z udziałem Wielkiej Magii Zmieniającej Rzeczywistość jest esencją tego, czym powinno być MCU. Dzieją się rzeczy ważne i ważkie, ale to relacja postaci jest najważniejsza. Oczywiście, jak to zwykle bywa, nie wszystko idzie zgodnie z planem i rzeczywistość spada z rowerka. Najpierw Wanda, później Loki, teraz Peter… cóż, Doktorowi z pewnością nie zabraknie powodów, by ulec multiwersalnemu szaleństwu.

           

Trailer następnie raczy nas widokówkami, które już dobrze znamy z solowego filmu o Stephenie – budynki się zawijają w tortillę, pociąg się multiplikuje, a sam Peter przenosi się w plan astralny, czego Doktor doświadczył w starciu ze Starożytną (a oprócz niego Banner w Endgame, wybaczcie, musiałem). I o ile sceny rodem z Incepcji wyglądają naprawdę widowiskowo i podbijają atrakcyjność zwiastuna, tak ta ostatnia scena, z duchem opuszczającym kostium, daje do myślenia. Bo jeśli wszyscy zapomną o sekretnej tożsamości Spider-Mana, to czy nie dotyczy to również samego Strange’a? Nie znamy jeszcze szczegółów, ale to dosyć logiczne. To by również oznaczało, że pamięć pozostałych herosów także zostanie zmodyfikowana. Może to nieść daleko idące konsekwencje, bo nie wszyscy muszą koniecznie być zadowoleni z tego, że im się miesza w głowie. Inna rzecz, że jeśli przyjrzymy się otoczeniu, to ta atralna scena nie dzieje się przed Sanctum. A przynajmniej ujęcie tego nie pokazuje. Istnieje także możliwość, że to niekoniecznie jest „nasz” Strange, ponieważ pod sam koniec Sony wreszcie zdecydowało się oficjalnie potwierdzić kilka krążących po sieciach plotek.

Jeden świat to za mało

Otobowiem, cały na zielono, wbija na scenę sam Doctor Octopus o twarzy Alfreda Moliny. Jeden z najlepszych złoczyńców w historii komiksowych adaptacji, a tytułu tego broni już dość długo, bo od 2004, kiedy to do kin trafił Spider-Man 2 z Tobeyem Maguirem. Wita się grzecznie, po czym zwiastun się kończy. I my również moglibyśmy się w tym miejscu pożegnać, gdyby nie fakt, że zapowiedź rzuca nam w twarz tropami, które możemy łatwo połączyć, jeśli wysilimy wyobraźnię. Bowiem Dock Ock to nie jedyny złol, który został nam zasygnalizowany.

Po drodze, między samochodami (możemy śmiało założyć, że to ta sama autostrada, na której się pojawia Octavius) przetacza się bomba, której design jest nam dobrze znany – to broń Green Goblina, którego również spotkał na swojej drodze Tobey, tym razem w swoim pajęczym debiucie z 2002. Gdyby brakowało nam wskazówek, w tle słychać charakterystyczny śmiech Willema Defoe, co może oznaczać, że i ten złoczyńca w jakiś sposób zaznaczy swoją obecność. Jeśli chodzi o konkrety podane na tacy, to by było na tyle. Niemniej, migawki, którymi główna narracja tego zwiastuna jest przepleciona, pozwala sądzić, że Dock Ock i Goblin nie zamykają wcale stawki, jeśli chodzi o wyzwania, którym czoło będzie musiał stawić Peter.

W dwóch scenach pojawia się nienaturalna burza piaskowa przeplatana wyładowaniami elektrycznymi o złotej barwie. Może to tylko myślenie życzeniowe, ale znam dwójkę złoczyńców ze spider-galerii, których moce mogłyby wywować podobny skutek. Mowa tu oczywiście o Electro i Sandmanie. Przyjąłem, że wraz z oficjalnym startem kampanii reklamowej odcinam się od wszystkich doniesień z planu, wycieków i innych źródeł powszechnie dostępnych, jak chociażby rewelacji podsuwanych przez internetowych scooperów, dlatego też w tym tekście (i kolejnych, jeśli będzie okazja, bądź powód je spisać) nie będę powoływać się na nic ponad to, co Sony zechce nam ujawnić. Niemniej, udział Jamiego Foxxa, który w Amazing Spider-Man 2 (2014) grał właśnie Electro był pierwszym newsem castingowym odnośnie No Way Home, dlatego też warto o tym wspomnieć w kontekście smaczków ukrytych w omawianym materiale.

Mamy więc Dock Ocka, Green Goblina i domniemanego Sandmana (cała trójka z filmów ze Spider-Tobeyem), a zaraz obok Electro (seria Amazing z Andrew Garfieldem). Jest jeszcze jedna krótka scenka, gdzie na Petera rzuca się ukryta w cieniu człekokształtna postać. To może być dosłownie każdy (nawet poirytowana całym medialnym szaleństwem MJ), ale do podjętego powyżej klucza zjednoczenia wszystkich złoli z dotychczasowych spider-filmów brakuje tylko jednego – Lizarda. Wiem, że to już teoria szyta (bardzo) grubymi nićmi, ale czym byłoby omówienie marvelowego zwiastuna bez dawki fanowskiego szaleństwa i badania pod lupą każdego piksela?

