MIEJSCE DLA KAŻDEGO GRACZA

Previous slide
Next slide

Symbole niepasowane. Zielony rycerz. Green Knight – recenzja filmu.

Istnienie legendy jest uzależnione od ilości repetycji w sferze, w której zapamiętać mogą ją inni. Powtarzana przez kolejne pokolenia zyskuje status powszechny. Takim sposobem najdawniejsze teksty przetrwały do czasów, w których ktoś postanowił je spisać, a odrobina szczęścia uchowała papier przed działaniem czasu i natury. Każda taka opowieść ulega zmianom, wraz ze swoim istnieniem doczekuje się reinterpretacji, adaptacji na nowych warunkach, czy nawet przypadkowych przeinaczeń. Dla naszej rzeczywistości tekst pradawny stał się kamieniem węgielnym cywilizacji na całej rozciągłości globu. Nie dziwne więc, że rzesze świeżych twórców mierzą się z klasyką, wyciągając z niej analogie do współczesności i przetwarzają je przez swoje, często z góry skazane na porażkę pomysły. Zielony rycerz to produkt końcowy takiej fascynacji. Amerykański reżyser kina niezależnego postanawia zmierzyć się z arturiańską legendą, wypełniając ekran międzynarodową obsadą. Co perspektywa zza oceanu wnieść może do XIV-wiecznego eposu pełnego ówczesnych zwyczajów i konwenansów?

Tytułowa postać to tajemniczy wojownik, który w Boże Narodzenie bliżej nieokreślonego roku pańskiego zjawia się na dworze królewskim, wyzywając na pojedynek jednego śmiałka. Jeśli ostrze ochotnika dosięgnie go, równo rok od tego momentu pogromca musi stawić się przed Zielonym Rycerzem, który odwdzięczy się identycznym ciosem. Naprzeciw wyzwaniu staje Gawain, siostrzeniec króla, który niczym każdy wielki rycerz chce uczynić z własnego imienia żywą legendę. Rozmowa z władcą przy wigilijnym stole wyłącznie utwierdza go w przekonaniu, że pieśni śpiewane są tylko o mężach walecznych i prawych, którzy w potrzebie stanęli u boku swojego pana. Podniesienie rękawicy w porywie emocji to gest wstąpienia na drogę bez odwrotu. Okrycie się hańbą to wyrok gorszy od bolesnej śmierci. Mimo że król przypomina: „To tylko gra”, zobowiązanie pozostaje zobowiązaniem, a wyzwanie musi zostać dopełnione.

Fotos z filmu Zielony Rycerz

Nowe szaty rycerza

W warunkach tak kameralnego problemu jednostki rozpościera się średniowieczne kino przygody nasycone tajemniczym światem poza murami zamku, gdzie zło przybiera najrozmaitsze formy. W nim legendy stają się rzeczywistością, to, co opowiadane ku przestrodze dzieciom przeobraża się w nadnaturalny twór mieszczący się poza wyobraźnią mówcy. Zielony rycerz to film wykraczający poza ramy klasycznego fantasy, bo egzystencja stworów wymyślonych jest równie prawdopodobna, co ich istnienie w świecie poza ekranem. Aura tajemniczości wprost z mitów i podań ludowych unosi się nad narracją legendy. Podobnie jak w słowie pisanym, za rzucenie uroku odpowiada sam język, w tym przypadku język filmu. Mieszają się tu symbole i znaki, nadane na przestrzeni wieków i używane w poszczególnych religiach, czy takie ukonstytuowane już we współczesności. Każdy kolor, gest, ruch, refleks świetlny czy odbicie w tafli wody wydaje się nieść dodatkowe znaczenie, otwierając pola do interpretacji dla literaturoznawców na całe lata. Scenografia i kostiumy (te wykonane przez Małgosię Turzańską) zaskakują przepychem, baśniowością dopasowaną do rzekomo barbarzyńskich czasów. Suknie, tuniki, wszelkiego rodzaju rekwizyty nie są jedynie elementem ubarwiającym szarość zamkowego kamienia. Odpowiadają one na zapotrzebowanie legendy do ujmowania swoją niedostępnością, kuszenia tym, czego nie jest w stanie dookreślić słowo mówione – wyręczają wyobraźnię odbiorcy, ale i stymulują ją. Podobnie funkcjonuje dźwięk, który zwłaszcza w prawie niemym prologu funkcjonuje niczym narrator, dopowiadając to, co nieuchwytne w obrazie. Intensywność bodźców audiowizualnych na początku filmu to dopiero zapowiedź nieuchronnie nadchodzących wydarzeń.

