MIEJSCE DLA KAŻDEGO GRACZA

Previous slide
Next slide

Turystyka powypadkowa. "Beckett" – recenzja filmu

Wakacyjny sezon urlopowy to czas stworzony do oglądania lekkich i niezobowiązujących filmów, często niedoskonałych, ale odprężających i satysfakcjonujących. Urokliwe komedie czy wysokobudżetowe kino akcji – wyborów jest bez liku. Ważne, żeby przy selekcji nie trafić na odsądzone od czci i wiary seans wzbudzające ten okropny dyskomfort, burzący dobry nastrój. Beckett to jednak dzieło stające w kontrze do takich oczekiwań, bohaterem jest bowiem zwykły turysta, którego wakacje w przeciągu kilku chwil zmieniają się w ucieczkę przed śmiercią w całkowicie obcym kraju. Ten autotematyzm dotyka raczej płytko, zwłaszcza gdy można się zorientować, że poza pomysłem dzieje się niewiele godnego wyprawy po pilota.

Fotos z filmu Beckett

Rasowy film ucieczki

Grecka podróż tytułowego Becketta i jego dziewczyny April przebiega właściwie idyllicznie. Oboje nie widzą poza sobą świata. Para rozpoczyna poranek od przeproszenia siebie nawzajem za drobne nieporozumienie z poprzedniego dnia, co kończy się natychmiastowym pojednaniem. Przy śniadaniu, niby w żartach zaczynają rozmawiać o wspólnej przyszłości. Chociaż to raczej początek relacji, ich dotychczasowe doświadczenia dają nadzieję na długotrwały związek. Kolejnym przystankiem na ich drodze mają być Ateny, przygotowujące się na nadchodzące w najbliższych dniach polityczne protesty. Beckett zastanawia się, czy nie przeszkodzą one w spokojnym zwiedzaniu stolicy. Parze nigdy nie udaje się dotrzeć na miejsce. Podróżując późnym wieczorem ich samochód wypada z drogi. Poobijany Beckett próbuje samemu odtworzyć przebieg zdarzenia, po pobycie w szpitalu chce odwiedzić miejsce, w którym rozbił się pojazd. Ta decyzja rozpętuje lawinę wydarzeń dziejących się bez udziału mężczyzny. Nagle zmuszony jest on do ucieczki, samotnie i w kraju znanym dotychczas co najwyżej z pocztówek. Mimo że na swojej drodze spotyka wiele bezinteresownie pomagających mu osób, szybko uczy się, że nie wolno ufać nikomu obcemu.

Beckett to więc rasowy film ucieczki, z bohaterem działającym zgodnie ze swoim instynktem przetrwania i czasem wbrew logice. Ten czynnik najbardziej uczłowiecza Becketta, postać samą w sobie nie wyrazistą, przypominającą protagonistę z Tenet Christophera Nolana. John David Washington, odtwórca obu ról wydaje się grać osobnika bez charakteru, acz wiarygodnie zmęczonego i przestraszonego. W sekwencjach akcji, oczywiście skromniejszych niż w wyżymającym poznawczo nolanowskim doświadczeniu, brakuje nie tylko wstecznie eksplodujących samochodów, ale także jakiejkolwiek próby stworzenia z nich spektaklu. Cokolwiek nie działoby się w sferze właściwie pretekstowej fabuły, sam styl wizualny wydaje się wyjątkowo przyziemny.

Fotos z filmu Beckett

Polityka na letnio

Najciekawsze wydaje się być umiejscowienie akcji, w kraju znanym z turystyki, ale z dala od pięknych plaż i kurortów. Wzgórza i doliny jak najbardziej wyglądają niczym Półwysep Bałkański, lecz rozpoznawany z filmów o tamtejszych konfliktach w połowie lat 90. Sam portret Grecji, wypełnionej niebezpiecznymi osobnikami i rozdartej przez polityczne manifestacje ma powab z tamtego okresu, trudnego dla całego regionu. W tym również wyraża się to, co przeszkadza w Becketcie najbardziej – anachroniczność. Bez zdradzania zawiłości fabuły, reprezentowanie poszczególnych grup politycznych i ich oddziaływania na politykę całego państwa jest, co najmniej, uproszczone niczym rodem z odsłon serii o Jamesie Bondzie epoki Seana Connery’ego. Gubi się w tym opowieść o dramacie człowieka przypadkiem wplątanego w zbieg niefortunnych zdarzeń. Motyw wprost wyjęty z filmów Hitchcocka ograny został przez niego samego na rozmaite sposoby. W ucieczce Becketta różnica polega jedynie na tarzaniu się po przydrożnych krzakach, a nie po szczycie góry Rushmore.

Fotos z filmu Beckett

Amerykanin za granicą

Czarno na białym odkształcają się także tajne i wątpliwe moralnie działania amerykańskich służb na obcej ziemi. Krytyka rozumie się sama przez się, do tego stopnia jest rekurencyjna i ogółem uwsteczniająca. W jednej ze scen Beckett, w spokoju oczekujący w poczekalni na kozetce wymienia spojrzenia z wiszącym na ścianie zdjęciem prezydenta Obamy. Jak trwoga to do opoki narodu, ale czy zapewnia ona jeszcze wystarczającą ochronę? Reżyser, protegowany Luci Guadagnino uwiarygadnia krajobraz pełnowymiarowego zaszczucia jednostki – momentu, kiedy osoba staje się niemal zwierzęcym stworem próbującym przetrwać wyłącznie za pomocą własnych instynktów. Daleka to droga od palemek i drineczków na kamienistej plaży.

Beckett, jakkolwiek pełen niedociągnięć i uchybień, nie może trafić do szufladki z nazwą „kompletna porażka”. Obrane ramy gatunku muszą gwarantować chociaż odrobinę napięcia, tu akurat najbardziej uwiera powolny rozwój i przebieg intrygi, niczym z filmów co najmniej czterdziestoletnich. Ale sama archaiczność czasami bywa zajmująca, a różne uchybienia da się wybaczyć. W końcu mamy wakacje, czas, w którym należy odpocząć od szarości rzeczywistości i nigdzie się nie spieszyć.

O NAS:

GraPodPada.pl to miejsce, gdzie przy jednym stole siedzą konsolowcy, pecetowcy, komiksiarze, serialomaniacy i filmomaniacy. Tworzymy społeczność dla wyjadaczy, jak i niedzielnych graczy, czytaczy i oglądaczy. Jesteśmy tutaj po to, aby podzielić się z Tobą naszymi przemyśleniami, ale również, aby pokazać Ci, że każda opinia ma znaczenie, a wszyscy patrzymy na współczesną popkulturę kompletnie inaczej. Zostań z nami i przekonaj się, że grapodpada.pl to miejsce dla każdego gracza.

Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl 

OBSERWUJ NAS

UDOSTĘPNIJ
UDOSTĘPNIJ