 

Jako, że punktem wyjścia dla całego zamieszania jest pośmiertny trik Mysterio, jedynym złolem, którego Spider-Holland spotkał na swej drodze jest Vulture Michaela Keatona. Sony trzyma go w pogotowiu na przyszłoroczną premierę Morbiusa, ale czy naprawdę, przy całym szaleństwie, które widzieliśmy na zwiastunie, doprawionym moim spekulacyjnym gdybaniem, tak trudno uwierzyć, że nie jest to scenariusz łatwy do zrealizowania? A być może nawet najłatwiejszy z tych wszystkich omówionych dotychczas? Powiedzcie szczerze – czy zaraz po premierze Far From Home łatwiej byłoby Wam uwierzyć w powrót Vulture’a, który został już ustanowiony w MCU, czy może w powstanie z martwych Dock Ocka, który pochodzi z zupełnie innej serii filmowej i walczył z całkiem innym Spider-Manem, hm? No, właśnie.

 

Sony miało ambicje zrealizować projekt o Sinister Six w czasie, gdy rozwijali pajęczą serię z Andrew Garfieldem, jednak finansowa klapa drugiej części cyklu skutecznie pokrzyżowała te plany, doprowadzając ostatecznie do kolejnego rebootu z Tomem Hollandem, już wewnątrz MCU. Jeśli więc bawimy się z konceptem multiwersum i alternatywnymi wersjami znanych nam postaci (Loki, What If), dlaczego by nie zebrać bandy sześciu złoczyńców z różnych krańców wieloświata i zrzucić to na głowę herosa, który dla własnej korzyści chciał skorygować rzeczywistość? A może zarówno Octopus, goblinowa bomba i burza piaskowa z piorunami to tylko jakaś forma iluzji? To zweryfikuje już seans kinowy, a nam póki co zostaje wróżenie z pikseli.

Gdzieś to już widziałem...

Wspominałem wcześniej, że byłem zaskoczony faktem, jak dużą rolę w tym zwiastunie odegrał Doktor Strange. Jednak jeszcze większym szokiem było dla mnie to, że magik dobrowolnie pomaga Peterowi, a całe zamieszanie z multiwersum to efekt jego zaklęcia, a nie dzieło przypadku, czy uruchomienie jakiegoś artefaktu wskutek słynnej parkerowej niezdarności. Wygląda na to, że ścieżki Doktora i Spider-Mana przecinają się w No Way Home mocniej, niż byłem w stanie sobie wyobrazić, a scena rzucania zaklęcia przywołuje skojarzenia z dwoma scenariuszami komiksowymi, gdzie Strange naginał prawa wieloświata, by wspomóc Parkera w potrzebie.

Pierwszy storyarc warty uwagi to pochodząca z 2003 roku historia pt. Happy Birthday (J. Straczynski, J. Romita), wydana z okazji jubileuszowego 500 numeru serii Amazing Spider-Man. Rozpisana na trzy zeszyty opowieść pozwoliła Peterowi rzucić okiem w przeszłość i spojrzeć z dystansu na swoje największe starcia z naprawdę imponującą galerią łotrów. Niemałą rolę w całym zamieszaniu odegrał nie kto inny, a właśnie Doktor Strange, a prezent, który Pająk otrzymuje od niego na swoje urodziny otwiera drogę do jednej z najlepszych scen w komiksowym życiorysie tej postaci. Warto sprawdzić, chociażby dla tych kilku pękających od emocji stron.

Drugi scenariusz komiks, o którym wypada wspomnieć w kontekście tego zwiastuna to niesławne One More Day (2007, J. Straczynski, J. Quesada) – scenariusz, który zapisał się czarnymi zgłoskami na pajęczych kartach Marvela, a to przez ten drobny fakt, że nasz heros o dobrym sercu został przez scenarzystów zmuszony do… podpisania paktu z szatanem. Z Mephisto, będąc dokładnym. A wszystko przez to, że Strange nie był w stanie odnaleźć lekarstwa dla umierającej cioci May, która została postrzelona wskutek… ujawnienia przez Petera swojej sekretnej tożsamości w czasie Civil War. Ponownie Sanctum Sanctorum zadrżało od zabaw z linią czasu, niestety bezkutecznie, przez co potrzebny był (czy aby na pewno?) cyrograf, na mocy którego wieloletnie małżeństwo Petera z MJ zostało wymazane z rzeczywistości.

Oczywiście, nie oznacza to, że którykolwiek z powyższych pomysłów zostanie w jakikolwiek sposób zaadaptowany na potrzeby No Way Home, jednak ludzie z Marvel Studios słyną z dość luźnego traktowania komiksowego materiału źródłowego, przerabiając go tak, by pasował do większej narracji MCU. Kto wie, czy zbieżność fabularna omawianych powyżej historii   z wizją przedstawioną w opublikowanym zwiastunie nie jest dla nas sugestią, w którą stronę może podążyć fabuła filmu? Za wyjątkiem paktu z Mephisto. O tym możecie zapomnieć.

O NAS:

GraPodPada.pl to miejsce, gdzie przy jednym stole siedzą konsolowcy, pecetowcy, komiksiarze, serialomaniacy i filmomaniacy. Tworzymy społeczność dla wyjadaczy, jak i niedzielnych graczy, czytaczy i oglądaczy. Jesteśmy tutaj po to, aby podzielić się z Tobą naszymi przemyśleniami, ale również, aby pokazać Ci, że każda opinia ma znaczenie, a wszyscy patrzymy na współczesną popkulturę kompletnie inaczej. Zostań z nami i przekonaj się, że grapodpada.pl to miejsce dla każdego gracza.

Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl 

OBSERWUJ NAS

UDOSTĘPNIJ
UDOSTĘPNIJ