MIEJSCE DLA KAŻDEGO GRACZA

Previous slide
Next slide

TEKKEN na gigancie. „Godzilla kontra Kong” – recenzja filmu

Przyznam się wam bez bicia, że nie jestem szczególnym fanem jednego ani drugiego potwora. Ostatnie spotkanie z przerośniętym jaszczurem miałem kilka lat temu, gdy obejrzałem ponownie Godzillę z 1998 roku (tak, wiem! To nawet nie to uniwersum!). Zastanawiam się, czy przyznawać się wam jeszcze co do King Konga… nie, odpuszczę sobie.

Mimo powyższych grzechów zasiadłem przed ekranem i rozpocząłem seans z nadzieją, że film zainteresuje mnie na tyle, by zobaczyć początki tej sagi i zgłębić ją w całości.

Jak wypadła ta superprodukcja?

Fotos z filmu Godzilla kontra Kong

Złota kura w maseczce

Pandemia wymusiła na ludziach na całym świecie zamknięcie się w domach. Kina były nieczynne, a studia filmowe starały się przełożyć swoje premiery możliwie jak najpóźniej. Tylko odważni postanowili przenieść je do serwisów VOD. Taka sytuacja miała spotkać również ten tytuł, ale najpierw wróćmy jeszcze do pierwszych etapów jego tworzenia.

Eric Pearson i Max Borenstein zaczęli pisać scenariusz już w 2017 roku, wtedy też wybrano na reżysera Adama Wingarda (twórcę remake’u Blair Witch), w zasadzie niemającego w swoim dorobku żadnego większego tytułu. Zdjęcia robiono na przełomie 2018/2019. Nic nie stało na przeszkodzie, by film zadebiutował w kinach w 2020 roku. Spierano się tylko co do dnia. Najpierw był to 29 maja, ale kolidowało to z Memorial Day w Stanach Zjednoczonych, więc przeniesiono premierę na 22 maja. A może by tak wcześniej? Pewnie! Przesunięto więc datę na 13 marca, ale później została wyznaczona aż na 20 listopada. Warner Bros. tłumaczyło się w ten sposób, że chcieli by ekipa mogła doszlifować produkcję tak, by jak najlepiej usatysfakcjonować odbiorców. Co prawda, pierwsza zmiana daty majowej nastąpiła jeszcze w 2017 roku, ale pozostałe zostały ogłoszone już w 2019 roku, czyli jeszcze przed wybuchem pandemii Covid-19.

Fotos z filmu Godzilla kontra Kong

Pojedynek tytanów nie trafił do kin nawet wtedy. Premierę odwleczono na 21 maja 2021 roku. Ale to też nie była ostateczna decyzja, bo wówczas WarnerMedia miało spór z Legendary Entertainment w sprawie dystrybucji Godzilli kontra Konga.

Spekulowano też, czy nie wypuścić go streamingowo. Pierwszy zgłosił się Netflix, który zaproponował za licencję ponad 200 milionów dolarów, a jak na czasy pandemii, była to spora sumka. Dlaczego jednak pozwolić komuś obcemu na zyski, skoro film można wydać we własnej sieci telewizyjnej, czyli na HBO Max (nie, drodzy rodacy, to nie jest HBO GO)? Decyzja została podjęta i superprodukcja miała się ukazać równocześnie w kinach i na platformie VOD, ale… 26 marca 2021 roku. Trochę to pomieszane, prawda? To lecimy dalej! Światowa premiera odbyła się w końcu 24 marca 2021 roku, ale tylko w Azji (w końcu oryginał powstał w Japonii). W Stanach Zjednoczonych została zaplanowana na 31 marca jednocześnie w kinach i w HBO Max. W Polsce film był wyłącznie dostępny na wielkim ekranie od 4 czerwca 2021 roku.

Data premiery okazała się szczęśliwa. To czas, kiedy spora część populacji została zaszczepiona, lockdowny zostały zniesione, a tym samym kina otwarte. Ludzie spragnieni wrażeń, dużego ekranu i ogólnie rzecz biorąc rozrywki tłumnie (na ile pozwalały na to obostrzenia) wybrali się na seans. Jak się okazało Godzilla kontra Kong przyniósł zaskakujące zyski – większe niż na początku zakładano. W dwa tygodnie po premierze zarobił już ponad 285 milionów dolarów na całym świecie, tym samym czyniąc go najlepiej sprzedającym się filmem od początku pandemii koronawirusa.

Fotos z filmu Godzilla kontra Kong

Team Godzilla czy Team Kong? Choose your character!

Dobra, już was nie zanudzam liczbami i datami, które i tak zaraz wszyscy zapomnimy. Przejdźmy do opisu fabuły… no, powiedzmy, że tak ją nazwiemy.

