Wszystko ma swoją cenę. „Wonder Woman 1984” – recenzja filmu

Po seansie pierwszej części filmu o przygodach Wonder Woman byłem dość mocno zawiedziony… Dodatkowo niezbyt przychylne recenzje drugiej odsłony przygód Diany też nie nastawiały mnie pozytywnie do amazońskiej superbohaterki. Dlatego do tego filmu podszedłem z ogromnym dystansem, będąc przygotowanym na najgorsze. Jak wielkie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że WW84 jest naprawdę przyjemną produkcją.

Akcja filmu ma miejsce w latach 80 XX wieku, gdzie Diana Prince (tytułowa Wonder Woman) wiedzie spokojne życie, pracując w firmie archeologicznej, by cały czas mieć na oku różnego rodzaju artefakty i zabytki, potencjalnie niebezpieczne dla śmiertelników. W wolnych chwilach korzysta ze swoich superbohaterskich zdolności, walcząc z niegodziwcami i robi to wyłącznie anonimowo. Problemy rozpoczynają się, gdy do jej firmy trafia kamień spełniający życzenia za „odpowiednią opłatą”. Niedługo po tym, jak jedna z bohaterek filmu (nie zdradzę Wam, która!) wypowiedziała swoje życzenia, wszystko dookoła Diany zaczyna się zmieniać. Martwi powracają, dobrzy zmieniają się w złych, a szaleni tracą rozum. Wszystko staje na głowie i jedyną osobą, mającą na tyle siły, aby ocalić świat, jest nikt inny, jak właśnie amazońska księżniczka.

Fotos z filmu Wonder Woman 1984

Krok w dobrą stronę

Pani reżyser (na tym stanowisku ponownie Patty Jenkins), nie poddaje się. Wzorem poprzedniej części stara się dotrzeć do widza i przekazać mu ważne przesłanie, którym jest „uważaj, czego sobie życzysz”. Niestety robi to w bardzo dosłowny sposón niż w pierwszej części – W WW84 brak drugiego dna, chwili na reflekcję, wszystko zostaje wyłożone na tacy w taki sposób, aby widz nie musiał się zbyt głowić nad tym, co widzi na ekranie.

REKLAMA

Dzięki za emocja Gal

Bezdyskusyjnie warto podczas seansu Wonder Woman zwrócić uwagę na fantastyczne kreacje aktorskie. Zdecydowanie na pierwszy plan wysuwa się Pedro Pascal w roli Maxwella Lorda – jest on uosobieniem nazbyt ambitnego mężczyzny z nieprzyjemną przeszłością. W swojej grze jest tak prawdziwy, że momentami sam łapałem się na kibicowaniu mu (chociaż w sumie nie powinienem). Podobne wrażenie zrobiła na mnie Kristen Wiig odtwórczyni postaci Barbary Minervy/Cheetah, doskonale poradziła sobie z przemianą bohaterki z szarej myszki w prawdziwą lamparcicę. Szkoda, że tylko pobieżnie przedstawiono nam, czemu stała się tym, kim się stała – to jest jednym z moich głównych zażaleń dotyczących tego filmu, zbyt mało czasu poświęconego na rozwijanie wątków nowych bohaterów.

Za to kompletnie inaczej w przypadku tego filmu jest z Gal Gadot, czyli tytułową Wonder Woman. Już po pierwszych minutach seansu można stwierdzić, że aktorka kompletnie inaczej zaczęła interpretować postać Diany – nadała jej więcej ludzkich cech, stała się bardziej charakterystyczna i w końcu zaczęła błyszczeć na pierwszym, a nie drugim planie. Szczególnie dobrze było to widać w jednej ze scen, kiedy to bohaterka po naprawdę przygnębiającej sytuacji zaczęła biec ulicą, a na jej twarzy zaczęła pojawiać się pełna paleta emocji i to jeszcze tak pięknie podkreślonych, że naprawdę… czapki z głów. Dodatkowo trzeba też wspomnieć tutaj o Roli Chrisa Pine’a, czyli filmowego ukochanego Diany – Steve’a Trvora, który mimo niezbyt dużej roli pięknie dopełniał Gal Gadot we wspólnych scenach, jeszcze mocniej podkreślając jej przemianę i udowadniając, że są świetnym duetem, który można oglądać i oglądać.