REKLAMA

Fotos z filmu Zielony Rycerz

Wyprawa nie z tej ziemi

Podróż, której podejmuje się Gawain, oddziałuje tak silnie, bo w pewien sposób widz wyrusza w nią razem z bohaterem. Wykracza to poza empatyczną reakcję na poczynania postaci odgrywanej przez Deva Patela. Aktor łączy w swoim występie niewinność młokosa przypadkiem porwanego przez wir wydarzeń z pozą rycerza wyszywanego na arrasach i sławionego w pieśniach. Jego wychowanie, choć zamkowe, a więc w teorii przygotowujące do egzystencji w predystynowanej klasie społecznej, poza murami zdaje się na nic. Podobnie do swoich wyuczonych prawd odwoływał się tytułowy bohater Andrieja Rublowa Andrieja Tarkowskiego i z podobnym skutkiem weryfikowały się one w trakcie podróży. Czas akcji tylko podkreśla odgórne skazanie na swój los. Ze swoim przeznaczeniem wojował choćby rycerz w Siódmej pieczęci Ingmara Bergmana, starając się przedłużyć moment oczekiwania na nieuchronne. Każdy z tych przypadków udowadniał tylko, jak w obliczu śmierci nie stają ważkie idee czy dworskie konwenanse, ale sami ludzie i ich czyny. Dla Gawaina moment weryfikacji majaczy się dopiero na horyzoncie, lecz rola Patela uwydatnia tę dychotomię zawartą w postaci jeszcze chłopaka, zaraz rycerza. Ekran pełen jest od aktorów równie charakterystycznych co przytłaczających (laureatka Oscara Alicia Vikander, Joel Egerton), którzy pomimo tak samo udanych kreacji nie zawłaszczają dla siebie momentów przeznaczonych dla głównego bohatera.

Fotos z filmu Zielony Rycerz

Rozliczenie z legendą

Cały film Davida Lowery’ego stanowi jakby pomost między przeszłością a teraźniejszością. Same zainteresowania reżysera skupiają się wokół podobnych tematów – Ghost story opowiada o zawieszeniu między światem żywych i martwych, a Dżentelmen z rewolwerem o trudach pozostawienia dotychczasowego awanturniczego trybu życia. Zielony rycerz tak samo opowiada o (spreparowanej) przeszłości z aktualnego punktu widzenia – mimo oczywistej stylizacji wydaje się bardzo aktualny. W regule rozprawiania się z legendą bywa na skraju obrazoburczości, wyciągając widza ze świata przedstawionego i zamiast w historii stawiając go gdzieś obok. Narracja rozbijana jest co i raz, za pomocą poetyki snu doprowadzającej do zawieszania w niewierze każdego kroku bohatera, czy w niezwykle bezpośrednich zwrotach rozbijających bańkę średniowiecznego eposu. Dzięki takiej bezczelności z brytyjskim gatunkiem heretige films bawił się także urodzony w Kansas Robert Altman w filmie Gosford Park. Tak samo Lowery ma sobie za nic status tradycji, czerpiąc ze współdzielonej wiedzy cywilizacyjnej, wyzbywa się pierwotnego znaczenia symbolu. Używa go wyłącznie jako plastyczne dopełnienie stylizacji.

Dla purysty Zielony rycerz mieć będzie status apokryfu, dla kogokolwiek innego istnieje niczym sama legenda ­– wykrzywiona w procesie translacji, bez ostatecznej formy wypełniającej luki. Lowery poczuł, że w arturiańskim tekście znajduje się miejsce na ingerencje, więc podjął ryzyko i zreinterpretował omszały kanon. Nie można odmówić mu przy tym naturalnej dla artysty chęci eksplorowania granicy formalnego manieryzmu, choćby w powolnych ujęciach kropel krwistoczerwonego wina spływających po kamieniu. Rozprawa na temat sensu rycerskości to jednak o krok za daleko, a ten niestety został już postawiony. Zielony rycerz to dalej wspaniałe kino, choć biedniejsze niż wskazywałyby na to początkowe zachwyty przy doświadczaniu filmu. Ramy historii łączące wiek XIV z XXI nie ograniczają tylko do współczesnego komentarza na temat minionych czasów, więc i takie rękawice zapewne zostaną niedługo podniesione. Tymczasem Zielony rycerz kontynuuje tradycję wytyczaną już przez innych, ale z rozmachem jeszcze dotąd niespotykanym. Firma A24, cieszący się dużą popularnością dystrybutor i producent filmu, dostarczyła ponownie współczesne dzieło stające się obiektem kultu, tym razem już w przedbiegach popadające w płytkość reimaginacji arturiańskiej baśni.

O NAS:

GraPodPada.pl to miejsce, gdzie przy jednym stole siedzą konsolowcy, pecetowcy, komiksiarze, serialomaniacy i filmomaniacy. Tworzymy społeczność dla wyjadaczy, jak i niedzielnych graczy, czytaczy i oglądaczy. Jesteśmy tutaj po to, aby podzielić się z Tobą naszymi przemyśleniami, ale również, aby pokazać Ci, że każda opinia ma znaczenie, a wszyscy patrzymy na współczesną popkulturę kompletnie inaczej. Zostań z nami i przekonaj się, że grapodpada.pl to miejsce dla każdego gracza.

Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl 

OBSERWUJ NAS

UDOSTĘPNIJ
UDOSTĘPNIJ