Mija pięć lat odkąd Godzilla pokonała króla Ghidorę. O wielkim jaszczurze ani widu ani słychu, aż do momentu, gdy z niewyjaśnionych przyczyn atakuje obiekt należący do korporacji Apex Cybernetics. W ten sposób potwór do niedawna uznawany za obrońcę ludzkości staje się wrogiem publicznym numer jeden.

Jak pokonać ogromnego tytana? A no właśnie innym ogromnym tytanem. Akurat ludzkość ma pod ręką Konga, który przebywa na Wyspie Czaszki pod obserwacją organizacji Monarch. Czas rozpocząć starcie, które w historii kinematografii miało miejsce po raz ostatni w 1962 roku!

W filmie mamy podział bohaterów na dwie drużyny, które w zasadzie łączy tylko obserwowanie walk przerośniętych bestii. Nie spotykają się, a ich losy śledzimy dwutorowo.

Pierwszą będę nazywać Team Kong. Reprezentuje ją Nathan Lind (Alexander Starsgard), który po namowie Waltera Simmonsa (Demian Bichir), właściciela korporacji Apex, wyrusza na Wyspę Czaszki, by przekonać Ilenę Andrews (Rebecca Hall) do współpracy przy wykorzystaniu wielkiej małpy do obrony przed Godzillą. Defensywa jednak nie ma polegać na zwykłej fizycznej jatce. Kong ma za zadanie doprowadzić grupę naukowców do wnętrza Ziemi, gdzie mieści się potężne źródło energii mogące unicestwić każdego tytana. Nie wspomniałem o jeszcze jednej i niezwykle ważnej członkini tejże grupy. Kilkuletnia dziewczynka imieniem Jia, która nie słyszy (Kaylee Hottle, w rzeczywistości również niesłysząca) – porozumiewa się z Kongiem za pomocą języka migowego. Tak, migowego, bo Kong… to taki włochaty człowiek.

Fotos z filmu Godzilla kontra Kong

Drugi zespół, czyli Team Godzilla jest złożony ze zbuntowanej nastolatki Madison Russell (Millie Bobby Brown), jej kolegi Josha (Julian Dennison) i mającego poczucie misji Berniego Hayesa (Brian Tyree Henry), prowadzącego podcasty dotyczące teorii spiskowych odnośnie tytanów. Wierząc, że Jaszczur nie jest wrogiem i atak na Apex nie był przypadkowy, wkradają się do zniszczonego obiektu tejże korporacji, by odkryć powód napaści.

Przedstawienie tych dwóch drużyn jest w filmie nierówne. Grupa z Madison pełni raczej rolę nawet nie drugo- lecz trzeciorzędną. Coś tam sypną o jakiejś teorii spiskowej, coś wspomną o Godzilli, a cała ich przygoda ma tylko stworzyć podwaliny do wejścia na scenę trzeciego wroga. Uczucia Madison względem Jaszczura nie przemawiały do mnie, choć nie jest to wina samej aktorki, lecz poświęconego jej czasu. Nieco inaczej wyglądała sprawa z Teamem Konga – w tym wypadku postaci miały większe pole do popisu, choć ich potencjał również został zmarnowany. Najlepiej przedstawiała się relacja małej dziewczynki z małpą, choć po jakimś czasie ich bliskość schodzi na dalszy plan.

Próżno szukać tutaj też ciekawych antagonistów. Każdy człowiek, który choć trochę przejawia złe intencje ginie szybciej niż zdąży powiedzieć: I’m the Bad Guy! Co skutkuje tym, że nie mamy żadnego głównego wroga z gatunku homo sapiens. Córka szefa Apex? Proszę was! Ona po prostu miała wyglądać. Sam dyrektor „złej” korporacji? Tylko czekałem, aż coś go zmiecie.

Miałem wrażenie, że „ludzkie” wątki teoretycznie budujące fabułę były potraktowane po macoszemu. Jak w grach MMORPG, gdzie fabuła jest jedynie tłem, bo najważniejsze jest pvp. Z drugiej strony, mamy do czynienia z filmem typu monster movie, gdzie publiczność nie zasiada do seansu, by dywagować o losach bohaterów, lecz obejrzeć widowiskową naparzankę dwóch ogromnych potworów. Nie powinienem nawet myśleć o fabule! A ja na próżno szukałem jej przez pierwszą godzinę. Tak, teraz możecie potraktować mnie laserem i zamienić w popiół.

Albo nie, czekajcie. Jeszcze coś mam do powiedzenia!

Fotos z filmu Godzilla kontra Kong

I hop! Na letniskowiec czyli Round 1

Zajmijmy się PRAWDZIWYMI głównymi bohaterami.