Fotos z filmu Wonder Woman 1984

Rzeczywistość, a CGI

Realizacja całego filmu jest na światowym poziomie, no może z wyjątkiem kilku scen kręconych po zmroku, ale w sumie z nimi często w filmach i serialach jest jakiś problem (Gra o Tron patrzę na ciebie). Ze wszystkich scen zaprezentowanych w filmie warto wyróżnić jedną. Konkretnie chodzi mi tutaj o moment, w którym Diana i Steve lecą odrzutowcem, a dookoła nich wybuchają fajerwerki – wywarło to na mnie ogromne wrażenie, to była jedna z najbardziej artystycznych i głębokich scen w tej produkcji. Coś pięknego! Co ważne jednak to nie był jedynie ładny dynamiczny obrazek, to był przede wszystkim niezwykle kluczowy moment dla głównej bohaterki. Dlaczego? Oj nie zdradzę wam tego, musicie sami się o tym przekonać!

Jeżeli chodzi o sceny walki oraz kaskaderskie to chyba ktoś poszedł po rozum do głowy lub zaczęto bić po łapach osoby odpowiedzialne za slow motion, bo nie ma go w tej produkcji prawie wcale, a jak już się pojawia to w odpowiednich momentach. Wszelkiego rodzaju akrobacje nie mają już odpustowego charakteru, na co ewidentnie przełożył się większy budżet. Teraz co poniektórzy bohaterowie czy sama księżniczka robią salta bardziej płynnie i naturalnie. Wszelkiego rodzaju efekty specjalne wyglądają zdecydowanie lepiej względem poprzedniej części. Choć trzeba przyznać, że nadal daleko im do doskonałości. Są zrobione w dobrym tonie, nie wybijają już z imersji w tak dużym stopniu. Choć już w pierwszych minutach filmu idealnie można zobaczyć, jak montażyści źle radzą sobie z łączeniem rzeczywistości i CGI. Oczywiście mowa tu o arenie, na której odbywają się zawody amazonek. Wygląda ona bardzo sztucznie, do tego stopnia, że nie da się niestety na to przymknąć oka. Za to postać Cheetah prezentuje się naprawdę dobrze. Byłem w stanie uwierzyć, że wygląd aktorki to zasługa charakteryzacji, a nie sztucznej inteligencji. Za to nie wiem czemu, ale mam straszny problem z podstawowym kostiumem Wonder Woman, jak i samych amazonek. Uważam, że wyglądają one strasznie bazarowo. Gdzie zbroja, którą Diana ubiera do finałowej walki, wygląda widowiskowo. Nie rozumiem skąd taka decyzja, skoro większość czasu występuje ona w tym mniej okazałym.

Fotos z filmu Wonder Woman 1984

Każdy znajdzie w nim coś dla siebie

Teraz chwila na delikatną dygresję. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego ludzie wieszają psy na tym filmie. Choć mam swoją teorię na ten temat. Widzowie są przez ten czas spragnieni dużych produkcji o różnego rodzaju mścicielach, czy innych zamaskowanych obrońcach. I właśnie przez ten głód, oberwało się Wonder Woman. Ludzie oczekiwali czegoś wybitnego, spektakularnego, a otrzymali klasyczny film superbohaterski. Śmiem twierdzić, że gdyby WW84 wyszedł w podobnym czasie, gdy ludzie zostali trochę zaspokojeni przez WandaVision, to średnia ocen przerosłaby pierwszą część. Film naprawia wiele błędów poprzednika. Choć w żadnym stopniu nie jest idealny, to w większości radzi sobie dobrze. I z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że polecam ten film każdemu, uważam, że zarówno dzieci, jak i dorośli znajdą w nim coś dla siebie.

O NAS:

GraPodPada.pl to miejsce, gdzie przy jednym stole siedzą konsolowcy, pecetowcy, komiksiarze, serialomaniacy i filmomaniacy. Tworzymy społeczność dla wyjadaczy, jak i niedzielnych graczy, czytaczy i oglądaczy. Jesteśmy tutaj po to, aby podzielić się z Tobą naszymi przemyśleniami, ale również, aby pokazać Ci, że każda opinia ma znaczenie, a wszyscy patrzymy na współczesną popkulturę kompletnie inaczej. Zostań z nami i przekonaj się, że grapodpada.pl to miejsce dla każdego gracza.

Masz Pytania? Skontaktuj się z nami: kontakt@grapodpada.pl 

OBSERWUJ NAS

UDOSTĘPNIJ
UDOSTĘPNIJ