Kong gra pierwsze skrzypce – to jemu poświęcono najwięcej czasu i twórcy starali się go – uwaga tu trudne słowo – zantropomorfizować, czyli uczłowieczyć. Okazuje się, że wielka małpa jest nadzwyczaj inteligentna. Ba! Jak wcześniej już wspomniałem, porozumiewa się w języku migowym! Potrafi też nastawić sobie bark i nieźle wojuje bronią białą. Pomimo tych trochę kontrowersyjnych zabiegów zaskarbiła sobie moją sympatię. Z zainteresowaniem śledziłem losy Konga, gdy ten schodził do wnętrza ziemi i nie przeszkadzało mi nawet nielogiczne, a wręcz absurdalne pokazanie jądra naszej planety.

Godzilla wydawała się nieco bardziej prymitywna i rzucało się w oczy, że jej postać schodzi trochę na dalszy plan. Ale gdy już widzimy sceny z jej udziałem możemy rozkoszować się profesjonalnym widowiskiem wszechobecnej rozpierduchy z flagowym niebieskim promieniem świetlnym.

Ich pierwsze starcie otrzymujemy dość szybko i jest w pełni satysfakcjonujące. Widzowie spragnieni mocnych wrażeń nie będą zawiedzeni. Wciągająca walka odbywa się na otwartym morzu na tle zachodzącego słońca. Można było prosić o lepszy klimat? Nic tylko podziwiać i starać się nie przeliczać w głowie ciężaru naszego kolegi Konga, który skacze po statkach jakby ważył co najwyżej tonę.

Fotos z filmu Godzilla kontra Kong

Final Round. Fight!

Filmowe adaptacje gier wideo stanowią olbrzymie zadanie dla filmowców, wiele genialnych tytułów, przeniesionych na wielki ekran wypadło kiczowato bądź odpadło już na samym wejściu do box office. Mortal Kombat nie miał łatwo, wszedł do kin w trakcie pandemii, w momencie gdy wiele kin było zamkniętych i gdzie widzowie przerzucili się głównie na streaming. Budżet filmu wyniósł 55 mln dolarów, film zadebiutował na szczycie zestawienia z 23.3 mln dolarów, finalnie zarabiając 83.6 mln dolarów.

Opinie w sieci są podzielone, część fanów liczy na powstanie nowego uniwersum na miarę Marvela, część czuje niedosyt.

Osobiście film oceniam na plus. Wiadomo, nie jest to oscarowa fabuła tylko kawałek krwawego kina akcji, czasami miałam wrażenie, że scenarzyści sami nie wiedzieli co chcieli zrobić, a czas się im kurczy więc trochę galopują. Bardzo podobała mi się dynamika scen walki. Cały czas coś się działo, każda walka była inna od poprzedniej. Moim faworytem była komiczna i zahaczająca o kicz walka z Reptilem. Na planie nie szczędzono środków na efekty specjalne przez co może ta odsłona zestarzeje się lepiej niż poprzedniczka z lat 90.

Fotos z filmu Godzilla kontra Kong

K.O.

Dobra, rozumiem. W tym filmie nie należy przyglądać się fabule. Włączamy go z nastawieniem, jakbyśmy chcieli obejrzeć jakiś sparing na ringu. Rolą potworów jest walka i wzajemne poobijanie się. A ludzie? Mają im po prostu nie przeszkadzać. I to wszystko tutaj jest na swoim miejscu. Wingard doskonale wie, co robi. Świetnie zrealizował pojedynek wprost stworzony dla wielkiego ekranu. Ponadto wspaniale bawi się kolorami, przez co całość wygląda obłędnie Jest moc! To nie jest dokument, więc cała pokazana technologia jest tylko dodatkiem. That’s all.

Drodzy czytelnicy, jeśli po długim siedzeniu w domu i oglądaniu seriali jesteście spragnieni widowiskowej rozrywki, jeżeli chcecie by efekty specjalnie spowodowały, że opadnie wam szczęka, to ten film jest jak najbardziej dla was. A jeśli nie zdążyliście do kina, to już od 1 września 2021 roku Godzilla konta Kong będzie dostępny na DVD i Bluray. Zróbcie popcorn i zrelaksujcie się przy epickim starciu dwóch ikon japońskiej popkultury. Ja, z kolei, muszę zabrać się za nadrobienie poprzednich części.

Podziel się ze znajomymi:

Udostępniam
Udostępniam
Udostępniam

O NAS:

GraPodPada.pl to miejsce, gdzie przy jednym stole siedzą konsolowcy, pecetowcy, komiksiarze, serialomaniacy i filmomaniacy. Tworzymy społeczność dla wyjadaczy, jak i niedzielnych graczy, czytaczy i oglądaczy. Jesteśmy tutaj po to, aby podzielić się z Tobą naszymi przemyśleniami, ale również, aby pokazać Ci, że każda opinia ma znaczenie, a wszyscy patrzymy na współczesną popkulturę kompletnie inaczej. Zostań z nami i przekonaj się, że grapodpada.pl to miejsce dla każdego gracza.

Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl 

OBSERWUJ NAS

UDOSTĘPNIJ
UDOSTĘPNIJ